Gdy pomieszkiwał w Brukseli, bawił się w internetowego trolla. Gdy wrócił do Polski, trolluje przed partyjną kamerą, ośmieszając się coraz bardziej. Nie ma w Polsce drugiego polityka, który tak bardzo zapracował na infamię jak Donald Tusk.
Ani Miller z jego moskiewską pożyczką, licznymi aferami i grupą trzymającą władzę, ani nawalony Kwaśniewski w Charkowie, robiący szemrane interesy wspólnie z żoną zainteresowaną obuwiem w rozmiarze europejskim, ani Pawlak wchodzący w ‘92 roku w wielką karierę po plecach wybitnego patrioty, ani Wałęsa ułaskawiający gangsterów, z zimną krwią niszczący wszystkich swoich nieprzyjaciół i przekreślający dążenia Polaków do pełnej suwerenności. Wszyscy oni mimo wszystko winni znaleźć się w innym piekielnym kręgu niż Donald Tusk za działania w latach 2009-2010.
Polityk, który swoją pierwszą partię zakładał za pieniądze przyniesione w reklamówce przez człowieka PRL-owskich służb, po 20 latach kariery w III RP postanowił dopuścić się regularnej zdrady interesów ojczyzny.
Nie było bardziej ohydnego spisku przeciw legalnie wybranym polskim władzom od tego, na co pozwolił sobie Tusk wobec śp. Lecha Kaczyńskiego. Nikomu nie przyszło do głowy dogadywać się z satrapą z KGB przeciw własnemu prezydentowi.
Jego stek kłamstw zarówno przed, jak i po katastrofie, zrezygnowanie z wyjaśnienia śmierci głowy państwa i towarzyszącej mu delegacji złożonej z wybitnych przedstawicieli naszego narodu i świetne samopoczucie mimo kolejnych skandali obarczających jego samego, winny prowadzić nie tylko na salę sądową, ale i poza margines życia publicznego.
Gdy dziś marszczy czoło i mówi do obecnie sprawujących władzę:
Jeszcze przez jakiś czas będziecie rządzić, ale już dziś nie macie prawa spojrzeć w oczy Polakom
to staje się żałosnym klaunem. To Donald Tusk jest bowiem politykiem, który ma najmniejsze prawo do patrzenia Polakom w oczy.
Gdy Rosjanie bezcześcili ciała ofiar katastrofy, gdy wkładali je do losowo wybranych trumien, gdy w jednej składowali szczątki kilku osób, Tusk przekonywał przed kamerami, że współpraca z Moskwą układa się znakomicie.
Nie reagował, gdy na miejscu tragedii jego podwładni byli traktowani jak pętaki i niedopuszczani do mnóstwa czynności. Pozwalał na hołdy składane Rosjanom, odznaczanie ich, na pełną uśmiechów polsko-rosyjską wymianę prokuratorskich ryngrafów. Godził się na manipulacje w śledztwie, bo nie chciał, by to polskie instytucje je prowadziły. Odmówił pomocy międzynarodowej - mając do wyboru NATO i Rosję, wybrał kooperację z Putinem. Bronił każdego urzędnika, który miał w tej sprawie coś na sumieniu. Nie było wówczas ani jednej dymisji. Był za to festiwal awansów i bajdurzenia o „państwie, które zdało egzamin”.
Smoleńskiej hańby nie zakrzyczy płomiennymi atakami na dzisiejszy rząd. Nie zmyje jej nigdy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/581821-to-tusk-nie-ma-prawa-patrzec-polakom-w-oczy-juz-od-12-lat