Sprawę podszywania się pod numery telefonów rozpoznawanych publicznie, w tym m.in. żony senatora KO Krzysztofa Brejzy będzie prowadziło Biuro do walki z Cyberprzestępczością Komendy Głównej Policji oraz Komendą Stołeczną Policji pod nadzorem Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Prokuratura Regionalna w Warszawie będzie nadzorowała prowadzone przez Biuro dw. z Cyberprzestępczością Komendy Głównej Policji oraz Komendą Stołeczną Policji postępowanie dotyczące podszywania się pod wiele osób, w tym rozpoznawanych publicznie, z których telefonów rozsyłano fałszywe alarmy bombowe lub rozpowszechniano fałszywe informacje
— poinformował PAP rzecznik Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński.
Postępowanie związane jest m.in. z podszywaniem się pod numer telefonu kancelarii adwokackiej Doroty Brejzy, żony senatora KO Krzysztofa Brejzy.
Fałszywe alarmy miały być również wysyłane z numeru córki mecenasa Romana Giertycha.
Policja poinformowała mnie, że ktoś używając numeru telefonu mojej córki rozsyła alarmy bombowe. Zemsta za ujawnienie afery Pegasusa coraz bardziej prawdopodobnym motywem sprawców. Najpierw @Dorota_Brejza a potem @GiertychMaria
— napisał na Twitterze Giertych.
Postępowanie policji
Wcześniej o sprawie fałszywych alarmów poinformowała PAP rzecznik prasowa kujawsko-pomorskiej policji mł. insp. Monika Chlebicz.
Prowadzimy postępowanie, które teraz będzie przejmowane z komend miejskich i powiatowych, na terenie których doszło do zgłoszeń dotyczących fałszywych alarmów bombowych. Dotyczyło to szpitali na terenie Inowrocławia, Nakła i Mogilna. Wpłynęły także informacje zawierające groźby karalne dotyczące szefów kilku jednostek policji w naszym województwie. Te wszystkie postępowania będziemy łączyli w jedno. Wszystko wskazuje na ten moment na to, że mamy do czynienia z podszyciem się pod numer telefonu kancelarii adwokackiej pani Doroty Brejzy. Ona w tej sprawie będzie miała status osoby pokrzywdzonej
— powiedziała PAP mł. insp. Monika Chlebicz.
W jej ocenie najprawdopodobniej sprawa dotyczy podszywania się pod numer telefonu innej osoby. W tej chwili służby nie mają jeszcze wiedzy co do osób, które mogły stać za tym procederem.
Od początku wszystko wskazywało na niską wiarygodność tych informacji, wysyłanie ich kaskadowo do wielu odbiorców. Na szczęście żaden z dyrektorów nie zdecydował się na ewakuację
— wskazała mł. insp. Chlebicz.
Wiadomości wysyłane były w środowe popołudnie i wieczór.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/581750-policja-i-prokuratura-zajma-sie-sprawa-falszywych-alarmow