Rafał Grupiński mocno przestrzelił. W Sejmie późnym wieczorem 12 stycznia 2022 r. Chciał się popisać nieznacznie przerobionym cytatem z VI sceny III części „Dziadów” Adama Mickiewicza (ten fragment jest znany jako „Sen Senatora”). Chciał się popisać zapewne dlatego, że korciło go wykorzystanie postaci hrabiego Nikołaja Nowosilcowa, w latach 1813-1815 nadzorcy policji w Księstwie Warszawskim, a w 1815 r. członka Rządu Tymczasowego Królestwa Polskiego.
Grupińskiemu, poloniście z wykształcenia, wszystko się jednak poprzestawiało w głowie. U Mickiewicza po Nowosilcowa przychodzą diabły, by zabrać go do piekła za uczynienie ludziom piekła na Ziemi. Ale pojawia się Belzebub, który chce, by Nowosilcow dopełnił dzieła zła, a nie się zmienił widząc wizję piekła. „Sen Senatora” służy temu, żeby ujrzeć siebie nie jako demiurga, lecz kogoś, kto sam nic nie znaczy, jeśli tylko Cesarz odwróci od niego głowę, zignoruje go.
Oryginał Mickiewicza wygląda tak: „Cesarz! Jego Imperatorska Mość! A! Cesarz wchodzi,/ A! - Co? - Nie patrzy! Zmarszczył brwi, spojrzał ukosem?/ Ach, Najjaśniejszy Panie! Ach! - Nie mogę głosem,/ Głos mi zamarł - Ach! dreszcz, pot - ach! dreszcz ziębi, chłodzi./ Ach, Marszałek - co? do mnie odwraca się tyłem,/ Tyłem! A! senatory, dworskie urzędniki!/ Ach, umieram, umarłem, pochowany, zgniłem./ I toczą mię robaki, szyderstwa, żarciki./ Uciekają ode mnie”.
Tam, gdzie chodzi o Cesarza, Rafał Grupiński wstawia Prezesa. I tu się zaczyna pomieszanie z poplątaniem, bowiem znika analogia do Nowosilcowa, który u naszego wieszcza jest szwarccharakterem, w pełni od Cesarza zależnym. I wszystko traci jakikolwiek sens. Albo nabiera takiego, o jakim Rafał Grupiński nawet nie pomyślał. Bo wtedy łatwo znaleźć analogię do Donalda Tuska. Bo to on najlepiej pasuje do wizerunku postaci, która swój status i nimb sławy zawdzięcza wyłącznie Jego Imperatorskiej Mości (konkretnie jej), czyli Angeli Merkel.
To dla Tuska niezauważenie bądź ignorowanie przez Cesarza (konkretnie Cesarzową Angelę) mogło być strasznym snem, bo oznaczało strącenie do piekła (nie dosłownie). Piekła zapomnienia i niedocenienia. Prezes nie ma i nigdy nie miał nad sobą żadnego Cesarza. A podstawienie go zamiast Jego Imperatorskiej Mości tylko nadaje mu rangi. Tuska degraduje jako sługę i poddanego, ale Prezesa wywyższa, bo to on staje się ostateczną instancją władzy.
Zabieg Grupińskiego w stosunku do Prezesa jako Jego Imperatorskiej Mości nie ma najmniejszego sensu z punktu widzenia jego rzekomo sprytnego pomysłu z cytowaniem „Snu Senatora”. Miałby sens wobec kogoś takiego jak Donald Tusk, który został wywyższony (jako szef Rady Europejskiej) i strącony (do roli szefa EPL, a jeszcze bardziej przewodniczącego PO). Polonistyczne wykształcenie nic Grupińskiemu nie dało, bo zwyciężyło zaczadzenie własnym pomysłem, by dokopać Prezesowi. Dlatego wyszło odwrotnie do zamiarów.
Rafał Grupiński, który bywa też poetą, chciał się przy okazji popisać interpretacją czytanego fragmentu Mickiewicza. Ale tak się podjarał myślą o tym, jaki jest sprytny, że wspiął się na poziom Klaudii Jachiry, a nie Gustawa Holoubka. W pamiętnym przedstawieniu „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka (premiera 25 listopada 1967 r. w Teatrze Narodowym) Holoubek fantastycznie zagrał Gustawa – Konrada, a jego „Wielka Improwizacja” była wręcz genialna.
Wykształcony polonista sprowadził się do roli grafomana, czyli właśnie Klaudii Jachiry, która poza grafomanię nie wychodzi. Grupiński powinien wiedzieć, co to jest prozodia albo metrum, czym jest stopa i jaki efekt osiąga się w zależności od liczby mor i tego, czy to jamb, trochej, anapest, daktyl bądź amfimakr. No i powinien przewidzieć skutki pomieszania znaczeń wskutek własnej przeróbki fragmentu „Snu Senatora”. Klaudia Jachira o niczym z kategorii poetyki nie wie, więc jej zaprezentowana w Sejmie przeróbka „Roty” Marii Konopnickiej to był po prostu koszmar, i to pod każdym względem.
Niestety Grupińskiemu też wyszedł koszmar, bo zaślepił go zamiar ośmieszenia czy upokorzenia Prezesa. I w bitewnym podnieceniu ani się obejrzał, jak jego zamiar przerodził się we własne przeciwieństwo. Jachirę zgubiła ignorancja, Grupińskiego pewność siebie i przekonanie, że formalne wykształcenie uchroni go przed pomieszaniem sensów. Nie uchroniło, zaś patos interpretacji sprawił, że bardzo się zbliżył do kiczu Jachiry. A babcie i mamy zawsze przestrzegały, żeby nie przeginać z zaangażowaniem, tylko najpierw się zastanowić, co i jakimi środkami chce się osiągnąć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/581602-grupinski-chcial-sie-zmierzyc-z-holoubkiem-wyszla-jachira