Donald Tusk znalazł dla siebie szansę na wygenerowanie nowego kryzysu i takie rozkręcenie społecznych emocji, by można było kolejny raz wyprowadzić ludzi na ulice. Doskonale wie, że sprzyjający temu moment jest krótki, więc prowokuje rząd do wprowadzenia przymusowego szczepienia i lockdownu. Cel tej prowokacji jest oczywisty.
Lider PO nie ma wątpliwości, że za śmierć Polaków podczas pandemii odpowiada wyłącznie rząd PiS. Zamanifestował to wczoraj w cynicznym happeningiem, zapalając znicze przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Najwyraźniej nie pamięta swojej sejmowej wypowiedzi po katastrofie smoleńskiej, gdy z pogardą i butą mówił do Jarosława Kaczyńskiego: „Wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną.”
Wczoraj okazało się, że powrót do polskiej polityki jest dla Tuska na tyle trudny, że musiał posunąć się do pogrywania ludzką śmiercią. Zupełnie tak, jakby ludzie umierali wyłącznie w Polsce i jakby rządy innych krajów zdołały powstrzymać pandemię, blokując nie tylko zachorowania, ale i zgony swoich obywateli. Podczas konferencji prasowej lider PO oskarżył polski rząd o śmierć 100 tys. ludzi i nawoływał do wprowadzenia radykalnych rozwiązań - obowiązku szczepień oraz lockdownu:
„Panie Kaczyński, panie Morawiecki - jeśli jest tak, jak mówi minister Niedzielski, minister zdrowia skądinąd, że jesteście zwolennikami powszechnych obowiązkowych szczepień - to podejmijcie taką decyzję, to na co czekacie? Nie potrzebujecie do tego żadnej większości, to nie jest decyzja Sejmu, partii politycznej czy opozycji, tylko ktoś ma władzę, to podejmuje odpowiedzialność, decyzję.
Jeszcze macie władzę, jeszcze odpowiadacie za kraj, zdrowie i bezpieczeństwo obywateli. Szczególnie wicepremier Kaczyński, który odpowiada za bezpieczeństwo Polaków. Jeśli jesteście przekonani, że powszechne obowiązkowe szczepienia ratowałyby zdrowie i życie Polaków, to podejmijcie taką decyzję. Przecież dobrze wiecie, że opozycja nie będzie przeciwko temu protestowała, tylko trzeba naprawdę ruszyć swoje tyłki i podjąć taką decyzję”.
Są dwie sprawy, które rozgrzałyby negatywne emocje społeczne do czerwoności: kolejny lockdown i przymus szczepień. Najwyraźniej politycy opozycji, realizujący nieustannie program „ulica i zagranica” właśnie na to liczą. I choć do wyborów jest jeszcze sporo czasu, politycy PO zwierają szyki i na wszelkie sposoby nawołują do utworzenia wspólnego, antypisowskiego frontu. W działania te włączył się ostatnio nawet Adam Michnik apelujący do opozycji, by startowała ze wspólnej listy, aby zwiększyć jej szansę na zmianę władzy.
Globalna sytuacja energetyczna nie jest łatwa i już teraz rzutuje na wzrost cen. I choć problem ten dotyczy całej Europy, opozycja będzie tym grać lokalnie i bezlitośnie. Należy się więc spodziewać zaostrzonych działań. Z pewnością nastąpi próba odtworzenia w Polsce niezadowolenia „żółtych kamizelek”. Na wzmocnieniu antyrządowych nastrojów i ulicznych zamieszek zależy nie tylko opozycji, ale także wielu innym stronom międzynarodowych rozgrywek. Warto pamiętać, że jednym z istotniejszych elementów wojny hybrydowej jest umiejętne wykorzystanie „potencjału protestu”, czyli opozycji wewnętrznej w danym kraju. Według strategów wojny hybrydowej, to właśnie niezadowolenie społeczne, odpowiednio zaktywizowane i pokierowane, stanowi doskonałą amunicję w procesie podboju kraju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/581470-dlaczego-tusk-gra-grobami-i-chce-przymusowych-szczepien