Były premier Donald Tusk kolejny raz zarzucił Prawu i Sprawiedliwości rzekomą prorosyjskość. Tym razem chodziło o doniesienia medialne na temat sprzedaży stacji Lotosu węgierskiej firmie MOL. Internauci przypomnieli liderowi PO o pewnym szczególe z czasów, kiedy był premierem.
Węgierski MOL wśród potencjalnych partnerów?
Media informują dziś, że prezes PKN Orlen, Daniel Obajtek, pracując nad domknięciem fuzji Orlenu z Lotosem, prowadzi negocjacje z potencjalnymi partnerami. Obajtek wykonuje tym samym środki zaradcze narzucone przez Brukselę.
Radio Zet nieoficjalnie dowiedziało się, że w najbliższym tygodniu PKN Orlen ogłosi, kto odkupi część aktywów Lotosu - partnerem do zakupu części rafinerii w Gdańsku najprawdopodobniej zostanie saudyjski koncern Saudi Aramco, a stacje Lotosu odkupi za to węgierski MOL
— poinformował dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski.
Tusk o „rosyjskim ładzie”
Choć wyrażenie „nieoficjalnie” wydaje się tu kluczowe, politycy opozycji już dostali wiatru w żagle i snują narrację o rzekomej prorosyjskości PiS. W narrację wpisał się również były premier Donald Tusk, który zapędził się do tego stopnia, że zasugerował, iż Daniel Obajtek już „sprzedał” węgierskiej firmie stacje Lotosu.
Jeśli PiS naprawdę sprzedał stacje Lotosu węgierskiej firmie MOL, politycznie związanej z Moskwą, to znaczy, że Ład Kaczyńskiego jest bardziej rosyjski, niż sądzili najwięksi pesymiści
— napisał na Twitterze Donald Tusk.
Tusk o sprzedaży Lotosu Rosjanom
Wpis błyskawicznie podchwyciła część internautów przeciwnych rządowi Prawa i Sprawiedliwości. Inni natomiast przypomnieli liderowi Platformy Obywatelskiej, jak wyglądał jego „rosyjski ład”. Nie zabrakło fotografii Donalda Tuska z czasów, gdy był premierem, ramię w ramię z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem, przypomnień o „naszym człowieku w Warszawie”, ale najciekawsza okazuje się wypowiedź ówczesnego szefa polskiego rządu z 2011 r., dotyczyła ona bowiem… sprzedaży Lotosu Rosjanom.
Pan lepszy nie jesteś
Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, by mówić kategorycznie „nie” inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. Nasi sąsiedzi są również od tego, abyśmy robili z nimi wspólne interesy
— mówił Donald Tusk pod koniec marca 2011 r.
Ówczesny premier przekonywał wtedy, że z uwagi na „pozycję surowcową” wschodniego sąsiada, a także „nasze częściowe uzależnienie od strony rosyjskiej, wskazana jest pewna ostrożność i powściągliwość”. Tusk zapewniał również, że „wspólnie z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem i prezesem Grupy Lotos Pawłem Olechnowiczem będą czuwać nad prawidłowym przebiegiem transakcji”, a czujność - choć nie „rewolucyjna”, miała być „wystarczająca, aby nie popełnić żadnego błędu”. Ciekawe, czy chodziło o taką „czujność”, jaką Donald Tusk i Waldemar Pawlak wykazywali podczas prac nad umową z Gazpromem.
Warto dodać, że obrońcy byłego premiera próbują usprawiedliwiać go tym, że ostatecznie nie sprzedał Lotosu, a poza tym… było to 10 lat temu. Rzecz w tym, że informacja dotyczyła negocjacji, które Daniel Obajtek dopiero prowadzi, informacja - dodajmy - nieoficjalna, a co do odległości czasowej - cóż, w Rosji już wtedy rządził Władimir Putin, tyle że w tamtym okresie był akurat premierem i zaledwie kilka lat wcześniej dokonał inwazji na Gruzję, co więcej - wypowiedź Tuska padła niespełna rok po katastrofie smoleńskiej, a Prawo i Sprawiedliwość już wtedy ostrzegało o imperialistycznej polityce tego przywódcy.
Cóż, to kolejna sytuacja pokazuje, że akurat Donald Tusk, zanim wypuści tweet, w którym będzie przypisywać rządowi PiS rzekomą prorosyjskość, powinien zastanowić się co najmniej dwa razy. Chyba że nie zależy mu na wiarygodności, prawdzie czy poważnym traktowaniu, a wyłącznie na tym, aby uderzyć w przeciwnika.
aja/Twitter, RMF FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/581063-tusk-znow-o-rosyjskim-ladzie-o-czym-zapomnial