„Prosty przepis, który nakazuje każdej organizacji pozarządowej przedstawienie treści zajęć, informacji, które będą przekazywane uczniom, spowodował tak ogromne emocje. To tylko świadczy o tym, że naprawdę dzieciom i młodzieży w Polsce groziło ogromne niebezpieczeństwo ideologizacji i niestety również demoralizacji” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Minister Edukacji i Nauki prof. Przemysław Czarnek komentując burzę wokół nowelizacji ustawy oświatowej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prawo oświatowe i histeria opozycji. Wiceszef MEiN: Zaangażowane politycznie samorządy nie będą mogły robić, co chcą
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan Minister burzę po stronie opozycji w związku z nowelizacją ustawy oświatowej? Czy spodziewał się Pan tego?
Prof. Przemysław Czarnek: Aż tak dużej burzy - nie. Ale to tylko świadczy o tym, że trafiliśmy w samą dziesiątkę problemu, który istnieje, a nazywa się rewolucją kulturową i seksualną. Przedstawiciele części opozycji, tego świata neomarksistowskiego, lewackiego byli przekonani, że ten pochód przez instytucje, który im się w wielu miejscach udał, będzie miał również prostą ścieżkę w szkołach. Tymczasem prosty przepis, który nakazuje każdej organizacji pozarządowej przedstawienie treści zajęć, informacji, które będą przekazywane uczniom, spowodował tak ogromne emocje. To tylko świadczy o tym, że naprawdę dzieciom i młodzieży w Polsce groziło ogromne niebezpieczeństwo ideologizacji i niestety również demoralizacji.
Dlaczego tak ważne jest wzmocnienie pozycji i uprawnień kuratorów?
Właśnie z tego powodu - żeby chronić dzieci i młodzież przed ideologizacją, upolitycznieniem szkoły zwłaszcza przez samorządowców z wielkich miast, takich jak Poznań, Gdańsk czy Warszawa, i żeby chronić dzieci przed demoralizacją - którą im się serwuje już niekiedy dzisiaj, a której chcemy postawić tamę - w postaci jakiejś edukacji seksualnej typu B, niezwykle szkodliwej dla dzieci, zwłaszcza w młodszym wieku, ale też ideologizacji polegającej na tzw. antydyskryminacji, a w gruncie rzeczy na praniu mózgów ideologią neomarksistowską, relatywizacji rzeczywistości, fałszowaniu rzeczywistości człowieka i prawdy o człowieku. To wszystko się dzieje incydentalnie już dzisiaj w szkołach. Na to zwracają uwagę rodzice, którzy nie chcą tego rodzaju rzeczy w szkołach. Dlatego wprowadzamy przepis, który daje kuratorowi narzędzie do tego, żeby sprzeciwić się wejściu do szkoły organizacji, która by tego rodzaju proceder uprawiała.
Wszystkie inne organizacje - jak najbardziej mile są widziane w szkołach. Warunek jest tylko jeden: trzeba przedstawić przed rozpoczęciem zajęć w szkołach treść informacji, które będą przekazywane uczniom.
Czy tylko treść, czy również materiały, które zostaną zaprezentowane?
Oczywiście pojęcia „treść” używam w sensie szerokim. Również materiały. Tak jak dopuszczamy każdy podręcznik do każdego przedmiotu, że jest opracowywany na podstawie podstaw programowych, które są przecież zatwierdzone w Ministerstwie, tak też kurator oświaty, jako nadzór pedagogiczny, a zatem odpowiedzialny za wszelkie treści przekazywane uczniom w szkołach, musi mieć informację, jakie materiały będą trafiały do dzieci.
Opozycja grzmi, że domaga się „wolnych szkół”. Przecież nowelizacja to zapewnia wzmacniając rolę rodziców w procesie nauczania, co wychodzi na przeciw ich konstytucyjnym prawom. W czym zatem problem?
W tym problem, że opozycja pod hasłem „wolność” chce zniewalać szkoły. Tak jak pod hasłem „tolerancja” jest absolutnie nietolerancyjna wobec przedstawicieli świata konserwatywnego. Tak jak pod hasłem „antydyskryminacja” jest dyskryminująca w stosunku do na przykład chrześcijan w Polsce. To są stałe praktyki. Słowa nic nie znaczą. One są kłamliwie używane. Neomarksizm i ideologia właśnie z tego wypływająca ma to do siebie, że nie chce wolności, brzydzi się wolnością, nie chce dyskusji na argumenty, bo i tak na argumenty przegrywa, dlatego chce usuwać z dyskusji i z tej przestrzeni publicznej wszystko, co ewentualnie by jej zagrażało. Tak to rozumiem, bo przecież gdyby wziąć tylko na logikę to, co się działo wczoraj, to my w całości, w 100 procentach realizujemy postulat opozycji. Właśnie dbamy o „wolne szkoły”.
Proszę zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, która miała miejsce dwa, trzy tygodnie temu. Mówi się, że my „upolityczniamy” szkoły. Kto wykorzystuje Librusa, narzędzia oświatowe do wysyłania do rodziców listów o treści absolutnie wyłącznie politycznej? Prezydent miasta stołecznego Warszawy, wiceszef Platformy Obywatelskiej. To jest dokładnie to samo - oni mówią, że my chcemy „upolitycznić”. My chcemy odpolitycznić szkoły, po to, żeby tego rodzaju procedery, jak chociażby wysyłanie listu za pośrednictwem urządzeń czy instrumentów służących oświacie, ich nie upolityczniały.
Zresztą tak na zdrowy rozsądek, patologiczną była sytuacja, że podczas gdy treść podręczników musiała mieć akceptację resortu oświaty, to lewicowe organizacje były uprzywilejowane i stały poza, bądź nad Ministerstwem.
Dokładnie.
**Dochodzą do mnie sygnały o popandemicznym rozprzężeniu w niektórych szkołach jeżeli chodzi o nauczanie i jego poziom. Na ile ta nowelizacja będzie przeciwdziałała tego typu negatywnym zjawiskom w systemie nauczania?
Jakim „rozprzężeniu popandemicznym”? Nie bardzo rozumiem.
Otrzymałam informacje, że po pandemii, po powrocie do stacjonarnego nauczania niektórzy nauczyciele bardziej stawiają na zabawę niż naukę.
Ja nie mam takich sygnałów i nie będę się mógł do tego odnieść. Skoro są takie sygnały, to będziemy to kontrolować. Pierwszy raz słyszę o czymś takim.
Co z pensjami nauczycieli. Czy Polski Ład rzeczywiście wpłynie na ich obniżenie, jak twierdzą środowiska opozycyjne?
To zostało właśnie wyjaśnione przez pana rzecznika Piotra Müllera, przez pana ministra Rzymkowskiego. W przypadku nauczycieli przytłaczająca większość spośród ponad 600 tysięcy nie miała problemów z wypłatą 2 stycznia. Dostała dokładnie taką, jaką zakładał Polski Ład, to znaczy dla osób zarabiających do 5700 złotych brutto nastąpiła podwyżka wynagrodzeń o kilkadziesiąt, bądź nawet kilkaset złotych - dla tych najmniej zarabiających. Natomiast w przypadku nauczycieli zarabiających powyżej 5700 złotych brutto to było całkowicie neutralne. Dostali taką samą wypłatę, jak w poprzednich miesiącach. Natomiast incydentalnie, rzeczywiście, i jednostkowo zdarzały się sytuacje, kiedy nauczyciele mieli problemy z wynagrodzeniem. Wczoraj uruchomiliśmy specjalnie - zawarliśmy to w oświadczeniu - mejl, na który nauczyciele zgłaszają swoje problemy z wypłatą. Wpłynęło 200 mejli. 200 mejli na 600 tysięcy to jest o 200 przypadków za dużo, natomiast wszystkie te przypadki będą wyjaśniane. Dziś już wiemy - przedstawił to przed momentem na konferencji prasowej pan minister Sarnowski - że wynika to wyłącznie z wadliwego naliczenia wynagrodzenia, z wadliwego zastosowania kwoty wolnej od podatku, bądź z wadliwego zastosowania PIT-2. Te wszystkie przypadki są wyjaśniane po to, żeby nauczyciele otrzymali natychmiast, niezwłocznie, jak to tylko będzie możliwe, wyrównanie - ci, którzy mają zbyt niskie wynagrodzenie (o kilkadziesiąt czy nawet o kilkaset złotych), a po drugie - żeby to się po prostu nie powtarzało.
To jest problem polegający na tym, że weszła w życie ogromna reforma podatkowa, która 17 mln czy 18 mln Polakom zostawia w kieszeniach 16-17 mld zł i księgowi w poszczególnych gminach - bo to przecież organ prowadzący nalicza, a nie kurator oświaty - pomylili się, co jest możliwe na początku reformy. Trzeba po prostu współpracować i skorygować błąd.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/580638-wywiad-czarnek-dbamy-o-wolne-szkoly-odpolityczniamy-je