„To od lat nie daje mi spokoju. Wniosek o podsłuch został skierowany 12 kwietnia 2010 roku. To był poniedziałek po katastrofie smoleńskiej. Ja nie wyobrażam sobie, jak można było dopuścić, że po tej tragedii, nie postawiono ABW na nogi, po to aby wyjaśnić co się stało. (…). Tymczasem w tym czasie kierowano do sądu wniosek, który miał wyłudzić podsłuch w telefonie mojej żony – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl minister Maciej Wąsik.
CZYTAJ TAKŻE:Inwigilacja, czyli zabawka dla opozycji. A jak to wyglądało, gdy rządziła PO i PSL? Te liczby robią wrażenie
wPolityce.pl: Dziś opozycja podnosi lament o rzekomej inwigilacji jej członków. Tymczasem, gdy dzierżyła władzę, była oskarżana o prowadzenie bezprawnej kontroli operacyjnej wobec dziennikarzy i polityków PiS.
Maciej Wąsik: Gdy doszliśmy do władzy w 2015 roku, to minister Kamiński zarządził audyt i wykazał on, że całe środowisko dziennikarskiej „Rzeczpospolitej” było bardzo mocno inwigilowane poprzez bilingowanie wszystkich telefonów należących do dziennikarzy. W sumie objęto tymi działaniami kilkudziesięciu dziennikarzy tego tytułu.
Pan również stał się obiektem inwigilacji?
Założono kontrolę operacyjną mi i Ernestowi Bejdzie (były szef CBA - red.). Przy okazji we wniosku do sądu, jako mój, podano numer telefonu mojej małżonki. Sąd wydał więc zgodę na inwigilowanie telefonu mojej żony, będąc przekonanym, że wydaje zgodę na podsłuch mojego telefonu.
Czy to wprowadzenie w błąd sądu odbyło się celowo?
Jestem o tym przekonany. Wcześniej służby badały nasze bilingi. Ja do swojej żony dzwonię codziennie po kilka razy. Tak było zawsze więc każdy, kto nawet pobieżnie analizuje bilingi, rozumie, że ten numer należy do mojej żony, a nie do mnie. Oczywiście, zdarza się, że służby czasami popełnią błąd. Kiedy jednak zdadzą sobie z tego sprawę, to po kilku dniach wyłączają taką kontrolę. Informacja o tym trafia do Prokuratora Generalnego i do sądu. Tak się zdarza. Tymczasem kontrola telefonu mojej żony trwała trzy miesiące. Miało to na celu znalezienie u mnie pewnych kompromatów, a następnie zmuszenie mnie do określonego zachowania w procesie, np. do obciążenia ministra Michała Kamińskiego, czy kogoś innego. Uważam, że inwigilacja i podsłuch telefonu mojej żony w 2010 roku był całkowicie bezprawny, a sąd został wprowadzony w błąd.
Ważna jest też data rozpoczęcia kontroli operacyjnej wobec pana osoby oraz pana żony.
To od lat nie daje mi spokoju. Wniosek o podsłuch został skierowany 12 kwietnia 2010 roku. To był poniedziałek po katastrofie smoleńskiej. Ja nie wyobrażam sobie, jak można było dopuścić, że po tej tragedii, nie postawiono ABW na nogi, po to aby wyjaśnić co się stało.
Przecież ta katastrofa powinna być potraktowana przez ABW priorytetowo, a nie zajmowanie się telefonem pana żony.
Przyszli i zaczęli zajmować się polityką. Cała Polska pogrążona była wtedy w żałobie, wszyscy płakaliśmy. Tymczasem w tym czasie kierowano do sądu wniosek, który miał wyłudzić podsłuch w telefonie mojej żony.
Dziś to panowie Giertych i Brejza oskarżają was o inwigilację przy użyciu systemu Pegasus.
W Polsce służby specjalne działają w ramach przepisów prawa i uprawnień, które posiadają. Kontrola operacyjna jest zarządzana przez szefa danej służby, po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego oraz sądu. To te organy zapoznają się w sposób szczegółowy z uzasadnieniem do wniosku o wszczęcie kontroli.
Nie da się „oszukać” sądu?
To nie jest lakoniczny, jednostronicowy wniosek. Proszę pamiętać, że wyniki tych kontroli operacyjnych są poddawane ocenie tak Prokuratora Generalnego, jak i sądu. Natomiast jakimi metodami oraz kto poddany został kontroli, chroni instytucja tajemnicy państwowej. To informacje ściśle tajne.
Tymczasem senator Brejza i inni domagają się powołania komisji śledczej. Są jednak sygnały, że sami mogą naruszać tajemnicę.
Nie widzę powodu dla którego mielibyśmy rozgłaszać wszem i wobec, jakimi metodami operacyjnymi posługują się służby. Zapewniem jednak, że polskie służby posiadają najlepszy sprzed klasy światowej. Te narzędzia służą polskiemu bezpieczeństwu.
Ale wasi poprzednicy także zakupywali nowoczesny sprzęt. Nie krytykował pan ich za to.
Nie odnosiłem się do tego, będąc przekonanym, że ten sprzęt służy naszemu bezpieczeństwu.
Czy zwykły obywatel może się bać inwigilacji? Jest na nią narażony?
Żyjemy w świecie cyfrowym i wielkie koncerny posiadają większą wiedzę niż służby specjalne. Służby interesują się bezpieczeństwem państwa. Podkreślę jeszcze raz, by komukolwiek założyć podsłuch, należy posiadać zgodę Prokuratora Generalnego i sądu. Jestem przekonany, że żadna kontrola operacyjna w Polsce nie jest przypadkowa.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/580626-nasz-wywiad-wasik-inwigilacja-mojej-zony-bezprawna