Donald Tusk „wcale nie jest pewien, czy [przyspieszone wybory byłyby] lepsze dla opozycji”.
Wcale nie jestem pewien czy ja powinienem się modlić o wcześniejsze wybory biorąc pod uwagę możliwe wyniki
— ostrzega swoich zwolenników lider PO. Zdaniem Pawła Wrońskiego z „Gazety Wyborczej” oznacza to, Tusk chce czekać:
Lider Platformy Obywatelskiej nie prze do przyspieszonych wyborów, bo wie, że sytuacja jeszcze nie dojrzała do prawdziwie dobrej zmiany. PiS osłabł, ale wciąż zachowuje sporo sił”.
Co więc robić? Czekać na jesień 2023 roku, i liczyć, że PiS zapadnie się od środka:
Tak, PiS i Zjednoczona Prawica będą nadal w 2022 roku gniły, Mateusz Morawiecki za pomocą sztuczek PR-owych będzie usiłował utrzymać się na powierzchni, o wszystko obwiniając Tuska. Ale smród gnicia stanie się bardziej gęsty, a poszukiwacze szalup ratunkowych z PiS – liczniejsi, tak jak wyborcy, którzy mają dość niezborności PiS w walce z drożyzną i pandemią. Wtedy wybory mogą naprawdę przynieść dobrą zmianę. O ile będą jeszcze demokratyczne.
Cóż, logika co najmniej dziwna. Mająca międzynarodowe źródła inflacja (czyli to, co opozycja nazywa „drożyzną”) nie będzie szalała wiecznie; według prognoz zacznie spadać za mniej więcej trzy miesiące. Pandemia też kiedyś się skończy - być może przed wyborami w 2023-im roku.
Czekanie „na jeszcze lepszą okazję do przejęcia władzy” jest w polityce zajęciem niezwykle ryzykownym. Nie da się przewidzieć, w którą stronę potoczy się sytuacja. W kłopotach PiS można widzieć „procesy gnilne”, których nie da się już zatrzymać, ale można też widzieć przejściowe kłopoty lub chwilową dekoniunkturę. Oczywiście, można obstawiać, ale to zajęcie bardzo ryzykowne. Tak jak w kasynie, mało kto finalnie wygrywa.
Prawda jest tymczasem bardzo prosta: wyborów nie będzie, bo Jarosław Gowin i Donald Tusk nie zdołali obalić rządu. Tusk właśnie dlatego wrócił w tym konkretnym momencie: był przekonany, że władza sama wpadnie mu w ręce. Plan nie powiódł się, bo liderzy PO i Porozumienia po raz kolejny nie docenili Jarosława Kaczyńskiego. Nie dostrzegli, że zbudował relatywnie trwałe porozumienie z Pawłem Kukizem. Nie sądzili, że zdoła ulepić sejmową większość bez frakcji Gowina. W tym sensie w zeszłym roku Tusk wydał Kaczyńskiemu bitwę o wszystko, i z kretesem ją przegrał. To starcie - o większość w Sejmie - miało kolosalne znaczenie, i nie powinno być ignorowane w zestawieniach kluczowych zdarzeń roku 2021-go.
Wyborów nie będzie nie dlatego, że Tusk chce czekać, ale dlatego, że przegrał z Jarosławem Kaczyńskim kluczową bitwę o sejmową większość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/580525-wyborow-nie-bedzie-bo-tusk-przegral-bitwe-o-wiekszosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.