Opozycja zrobiłaby wszystko, żebyśmy stracili władzę; nawet nie chodzi o władzę, bo oni są gotowi w znacznej części zrezygnować z tej władzy na rzecz instytucji zagranicznych, chodzi o pozbycie się rządu Zjednoczonej Prawicy - powiedział wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jakie są przyczyny wysokiej inflacji? Ryszard Terlecki: Skok cen przyszedł do nas z zewnątrz i był nie do przewidzenia
Cel opozycji
Chodzi po prostu o to, żeby pozbyć się czegoś, co uważają za bardzo niewygodne, czyli rządu Zjednoczonej Prawicy i otworzyć z powrotem szeroką drogę do rozmaitych szemranych interesów i użyją do tego wszelkich środków, w każdej sprawie będą mieli zdanie inne, niż parlamentarna większość i rząd, bez względu na to, jakie to będzie zdanie
— ocenił Terlecki w niedzielę w radiowej Jedynce.
Jak zauważył, opozycja niegdyś wzywała, że należy wprowadzić obostrzenia pandemiczne, ale „gdybyśmy wprowadzili obostrzenia, to krzyczeliby, że ograniczamy wolność”.
Teraz stają po stronie instytucji unijnych, które chcą ukarać Polskę i krzyczą, żeby UE nie uruchomiła tych funduszy, które się Polsce należą, bo to jest nadzieja, że jeżeli w Polsce kłopoty gospodarcze narosną, to jest szansa obalić rząd PiS
— dodał wicemarszałek.
Zauważmy, że opozycja nie ma programu, ani gospodarczego, ani społecznego, że miota się tylko w takich kwestiach, w których wywrzaskuje inne zdanie. To jest coś, z czym od dłuższego czasu mamy do czynienia i co będzie trwało
— powiedział Terlecki.
Dodał, że nie widzi po stronie opozycji „ani koncepcji, ani ludzi, którzy te koncepcje mogliby tworzyć”.
To jest po prostu grupa interesu, która marzy o tym, żeby te interesy wróciły i żeby można je było bezkarnie i z przyzwoleniem państwa realizować
— zaznaczył szef klubu PiS.
Uważamy, że ani nie ma takiej potrzeby, ani nie jest to w interesie Polski, aby skracać w tej chwili kadencję. Chcemy ją doprowadzić do końca, przeprowadzić wybory w terminie konstytucyjnym i je oczywiście wygrać, najlepiej tak wysoko, żeby nadal rządzić bez potrzeby szukania koalicjantów
— mówił Terlecki.
Przypomniał, że częścią Zjednoczonej Prawicy jest środowisko Solidarnej Polski.
Jest partią obok nas, z nami w sojuszu. (…) Pozostajemy w koalicji, która jest o tyle łatwiejsza, niż inne możliwe do przewidzenia, że to jest koalicja środowisk o bardzo podobnych poglądach
— podkreślił Terlecki. Jak zapewnił, choć są „różnice zdań i różnie rozłożone akcenty, jak relacje z UE, czy postawa bardziej ideologiczna, ale to nie znaczy byśmy byli na progu rozejścia się”.
Generalnie jestem optymistą życiowym. Myślę, że sprawy na początku roku nabiorą nowej perspektywy, bo wisiało nad nami uchwalenie budżetu, wiele spraw się piętrzyło, ten koniec roku rzeczywiście wyglądał jakoś tak posępnie, natomiast wydaje mi się, że teraz będzie łatwiej
— mówił wicemarszałek.
Jak dodał, ma nadzieję, że „bardziej optymistyczne prognozy w sprawie pandemii sprawdzą się, daj Boże nie stanie się nic strasznego za naszą wschodnią granicą, i że Rosja tylko straszy i tak wystraszoną UE, Zachodnią Europę i Amerykę i, że jednak zdusimy inflację, przyhamujemy drożyznę i będzie to widać w pierwszych miesiącach tego roku”.
Terlecki przypomniał, że prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział odejście z rządu i zajęcie się przygotowaniem partii do wyborów za dwa lata. Jak ocenił, wpłynie to „stabilizująco na klub parlamentarny i niektórych naszych posłów, którzy poczuli się za bardzo swobodnie”.
Wydaje mi się, że nastąpi pewne uspokojenie, większa spójność naszych kadr i środowiska i odzyskamy te parę punktów procentowych, które nam w ostatnich miesiącach ubyły, i optymistycznie pójdziemy do wyborów
— powiedział szef klubu PiS.
Polityka wobec Brukseli
Będziemy musieli wykazać się bardziej stanowczą, asertywną postawą wobec Brukseli - powiedział wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS). W jego ocenie europejskie rygory dotyczące m.in. energetyki mają na celu nie tyle ochronę środowiska, co „zduszenie” rozwoju Polski.
Wicemarszałek był w niedzielę gościem Polskiego Radia.
Odnosząc się do braku akceptacji KE dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy, powiedział:
Myślę, że długo wykazywaliśmy tu cierpliwość, staraliśmy się negocjować, dogadać, ustąpić może nawet”. „Ale ten czas się chyba kończy i zanosi się na to, że będziemy musieli wykazać się bardziej stanowczą, bardziej asertywną postawą wobec Brukseli
— dodał.
Dopytywany, o co chodzi, wyjaśniał, że w UE obowiązuje zasada jednomyślności.
Jeżeli UE chce nas traktować, jak worek do bicia, pokazywać, że tylko lewicowe i liberalne rządy mają prawo funkcjonować, to my mamy możliwość na pokazania, że nie będzie łatwo
— powiedział.
Terlecki podkreślił też, że Polska jest dużym, szybko rozwijającym się krajem, z czym - jak się wyraził - „Bruksela i Berlin nie mogą się pogodzić”. Według niego ku „samobójstwu gospodarczemu” wiedzie droga „drastycznych rygorów” KE dotyczących m.in ochrony środowiska. W jego opinii nie chodzi tu o środowisko, „tylko o zduszenie rozwoju tam, gdzie on jest dla decydentów niewygodny”.
KPO ma wspomóc gospodarki europejskie po pandemii. Polska wnioskuje o 23,9 mld euro dostępnych w ramach grantów oraz o 11,5 mld euro z części pożyczkowej. Większość KPO innych krajów została już zaakceptowana, co umożliwiło wypłatę zaliczek; Polski - nie. Sporne w relacji z KE są kwestie reformy wymiaru sprawiedliwości, w tym system dyscyplinarny w sądownictwie. Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen postawiła pod koniec października warunek, by w KPO znalazło się zobowiązanie polskiego rządu do likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
W niedzielnym wywiadzie Terlecki ocenił też, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej została w miarę opanowana. Jednak - jak zaznaczył - wiele jeszcze zależeć będzie od tego, czy próby wtargnięcia emigrantów na teren Polski będą kontynuowane i „czy Rosja blefuje, czy też rzeczywiście szykuje się do agresji na Ukrainę”.
Polityk PiS przyznał, że sytuacja na granicy nosiła znamiona kryzysu humanitarnego, ponieważ wśród tłumów młodych mężczyzn bywały też - jak powiedział - kobiety i dzieci. „Tam było kilkanaście tysięcy migrantów, zagrożenie było ogromne, dlatego musieliśmy podjąć decyzję, że granica musi być szczelna” - ocenił. Zaznaczył też, że wszystkim, którzy tego potrzebowali, starano się udzielać pomocy.
Co z ustawą medialną?
Regulacja rynku medialnego jest potrzebna i nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji była potrzebna, nie jako „lex TVN”, tylko jako przywrócenie jakichś rozsądnych zasad funkcjonowania tego rynku - powiedział w niedzielę wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS).
Prezydent Andrzej Duda zawetował nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji zmierzającą m.in. do tego, by podmioty spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego mogły posiadać w spółkach medialnych działających na podstawie polskich koncesji, udziały nieprzekraczające 49 proc.
Nowelizacja to naruszenie zasady, że umów należy dotrzymywać i uderzenie w interesy podmiotu, który otrzymał legalną koncesję na nadawanie
— argumentował prezydent.
Nie chcę się wdawać w prawne polemiki, ale prawdę mówiąc przewidywałem taki rozwój wydarzeń i tak sądziłem, że prezydent zawetuje ustawę, choć w naszym środowisku przeważała opinia, czy może nadzieja, że raczej skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego
— powiedział Terlecki w radiowej Jedynce.
Jak zaznaczył „opozycja wciąż jęczała na korytarzach sejmowych wobec dziennikarzy, wobec mediów, że my nie mamy większości, że już lada chwila przejmą kontrolę nad Sejmem, a potem nad państwem, że PiS się pokłócił, rozsypuje, jest coraz słabszy i już nic nie może zrobić w Sejmie”.
No więc pokazaliśmy, że właśnie możemy i, że to opozycja jest bezradna, podzielona, pokłócona, wystraszona
— dodał wicemarszałek.
Dopytywany w kontekście nowelizacji ustawy medialnej, czy była to „swego rodzaju demonstracja siły”, Terlecki odpowiedział, że „tak, coś takiego”.
Pokazaliśmy, że spokojnie wtedy, gdy będziemy tego potrzebowali, to wygramy głosowanie w Sejmie
— podkreślił wicemarszałek.
Jednocześnie zaznaczył, że w PiS nie ma jeszcze decyzji, czy złożyć w Trybunale Konstytucyjnym własny poselski wniosek odnoszący się do obecnego brzmienia ustawy medialnej.
Spotka się kierownictwo partii, będą podjęte decyzje na te najbliższe tygodnie, w tym także, co dalej z tą kwestią
— przekazał Terlecki.
17 grudnia Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu, który we wrześniu odrzucił nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji. Nowelizacja trafiła do prezydenta. 19 grudnia w różnych miejscach kraju odbyły się manifestacje z udziałem m.in. liderów ugrupowań opozycyjnych, podczas których wzywano prezydenta do zawetowania nowelizacji - podnoszono m.in., że konsekwencje nowych przepisów dotyczyłyby obecnie Grupy TVN, której właścicielem jest podmiot spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego - amerykański koncern Discovery. W poniedziałek 27 grudnia prezydent Andrzej Duda poinformował, że podjął decyzję o zawetowaniu noweli.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/580280-wladza-nie-tylko-o-to-chodzi-opozycji-terlecki-wyjasnia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.