Rok, który dziś żegnamy, był więcej niż intensywny. To kolejny rok epidemii, ale także rok „migracyjnego” szturmu na naszą granicę, pełzającej rosyjskiej agresji i potężnych przeciążeń w relacjach z Unią.
Co było najważniejsze? Co z licznych wydarzeń zostanie zapamiętane, zapisane na kartach książek, podręczników? Czy któryś z procesów będzie miał naprawdę długofalowe konsekwencje?
Sądzę, że tak. Rok 2021 zostanie zapamiętany jako rok, który w pewnym sensie cofnął nas o niemal równo sto lat, do okresu rozpoczętego układem w Rapallo (nawiązanie współpracy pomiędzy Rosją Sowiecką a weimarskimi Niemcami) a zakończonej układem w Monachium, przyzwalającym Hilterowi na zajęcie Sudetów, a szerzej - na całkowite podeptanie porządku wersalskiego. Znów jesteśmy w sumie w dość podobnej sytuacji. Z jednej strony Berlin, już jawnie budujący europejskie imperium, ową IV Rzeszę, z drugiej coraz bardziej agresywna i pewna siebie Moskwa, dążąca do podporządkowania owych „bezpańskich” państw naszego regionu, jak to był łaskaw ująć niedawno minister Ławrow, w 2010 roku gość dorocznej narady ambasadorów RP.
Rzecz jasna, każda analogia historyczna jest zawodna, ułomna. Czasy są mimo wszystko mniej brutalne - choć to także może się szybko zmienić. Nasze wybory są mniej ostre, mamy chyba większe pole manewru, jest jeszcze Ameryka, po I wojnie w Europie nieobecna. Ale jednocześnie - dylematy, przed którymi stoimy, są bardzo podobne do tych, które stały przed Polską w latach 20. i 30. Jak ocalić suwerenność w chwili, gdy dwie sąsiednie potęgi podają sobie dłonie, i są zgodne, że polska podmiotowość jest czymś, co bardzo im przeszkadza? Na kim się oprzeć? Czy w ogóle można postawić na któregoś z sąsiadów? Tzw. rewizjoniści wskazują na Niemcy; problem w tym, że Berlin nie chce się nami „zaopiekować”; co najwyżej chce się nami z Rosją podzielić. NordStream2, to wszystko, co działo się wokół tej inicjatywy, sprawiło, że nie można mieć już wątpliwości co do intencji obu stolic, i co do tego, jak instrumentalnie nasi zachodni sąsiedzi traktują Unię Europejską i inne sojusze „o przyjaźni i dobrym sąsiedztwie”.
Być może wszystko skończy się tym razem inaczej. Nic nie jest przesądzone, wiele zależy od nas samych (chyba więcej niż w latach 20, i 30. ub. wieku). Ale jest faktem, że rok 2021 odarł nas ze złudzeń, w pewnym sensie wybudził z 30-letniego snu. Wrócił koncert mocarstw, i znów jesteśmy tam, gdzie zawsze: między agresywną Rosją i agresywnymi Niemcami. Znów jesteśmy w międzywojniu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/580059-rok-konca-wielu-zludzen-znow-lezymy-miedzy-rosja-a-niemcami