Wyczerpał się już dawno opozycyjny pakiet porównań i metafor, którymi by straszono PiSem, Jarosławem Kaczyńskim czy Zbigniewem Ziobro. Demokracja umiera już od lat sześciu, Białorusią i Rosją jesteśmy od lat pięciu, w stacji TVN przewinęła się i Korea Północna (ustami jednego z prawników), mieliśmy już Polexit, autorytaryzm, bankructwo z powodu 500 plus, mieliśmy już obozy koncentracyjne i Gułagi (jak zapewniała znana reżyserka o imigratach na polsko-białoruskiej granicy), antysemityzm i płonące stodoły, teraz mamy podsłuchiwanie Giertycha, który będzie, jak przekonuje, ścigał sprawców na niebie, na morzu, na lądzie i gdziekolwiek indziej.
Ostrzeżenia przechodzą w śmieszność. Profesor Wojciech Sadurski napisał pod beztroskim komunikatem Jasona Derulo, gwiazdy „Sylwestra Marzeń”, żeby lepiej nie przyjeżdżał, bo tutaj w Polsce panuje rasizm. Wykładowca prawa zareagował na twitterze i skomentował radosne „cześć Polsko” piosenkarza, następującymi słowami:
Czy ktoś ci powiedział, że to wydarzenie (Sylwester w Zakopanem) jest organizowane przez machinę propagandową bigoteryjnego i często rasistowskiego rządu, który spycha zdesperowanych uchodźców przez zasieki z drutu kolczastego? Czy naprawdę tak bardzo potrzebujesz tych pieniędzy? Wstyd!
Trudno Profesorowi odpowiedzieć, tak jak trudno odpowiedzieć profesorowi Andrzejowi Zollowi, który mógłby już mieć własny program, gdy od sześciu lat opowiada wieczorami w TVN24, że „kończy się demokracja”, profesorowi prawa farmaceutycznego Marcinowi Matczakowi który stał się ekspertem od konstytucjonalizmu albo profesor Ewa Łętowska, która potrafiła z Ustawy zasadniczej wyczytać, że jak wybory prezydenckie nie odbędą się w terminie, to głową państwa zostanie Tomasz Grodzki.
Bieda, nuda i rutyna
Przeszli już w śmieszność z tym straszeniem, a i lista zarzutów już nieco nudna - Goebbels, Gomułka, Gułagi - jakby na literce „G” skończyli lekturę słownika.
A przecież historia ma tyle ciekawych wątków. Starożytni Asyryjczycy na przykład układali czaszki swoich wrogów w ostrzegawcze stosy, średniowiecznego Timura, który zakopywał żywcem zdrajców można by przywołać pokazując Kaczyńskiego - wódz muzułmański był kulawy, a prezes PiS jest niski. Wczesnośredniowieczny chan bułgarski Krum wznosił toasty kielichem zrobionym z czaszki bizantyjskiego cesarza Nikefora. Religijny Bolesław Szczodry też by pasował do porównań - gorliwy katolik, a wobec kobiet okrutnik - może by więc był jakąś metaforą dla Marty Lempart, zamiast popularnego „wyp…dalaj”? Może strasząc Ziobrą zestawiłoby się go z piastowskim księciem Bolesławem Rogatką, wiecznie ze wszystkimi skłóconym, ale i zdeterminowanym, by zdobyć władzę? O, albo krwawy Jarema czy też inny okrutnik Stefan Czarniecki, byłby uosobieniem Przemysława Czarnka, któremu można by też przypisać polityczne pokrewieństwo do XVIII-wiecznych jezuitów z dość zacofanym wówczas systemem szkolnictwa?
Taka kampania zohydzająca PiS miałaby walory wychowawcze, edukowałaby widzów TVN i czytelników Onetu, zamiast tylko przypominać im wulgaryzmy, Goebbelsa i Gomułkę? Polacy nauczyliby się o okrutnych Piastach albo zamordystycznych oligarchach XVII wieku, starożytność powróciłaby do łask.
A tu nic, bieda, śmieszność, patos i emfaza. Jeszcze ten Tusk, który wysilił się na pomysł, że słowo „PiSowski” wymawia z syczeniem jako „pisoski”. Znikąd ratunku na morzu miałkości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/580018-gdyby-nas-lepiej-tym-pisem-straszonoa-tu-nic-nuda-i-rutyna