Na polityce, pogodzie, skokach narciarskich i piłce nożnej zna się w Polsce każdy. Przynajmniej tak nam się wydaje. Są jednak w tych tematach eksperci, praktycy, którzy mają większe prawo do wypowiedzi niż inni.
Ta analogia wydaje mi się oczywista. Pewnie nie tylko mnie, ale na pewno także wszystkim tym, którzy chcą mieć polityczną pamięć na poziomie przyzwoitym, czyli głębszym niż proponowany w TVN24. Przyznacie państwo, że Paulo Sousa pięknie zapewniał, że jest związany z Polską…
25 lipca 2014 roku premier polskiego rządu powiedział:
Odpowiadając na każde ze 153 pytań w tej kwestii mniej więcej od wczesnej zimy, albo nawet jesieni zeszłego roku, że nie wybieram się do Brukseli i każdy dzień i każdy miesiąc potwierdza sens tej decyzji. Mamy wystarczająco dużo powodów, by troszczyć się o to, co się dzisiaj dzieje w Polsce i wokół Polski. Wydaje mi się, że tutaj będę skuteczniejszy
— powiedział publicznie Donald Tusk.
1 grudnia 2014 roku - 130 dni później - został wybrany na szefa rad Europejskiej.
To nie jest złośliwość. To nie jest moja interpretacja jakiejś teoretycznej sytuacji. To są fakty.
Donald Tusk wrócił do innej Polski niż ta, z której zwiewał zostawiając ją na pastwę Ewy Kopacz. Dzisiaj wydaje mu się, że znów rzuci kilka bon motów na konferencji prasowej i wszyscy przyklękną z wrażenia. No nie. To już nie działa. Dla wszystkich obdarzonych tą lepszą pamięcią to jest gość, który stracił prawo do komentowania poczynań rządu, który na serio traktuje swoje zobowiązania wobec wyborców.
Po powrocie Donald Tusk zapewnił, że będzie odpowiadał każdemu i na wszystkie pytania. Tak nie jest, ale naiwnymi byliśmy chcąc w to wierzyć. Z drugiej strony, jestem po lekturze jego książki napisanej wspólnie z Anne Applebaum - zachęcam do przeczytania recenzji w obecnym numerze tygodnika „Sieci” - i dochodzę do wniosku, że jest coraz mniej tematów, które chciałbym z byłym premieram poruszyć.
Pewnie fajnie byśmy pogaworzyli o piłce nożnej, bo ja ten sport lubię, a i Donald Tusk nigdy nie ukrywał, że lubi (i umie) pokopać. Tylko, że musiałbym powiedzieć mu o moim skojarzeniu obecnej dezercji trenera Paulo Sousy z jego rejteradą z 2014 roku. Dezerterzy w Polsce nigdy nie będą mieli łatwo. I dobrze.
CZYTAJ TAKŻE: Tusk kontra Pereira. Lider PO „żartuje” z pochodzenia dziennikarza: „Ksenofobiczny żart w stylu Giertycha i Sokuzburaka”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/579799-o-dezercje-trenera-paulo-sousy-pytajcie-donalda-tuska