Prezydent Andrzej Duda zapowiedział veto ustawy medialnej, która i tak w drobnym stopniu ograniczała interesy amerykańskiego właściciela TVN. Sam projekt był zniekształcony przez poprawkę Konfederacji, która zmniejszała kontrolę władzy wykonawczej nad mediami publicznymi - ale to nie ta troska powodowała sprzeciwem głowy państwa. Czy prezydent Andrzej Duda wytyczył sobie właśnie drogę na Zaleszczyki?
CZYTAJ WIĘCEJ:
PREZYDENT: Odmawiam podpisania nowelizacji ustawy medialnej
W obozie niepodległościowym natychmiast pojawiły się dwie interpretacje - Ustawa medialna nie spełniłaby celów Zjednoczonej Prawicy, więc weto jest właściwą reakcją albo że prezydent Andrzej Duda skapitulował przed wzięciem na siebie odium potępieńczej reakcji zachodnich elit liberalnych. Wystąpienie prezydenta, obejrzane z bliska, powinno jednak skłonić nas do uznania drugiej opcji. Andrzej Duda bowiem krytykował tylko i wyłącznie niektóre skutki ustawy, która w niewielkim wymiarze przebudowałyby strukturę własnościową TVN.
Te argumenty się nie kleją
Prezydent odwoływał się do polsko-amerykańskiego Traktatu o stosunkach handlowych i gospodarczych, który jednak uwzględnił jako wyjątek „własność i prowadzenie stacji telewizyjnych” w zakresie ograniczania działalności gospodarczej. Prezydent sugerował, że 6 miesięcy na zredukowanie przez Discovery własności TVN do 49% byłoby zbyt krótkim okresem, ale nie powiedział jaki okres byłby dla niego adekwatny. Pierwszy obywatel wspominał, że „kwestią honorową jest dotrzymywanie umów”, ale ani by nie złamano umowy, ani trudno elektorat prawicowy przekonać, że stacja TVN ma zdolności honorowe. Dość kuriozalnie zabrzmiał argument, jakoby „ograniczenia powinny być w Polsce wprowadzone, ale powinny być wprowadzone na przyszłość” - przyznał tym samym, że obecna struktura własnościowa stacji z Wiertniczej jest zła, że nie wolno na to przyzwalać, ale dla tej jednej telewizji trzeba zrobić wyjątek. Prezydent powiedział, że pacta sunt servanda, że umowy obowiązują, ale użycie tego w tak ogólnym kontekście można by przypisać równie dobrze zakazowi wprowadzania nowych podatków (bo zakładając firmę umawiamy się z państwem na inne daniny!) czy w ogóle nowych regulacji prawnych, włącznie z przepisami Sanepidu (bo restauracja z 1991 roku nie umawiała się na zasady BHP z 2021 roku!). Troska zaś o amerykańskiego sojusznika, gdy ten zdjął sankcje na Nord Stream 2 i obstawił, że udobrucha Putina, by móc zająć się Chinami, to już jakaś wyższa faza politycznych mrzonek.
Wybory nieoczywiste
Veto przynosi pewne korzyści, ale veto tak uzasadnione kosztuje więcej. Wyszło na to, że rację miał Donald Tusk i TVNowska czerń skowycząca, że oto kończy się demokracja.
Podpisanie ustawy medialnej, z poprawkami Konfederacji, która - niby taka antysystemowa - dopuszczałaby ludzi Platformy Obywatelskiej do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, byłoby obciążone wieloma komplikacjami - koniecznością wprowadzenia kolejnej nowelizacji albo zgody na udział totalnej opozycji w kierowaniu mediami publicznymi.
Gdyby zaś prezydent Andrzej Duda skierował ustawę do rozpatrzenia przez Trybunał Konstytucyjny gra o polską suwerenność trwałaby dalej. Byłaby to jedyna karta upodmiotawiająca nas w relacjach z szaleńcami Partii Demokratycznej w USA, wiązałaby w jałowych tyradach tę stację, która tak lubiła mówić językiem Łukaszenki i Putina.
CZYTAJ WIĘCEJ:
TVN mówi podobnie jak Łukaszenka - mówią o tym dziesiątki przykładów!
Skierowanie sprawy do Trybunału Konstytucyjnego pozwoliłoby władzy ustawę odrzucić lub przyjąć w późniejszym czasie, być może w innych okolicznościach. Pozwoliłoby poczekać na lepszą koniunkturę. Pokazałoby, że państwo polskie może oprzeć się naciskom z zewnątrz, a jej władze biorą na siebie za ten opór odpowiedzialność. Teraz możemy zestawić Prezydenta wywiad dla telewizji wPolsce.pl, w którym mówił, że jako głowa państwa „musisz być twardy” z duchem jego dzisiejszej wypowiedzi, spod znaku „nie dzielmy Polaków, ocalmy TVN”. Nie ma co rwać włosów z głowy, nie stała się żadna tragedia, nie jest to żadna Targowica, choć nie jest to też bohaterskie Westerplatte.
Nie pierwszy raz władze RP zostawiają sobie korytarz do wycofania się w razie zagrożenia. Wycofanie się przez Zaleszczyki przed ciosem z zewnątrz to sprawa łatwa, choć mało bohaterska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/579608-droga-prezydenta-andrzeja-dudy-na-zaleszczyki