Najbardziej irytujące są dzisiaj występy polityków opozycji, którzy na wyścigi przekonują, że to oni „wraz z narodem” przyczynili się do tego, że Andrzej Duda zawetował nowelizację ustawy medialnej.
Po pierwsze. Kompletnie fałszywie - i to znak naszych czasów - została postawiona w przestrzeni publicznej idea nowelizacji ustawy medialnej, która tak nas rozgrzewa tej mroźnej zimy. Nawet na poziomie nazwy - „lex TVN” - to nie jest to, o co chodzi. Widzieliśmy wszyscy, jak stacja z Wiertniczej sama popracowała nad tym, by sprawić wrażenie, że jest na celowniku władzy. Ta nazwa to tylko dopełnienie całości, chodzi o wdrukowanie ludziom prostej zbitki, która ma się jednoznacznie kojarzyć.
Tymczasem, nie chodzi o ustawę wymierzoną w stacją wrogą rządowi, tylko o przepisy, które mają uporządkować kwestie właścicielskie. Pewnie nie „przeszkadza” PiS-owi, że narobiłby trochę kłopotów telewizji, która czynnie działa w polityce i aktywnie wspiera opozycję, ale uważam, że byłby to tylko odprysk. Nowelizacja ustawy medialnej sprawiłaby, że działałoby się na rynku medialnym w Polsce na takich samych zasadach, jak w innych europejskich krajach. Ale taki poziom merytoryki to coś bardzo odległego dla ludzi, którzy chcą tylko wzbudzać emocje.
Nie jest to więc decyzja - myślę o wecie prezydenta - spowodowana troską o tę, konkretną stację telewizyjną, która zresztą go nie oszczędza. I trudno się spodziewać, by to się zmieniło.
CZYTAJ TAKŻE: Jest weto! Prezydent Duda: Odmawiam podpisania nowelizacji ustawy medialnej i kieruję ją do Sejmu do ponownego rozpatrzenia
Po drugie. Zabawny to był ostatnio czas, szczególnie w telewizji TVN, która zazwyczaj o prezydencie mówi (szczególnie pisze) po nazwisku i raczej bez szacunku. Ktoś tam jednak chyba pomyślał, że zanim zapadnie decyzja, to należy trochę kranik z żółcią przykręcić. I pojawił się parę razy na pasku wpis o „prezydencie Andrzeju Dudzie” - tak, naprawdę tak było.
O czym to świadczy? No, na pewno nie o tym, że komuś udało się do prezydenta poprzymilać. Że Andrzej Duda dał się złapać na fałszywe karesy.
Nie jest to więc decyzja spowodowana chwilową odwilżą w nawalance, która zresztą wróciła natychmiast po ogłoszeniu weta.
Po trzecie. Zanim prezydent ogłosił decyzję, z jednej i drugiej strony padały „słowa zachęty”, by zrobić tak lub tak. No pewnie, że można mieć swoje zdanie na ten temat, że można je wyrażać, ale - przede wszystkim - należy uznać, że to prezydent podejmie decyzję niezależnie od tych sugestii, choć niektóre pewnie post factum okażą się tożsame. Szczytem braku elegancji były dla mnie słowa amerykańskiego Bixa Aliu, który na oficjalnym koncie napisał, iż „oczekuje”, że polski prezydent będzie działał po myśli USA. To bezczelność, o której lepiej byśmy szybko zapomnieli.
Po stronie rządowej też się podobne rzeczy zdarzały. Ale słowa nie były tak kłujące w oczy. Gdy Zbigniew Ziobro w jednym z wywiadów mówił, „jest gotowy projekt ustawy o Sądzie Najwyższym”, dodał także, że „namawia Pana Prezydenta, by zdecydował się tę reformę poprzeć”. Sugestia, ale jakaś taka bardziej elegancka, prawda?
Nie jest więc decyzja Pana prezydenta ws. weta wynikiem jakiejkolwiek politycznej akcji medialnej.
Po czwarte. Najbardziej irytujące są dzisiaj występy polityków opozycji, którzy na wyścigi przekonują, że to oni „wraz z narodem” przyczynili się do tego, że Andrzej Duda zawetował nowelizację ustawy medialnej.
Dodał swoje Donald Tusk pisząc wprost, że zadziałała zasada „ulicy i zagranicy” i że „presja ma sens”. Jak nieuważnym obserwatorem prezydentury Andrzeja Dudy trzeba być, by uważać, że to, co zadziało się ostatnio na manifestacjach miało wpływ na decyzję o wecie. Zagrzani miłośnicy TVN nawet nie starają się zagłębić w polityce głębiej niż proponuje im to ich stacja. Ale, że politykom też to wystarczy? Wciąż mnie to dziwi, choć może w przypadku byłego premiera, króla demokracji fasadowej, nie powinno.
Nie jest więc decyzja o wecie żadnym sukcesem opozycji, ani KOD, który złapał trochę tlenu reżyserując spontaniczne występy.
Po piąte. Polski system medialny jest skandalicznie nieuporządkowany. Kto ma media, ten ma władzę. Rząd tworzy więc PiS, ale nierównowaga na scenie medialnej jest wciąż ogromna. Nie mówcie proszę o TVP, bo ona zaledwie nieznacznie równoważy szokujące występy stricte polityczne w stacjach prywatnych, które udają, że żadne granice ich nie obowiązują. Wmawiają nam, że skoro są prywatne, to mogą więcej. To nieprawda, koncesji jest dobrem rzadkim i przyznawana przez państwo polskie na określonych zasadach, a ustawa o KRRiTv nakłada na nadawcę mnóstwo obowiązków. Nie mam wrażenia, by wszystkie telewizje sumiennie się z nich wywiązywały.
Ale wróćmy do polityki. Andrzej Duda nieco szerzej definiuje interes publiczny niż partia, z której się wywodzi. Nie miał przed prezydenturą, a teraz już nie ma prawie wcale specyficznej partyjnej naleciałości. Ma przywilej, ale też obowiązek patrzeć na polską rzeczywistość z innych pozycji. Nie robią na nim wrażenia typu „PiS tyle zainwestował, by znaleźć większość dla tej ustawy”.
Wcale nie chcę powiedzieć, że z prezydentem nie da się porozumieć. że jest „nieprzemakalny”. Da się. Ale trzeba przynajmniej próbować. Mam wrażenie, że tego, wspólnej pracy nad ustawą medialną zabrakło. Każda ustawa, by wejść w życie, musi przejść CAŁY proces legislacyjny. Prezydent jest jednym z tych ogniw, dlatego piszę o „wspólnej” pracy nad przepisami.
Nie jest więc decyzja o wecie spowodowana ani złośliwością prezydenta, ani brakiem wsparcia dla polityki Zjednoczonej Prawicy. Nie oznacza też, że Andrzej Duda właśnie wypisał się z prawicowego nurtu, że odrywa się od swoich korzeni. Jeżeli można gdzieś doszukiwać się motywacji prezydenta, zastanawiać dlaczego zawetował ustawę medialną, to posłuchajmy uważnie, co mówił podczas konferencji. Tam jest wszystko.
Andrzej Duda zawetował nie ideę ustawy, bo z nią się zgadza. Zawetował sposób stworzenia tego prawa, co oznacza, że można do niego wrócić. Jestem przekonany, że tak będzie.
CZYTAJ TAKŻE KOMENTARZ WOJCIECHA BIEDRONIA: Prezydent na rozdrożu po decyzji ws. TVN. Dokąd zmierza głowa państwa? Co ta sprawa mówi nam o kondycji obozu władzy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/579566-presja-ma-sens-serio-co-mialo-wplyw-na-decyzje-prezydenta