„To jest świadectwo bardzo twardego trzymania się przez pana Morozowskiego komunistycznego dziedzictwa i wyrażenia takiej indywidualnej tęsknoty za totalitaryzmem, którego zrozumieć rzecz jasna nie akceptując tego stanu mentalności się nie da” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Jan Żaryn, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i I. J. Paderewskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szokujący wywód Morozowskiego na temat PRL! „Nie byłoby takiej elektryfikacji, takiej walki z analfabetyzmem…”
wPolityce.pl: Pan red. Morozowski na antenie TVN24 przekonywał, że „gdyby do władzy po wojnie doszła prawica, no taka londyńska”, to „nie byłoby takiej walki z analfabetyzmem, takiej elektryfikacji i zapewne jeszcze kilku innych rzeczy”. Jak Pan Profesor odniósłby się do tego typu tez?
Prof. Jan Żaryn: Przede wszystkim śmiechem. To znaczy, gdybyśmy odzyskali niepodległość, to biorąc pod uwagę autorytet Polskiego Państwa Podziemnego i realny układ sił w społeczeństwie, rządziłaby niepodległościowa koalicja, która zapewne miałaby skład ideowy podobny do tego, co reprezentował parlament Polski niepodległej. Przynajmniej na pewno by się tam nie znaleźli komuniści, bo nie mieliby szans w demokratycznych wyborach. Natomiast wszystkie pozostałe nurty od PPS po Narodową Demokrację i ONR byłyby rzecz jasna reprezentowane. A niewątpliwie już Polskie Państwo Podziemne - i rząd polski w Londynie oczywiście - wypracowało cały zestaw priorytetów jeśli chodzi o odbudowę kraju. Kwestia odbudowy kraju, odbudowy Warszawy, zagospodarowanie Ziem Zachodnich i Północnych a także wszystko, co tyczy się szeroko pojętej modernizacji państwa oraz działań na rzecz szeroko pojętych warstw ludowych - te wszystkie działania modernizacyjne byłyby zapewne realizowane także pod ciśnieniem potrzeb społecznych. W demokratycznym państwie te potrzeby społeczne mają swoje nie tylko uzasadnienie, ale i konsekwencje w decyzjach polityków.
Jeśli chodzi natomiast o proces walki z analfabetyzmem, czy także wprowadzenie reformy rolnej, nie ma także wątpliwości, że te programy byłyby realizowane, a więc polska wieś byłaby uratowana na pewno przed jakimikolwiek zakusami kolektywistycznymi, a jednocześnie oczywiście reforma odbywałaby się zgodnie z zasadami praworządności, czyli z zachowaniem prawa do własności. W tym przypadku odszkodowań dla rodzin ziemiańskich, które jak wiadomo zostały po wojnie tych majątków pozbawione w niezgodzie z jakimkolwiek prawem opartym na naszych europejskich wartościach. Nie wyobrażam sobie także, żeby istniała jakakolwiek próba wprowadzenia niedemokratycznych rządów, ponieważ poza komunistami nie było żadnej - od lewa do prawa - partii politycznej, która miałaby w swoim programie czy też w praktyce rządzenia wolę powrotu do nawet autorytarnego rządu przedwojennego, a co dopiero totalitarnej formy rządów, jaką nam zafundowali za sprawą zewnętrznej siły komuniści. Taka obawa jest zupełnie nieuzasadniona. Ale przede wszystkim towarzyszy mi śmiech, ponieważ to jest świadectwo bardzo twardego trzymania się przez pana Morozowskiego komunistycznego dziedzictwa i wyrażenia takiej indywidualnej tęsknoty za totalitaryzmem, którego zrozumieć rzecz jasna nie akceptując tego stanu mentalności się nie da. Natomiast dziwię się, że władze TVN są zachwycone tego typu dziennikarstwem, które de facto promuje intencjonalnie system totalitarny i na dodatek dający nam wówczas podległość, a nie niepodległość, ale to jest problem tej stacji, że ma takich dziennikarzy.
Jest jeszcze jeden aspekt, a mianowicie przedwojenna Polska dysponowała dużym zapleczem intelektualnym w dziedzinach inżynieryjnych i ten potencjał został potężnie przetrącony przez mordy dokonywane na Polakach przez sowietów. Wymordowano praktycznie całą polską inteligencję. Pytanie, w którym miejscu byśmy byli, gdyby tych ludzi nie pozbawiono życia?
Ma pani rację, tylko ja bym to inaczej ujął, bo nie zapominajmy jednak o niemieckim okupancie, który nas w dużej mierze pozbawił polskiej inteligencji - średnio po dwadzieścia parę procent w każdym praktycznie zawodzie inteligenckim, więc te straty warstwy przywódczej były olbrzymie za sprawą przede wszystkim okupanta niemieckiego, ale również okupant sowiecki za pierwszego sowieta też się do tego przyczynił, a potem wykańczał nas dalej już po 1944 roku. Natomiast niewątpliwie warto zawsze powtarzać, że gdybyśmy odzyskali niepodległość, to przykładowo gen. Maczek nie musiałby być kelnerem w Szkocji, a gen. Tokarzewski nie musiałby czyścić sreber w zakładzie usługowym itd.
To znaczy brak niepodległej zaowocował tym, że nie tylko zdrajcy, ale także bardzo wielu ludzi niekompetentnych zaczęło decydować o kształcie terytorium państwa polskiego. I to jest oczywiście niepowetowana strata, ten niedorozwój i stałe funkcjonowanie w tzw. gospodarce niedoborów, która tak eufemistycznie została przez historyków nazwana, czyli okres PRL. Ale to nie jest gospodarka niedoborów, tylko to jest gospodarka niedorozwoju w każdym aspekcie, i społecznym, i ekonomicznym. Warto choćby wiedzieć, że ideologicznie marksizm-leninizm praktyczny czyli PZPR chwalił się wielkimi zdobyczami socjalnymi, natomiast de facto to państwa kapitalistyczne zagwarantowały prawa obywatelskie, prawa zrzeszania się, prawa do strajków. Robotnicy musieli o to walczyć, ginąć za to z rąk komunistów, więc jeśli chodzi o różnego rodzaju obywatelskie prawa podstawowe, które normalny świat zachodni posiadał, a co wpływało także na dynamikę rozwoju gospodarczego, to myśmy byli tego pozbawieni. W zamian za to tworzono tylko atrapy społecznego zaangażowania. Także pod tym względem dynamika rozwoju społeczeństwa była rzecz jasna totalnie zahamowana.
Skąd ten sentyment pewnych środowisk do okresu komunizmu?
Z jednej strony wiadomo, że niewątpliwie stacja TVN wywodzi się biograficznie ze spuścizny PRL i to jest pewnie sentyment tylko rodzinny. Zadziwiające co najwyższej, że jest to tak bezczelnie artykułowane. Nie wyobrażam sobie, żeby dawniej synowie czy wnuczęta funkcjonariuszy SS czy Gestapo, czy NSDAP publicznie w Niemczech Zachodnich z takim sentymentem wspominali, jakby było dobrze, gdyby III Rzesza dalej funkcjonowała, która przecież miała osiągnięcia ekonomiczne i nikt jej tego nie zabiera. Ale jednak istnieje pewien szacunek do ofiar, który powoduje, że się nie powołujemy na osiągnięcia tego reżimu. Tu szacunek do ofiar komunizmu nie jest jakimikolwiek wyznacznikiem postaw, poglądów i słów wypowiadanych przez pana Morozowskiego.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/579211-skandaliczne-tezy-morozowskiego-prof-zaryn-komentuje