„Pan Morozowski zapewne chce przez to powiedzieć, że on ma prawo zabierać głos w tego typu sprawach, bo jest predestynowany do tego ze względu na przeszłość swoich przodków i dzięki temu, dzięki tej przeszłości dzisiaj zajmuje ważne miejsce w świecie dziennikarskim i rości sobie prawo do oceny nie tylko współczesności, ale przeszłości. Wynika to z całej genezy tej formacji na polskiej scenie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tadeusz Płużański, historyk, prezes Fundacji „Łączka”, komentując kuriozalny wywód red. Andrzeja Morozowskiego, w którym dziennikarz TVN24 wybiela komunizm.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szokujący wywód Morozowskiego na temat PRL! „Nie byłoby takiej elektryfikacji, takiej walki z analfabetyzmem…”
wPolityce.pl: Pan red. Morozowski z TVN24 oświadczył: „Gdyby do władzy po wojnie doszła prawica, no taka londyńska, to pewnie nie byłoby tego. Nie byłoby takiej walki z analfabetyzmem, takiej elektryfikacji i zapewne jeszcze kilku innych rzeczy”. W jakich kategoriach odbierać tę wypowiedź?
Tadeusz Płużański: Jeśli pan redaktor Morozowski użył takiego określenia, że jeśli władzę w Polsce przejęłaby prawica, to pan redaktor Morozowski w ogóle nie zna historii. Nie wie, o czym mówi. Nie ma o tym zielonego pojęcia. Jeżeli to określenie „prawica” odnosi do jak rozumiem do Londynu czy Żołnierzy Wyklętych, czy generalnie sił politycznych, sił wojskowych, to pragnę przypomnieć panu redaktorowi Morozowskiemu, że to tylko w pewnym elemencie była prawica. Siły niepodległościowe po II wojnie światowej były złożone z wielu opcji politycznych, światopoglądowych i prawica odgrywała tam rzeczywiście ważną rolę, ale nie decydującą. Przypomnijmy, że to był cały przekrój przedwojennej Polski. Byli tam socjaliści, byli piłsudczycy, byli chadecy, byli ludowcy, byli w końcu też narodowcy. Także jeżeli robimy taką zbitkę, że to jest prawica, to jest po prostu nieprawda. Jak widać panu Morozowskiemu wszystko, co polskie, co niepodległościowe kojarzy się z prawicą, natomiast sytuacja jest bardziej skomplikowana. Gdy weźmiemy na przykład pod uwagę podziemie zbrojne po 1945 roku, to ja bym powiedział, że tam przeważała lewica. Starały się jeszcze działać środowiska prawicowe, i polityczne i wojskowe pod szyldem czy to Narodowych Sił Zbrojnych czy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, natomiast zdecydowaną większość stanowili politycy, działacze i żołnierze o proweniencji lewicowej, także oczywiście niepodległościowej. Na przykład największa powojenna organizacja polityczno-wojskowa trzeba podkreślić, czyli Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość to były środowiska lewicowe. Kolejni komendanci - przypomnijmy - czterech Zarządów Głównych to byli ludzie o poglądach bardziej na lewo - plasowali się na lewicy niepodległościowej.
Oczywiście bardzo łatwo jest powiedzieć, że komuniści walczyli z prawicą, ale to jest de facto wpisywanie się w ich propagandę. Podporządkowani sowietom komuniści starali się wmówić polskiemu społeczeństwu, wmówić światu, że walczą ze „skrajną, prawicową, faszystowską reakcją”, natomiast to nie jest prawda. Walczyli po prostu z Polakami, z bardzo różnymi odłamami polskiego społeczeństwa - właściwie wszystkimi odłamami, sami będąc zdrajcami polskiej sprawy. Proszę zauważyć, w tym konglomeracie różnych poglądów, stanowisk ludzi walczących wtedy o wolną Polskę zabrakło komunistów, bo oni byli po drugiej stronie, oni byli przeciwni Polsce.
Ale powtarzam - na pewno nie można ich wszystkich nazwać prawicą.
Jeszcze wracając do tej elektryfikacji, prawda jest taka, że sowieci po prostu wymordowali polskie elity, również polskich inżynierów, i te elity zastąpili swoimi ludźmi. W tym kontekście ten „argument” red. Morozowskiego jest delikatnie mówiąc niekoniecznie trafiony…
To jest kompletna bzdura oczywiście - twierdzenie pana Morozowskiego zakłada, że gdyby nie komuniści, to Polska by się nie rozwijała. Nieprawdziwe jest z kilku powodów. Po pierwsze komuniści wcale nie chcieli rozwoju Polski jako kraju wolnego, suwerennego, tylko zgadzali się na daleko idące podporządkowanie. Pamiętajmy, że w środowiskach komunistycznych była lansowana koncepcja, żeby Polska stała się 17. republiką Związku Sowieckiego, więc o jakim rozwoju Polski my w ogóle mówimy? Drugi punkt to jest właśnie taki, o którym pani redaktor powiedziała, że komuniści mordowali po prostu Polaków jak leci - tych, których uznali za wrogów, a wrogami byli dla nich polscy patrioci. To nie dotyczy tylko i wyłącznie żołnierzy, czy działaczy politycznych, ale w ogóle Polaków nastawionych wolnościowo, niepodległościowo. Wśród nich było przecież wielu naukowców, wielu inżynierów, ludzi różnej profesji, którzy byli prześladowani, a wręcz mordowani, jeśli nie przeszli na stronę komunistyczną. Często spotykamy się z takim określeniem, z którym się całkowicie zgadzam, że - mówiąc już o samej konspiracji zbrojnej - ci żołnierze w cywilu byli bardzo często właśnie reprezentantami różnych bardzo środowisk - chłopskich, robotniczych, ale też inteligenckich. Gdyby czasy były normalne, to oni przecież nie przelewaliby krwi, tylko zostali naukowcami, bardzo często nauczycielami, inżynierami. Wróciliby do swoich profesji. To oni by zapewniali rozwój Polski. A o rozwoju Polski pod rządami, pod szyldem komunistów to aż przykro słuchać. To były lata zacofania, pozornego rozwoju, właściwie cały ten okres 1944-1989. Ale pamiętajmy, że na przykład jeśli ktoś podnosi argument, że rozwijał się przemysł, to nie wolno zapominać, że wiele z tych wyprodukowanych towarów będących efektem działalności przemysłowej szło do Związku Sowieckiego. Polska z tego nie czerpała, albo czerpała w bardzo małym stopniu. Jeśli potrzeby Związku Sowieckiego zostały w wielu względach - gospodarczych, przemysłowych - zaspokojone, to coś dla Polski z tego było.
To są więc jakieś kuriozalne w ogóle wypowiedzi, które wynikają przynajmniej z niewiedzy pana redaktora.
Pytanie, czy to jest niewiedza, czy problem jest dużo głębszy? Pan redaktor Morozowski nie jest jedyną osobą, która w pewien sposób usiłuje wybielać okres komunizmu i forsuje tego typu narrację. My się z tym spotykamy co jakiś czas.
To prawda. Jest takie często używane powiedzenie, że w Polsce do dzisiaj trwa swego rodzaju walka czy też wojna środowisk patriotycznych ze środowiskami postkomunistycznymi. Myślę, że tutaj mamy też do czynienia z tego typu przypadkiem. Wiadomo, że osoby wywodzące się z tych środowisk komunistycznych, czy to rodzinnie, czy powiązanych środowiskowo, będą broniły tzw. dorobku swoich ojców czy wujków, swoich sąsiadów, bo to z jednej strony podtrzymuje tę fałszywą teorię, że po wojnie w 1944-45 r. nie było innego wyjścia, i że komuniści to też polscy patrioci, że oni chcieli dobrze dla kraju. To podtrzymuje więc tę legendę jakoby legalnych i do tego sprawiedliwych rządów władz komunistycznych właściwie przez cały ten okres. Ale z drugiej strony oczywiście jest to wygodne dla potomków, dla spadkobierców, bo z jednej strony mogą uzasadnić dosyć wysoką pozycję swoich przodków w hierarchii społecznej. Bo oni rządzili Polską, dodajmy, że w sposób uzurpatorski i nielegalny, bo przecież komuny nikt w Polsce nie wybrał - wszystkie wybory zostały sfałszowane, co zawsze warto podkreślać i mówić tym, którzy uważają, że to była Polska, tylko trochę inna. Przewińmy do 1947 roku, do stycznia, kiedy pierwszy raz w sposób brutalny dokonano fałszerstw. Dzięki temu komuniści doszli do władzy i tej władzy już nie oddali, ale to był wynik manipulacji i całkowicie niedemokratycznych, całkowicie sfałszowanych wyborów.
Taki stosunek do przeszłości ma uzasadnić również miejsce dziennikarzy, biznesmenów w dzisiejszej Polsce, skoro ich przodkowie-komuniści byli tacy „świetni” i dzięki temu mogli rządzić, powiększali swój majątek, to ich następcy też mają do tego prawo, więc są pełnoprawnymi graczami na polskiej scenie publicznej, w życiu politycznym czy społecznym. Pan Morozowski zapewne chce przez to powiedzieć, że on ma prawo zabierać głos w tego typu sprawach, bo jest predestynowany do tego ze względu na przeszłość swoich przodków i dzięki temu, dzięki tej przeszłości dzisiaj zajmuje ważne miejsce w świecie dziennikarskim i rości sobie prawo do oceny nie tylko współczesności, ale przeszłości. Wynika to z całej genezy tej formacji na polskiej scenie. Ojcowie na ogół byli bardzo wysoko, często po trupach dochodząc do władzy, represjonując, mordując przedwojennych przedstawicieli elit i to trwa w następnych pokoleniach. Przykro tego wszystkiego słuchać, ale zawsze warto spojrzeć na to, kto to mówi. Jak zobaczymy, kto to mówi, wtedy możemy się zastanowić dlaczego to mówi i często dojdziemy właśnie do genezy tych zjawisk, współczesnych poglądów, które bardzo często wynikają z określonej przeszłości rodzinnej czy środowiskowej.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/579194-wybielanie-komunizmu-pluzanskiwynika-z-przeszlosci-rodziny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.