Zachar Prilepin szybko zdementował pogłoski o tym, jakoby nie był wybrany do zarządu stowarzyszenia Wszechrosyjskiego Frontu Ludowego. Słynny, a przez krytyków literackich oceniany bardzo wysoko - nawet jako wybitny - pisarz rosyjski utrzymał swoją pozycję w tym Putinowskim gremium, powołanym dla wspierania partii rządzącej i mocarstwowych planów Kremla.
Postać czterdziestosześciolatniego Rosjanina warto znać, bo prezentuje on swoisty pogląd społeczny - że oto polityka Moskwy jest wręcz za miękka, ze stalinizm i najgłębszy totalitaryzm sowiecki były naturalnym procesem konsolidującym państwo.
Prilepina można nazwać rosyjskim nacjonalistą albo też nacjonalistą wszechrosyjskim. Był przecież w partii narodowo bolszewickiej - odrzucając marksizm był zwolennikiem twardego zamordyzmu w Federacji Rosyjskiej. Był? Jego aktywność publicystyczno-społeczna wskazuje na to, że idee wielkiej, potężnej, agresywnej i totalitarnej Rosji nie są wcale przeszłością.
Pięć powieści Prilepina jest przetłumaczonych na język polski i już tylko z tego można przeczytać o poglądach, od których w Polsce włos się jeży na głowie. Pisarz uważa na przykład, że współczesna mu Rosja jest państwem godnym pogardy z powodu swoich słabości. Może coś się zmieniło, skoro „Sańkja” - powieść o „nacbolach” była pisana w 2006 roku, w którym w ramach fikcji literackiej neonazistowskie bojówki napadają na komisariat, by zdobyć broń do swojej terrorystycznej działalności. Jeden z bojowników dziwi się, ze poszło tak łatwo.
- A ty myślałeś, że to wszystko na poważnie? – Co na poważnie? – obrócił się Wienia. – To… ich… państwo – z nadzwyczajną pogardą wymówił Oleg.
Prilepin został więc członkiem władz proPutinowskiego stowarzyszenia, ale obecna władza nie do końca mu się podoba. Chciałby więcej, mocniej, bez krygowania się, że Stalin był w jakiś sposób zbyt okrutny. W powieści „Klasztor” (2014) dzieje komunistycznego obozu koncentracyjnego na Wyspach Sołowieckich są przedstawione jako sprawiedliwość za zepsucie Cerkwi i społeczeństwa prawosławnego. Autor dla napisania tej monumentalnej powieści zapoznał się uważnie z życiorysem i dorobkiem Fiodora Eichmansa, naczelnika „Sołowek”, a nawet przeprowadził pełną zrozumienia rozmowę z jego córką. W tej opowieści bolszewizm, zwłaszcza w wydaniu stalinowskim, jest jedyną drogą i ratunkiem dla imperium:
Proletariat jest lepszy od Chrystusa (…) Chrystus wypędził lichwiarzy ze świątyni, a proletariat umieścił tu wszystkich: i tych, co się trudnili lichwą, i tych, co strzelali, i tych, co kradli… Rewolucja jest taka, owaka, a gdzie wielka prawda, którą można przestawić prawdzie bolszewickiej? Kto miałby zachować tamtą Rosję, która rozpadła się na kawałki, w środku zgniła, a na zewnątrz pokryta waszą pozłotą? Kto? I po co?.
Prilepin uważa jednak, że Rosja zgrzeszyła nie w wieku XX czy XIX, tylko że jego ojczyzna zawiodła ducha narodowego już w XVII wieku, gdy przyjęła „nowinki” z Zachodu, gdy podjęła się reformy swojej prastarej i jedynej słusznej tradycji. Pisarz wkłada Eichmansowi w usta swoją filozofię, potrzebę, by jego kraj był wielki i wybitny, by nie powstrzymywał się od jakichkolwiek środków, by zdobyć wszechrosyjski cel.
Tak sobie myślę… że stąd, z Sołowek, świętość odeszła jeszcze w czasach [cara] Aleksego Michajłowicza; w 1666 roku klasztor zbuntował się przeciwko [prozachodniej - red.] reformie Nikona. Został zdobyty po dziesięciu latach oblężenia (…) Od tego czasu nie było już na Sołowkach anie wielkich anachoretów, ani świętych. Przez ponad dwieście lat klasztor dryfował na fali – to długi okres. Jakby się do czegoś szykował. (…) teraz nadszedł czas nowych obrońców wiary. Rosyjska cerkiew odrodzi się na nowo właśnie tutaj. (…) jaka tu była duszna atmosfera przed przyjściem bolszewików.
Rosja Prilepina jest zepsuta, zgniła wewnętrznie, potrzebuje potężnego tyrana i ideologii, która znów ją poprowadzi do podbojów. Pisarz brał udział w wojnie z Czeczenią, a także zaciągnął się jako ochotnik by po stronie rosyjskiej walczyć w Donbasie. Z tego doświadczenia powstała też książka o pisarzach, którzy służyli w wojsku i walczyli na wojnach za Rosję (m.in. Szyszkow, Dawydow, Puszkin). We wrześniu 2020 roku Prilepin dostał się w wyborach do samorządu w obwodzie riazańskim, zapowiedział też budowę drugiej siły politycznej w Rosji - jego partia przybrała nazwę „Za Prawdę”. Autor jest ważnym publicystą, osobowością medialną, organizuje np. ranking gubernatorów, w których krytykuje lokalne władze.
Na razie nie ma najmniejszych przesłanek, ku temu, by Prilepin jako opozycjonista stał się drugim Aleksiejem Nawalnym czy też liczącą się postacią na rosyjskiej scenie politycznej. A jednak jego krytyka władzy czy nawoływanie do rozprawienia się z „nacjonalistyczną Ukrainą” nie są po myśli Kremla. Chyba że Moskwa trzyma takich totalitarnych radykałów w rezerwie - mogą się przydać jako straszak dla Zachodu, jako kanalizowanie fanatyków w kraju a także jako pokazywanie, że Putin jest rzekomo całkiem łagodną opcją.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/579080-dla-ktorych-rosjan-putin-jest-zbyt-lagodny