„Dla mnie, jako żołnierza, to jeżeli jest wojna, to nie ma innego wyroku dla żołnierza, który przechodzi na stronę wroga, jak kara śmierci. Tymczasem okazuje się, że na wojnie są tylko żołnierze, policjanci i strażnicy graniczni, ale już prokuratura żyje w zupełnie innym świecie. Nie mogę tego pojąć” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, odnosząc się do sprawy dezercji Emila Czeczko, który był żołnierzem 11. Mazurskiego Pułku Artylerii w Węgorzewie.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Czy sprawa rozliczeń w Wojsku Polskim po dezercji Emila Czeczki jest już pana zdaniem zakończona? Minister Błaszczak zdecydował się odwołać jego przełożonych - dowódcę baterii, dowódcę plutonu i dowódcę 2 dywizjonu w Węgorzewie.
Gen. Waldemar Skrzypczak: Nie wiem, mam nadzieję, że prokuratura wyjaśni wszystkie okoliczności tego wydarzenia, również wskaże, kto i na jakim etapie popełnił błędy w tej sprawie. Osobiście widzę, że ukarany został tylko poziom pośredni. Natomiast jest też kwestia kary dla tego zdrajcy, nawet nie powiem, że polskiego obywatela, bo moim zdaniem z automatu powinien zostać pozbawiony praw obywatelskich.
Dużo emocji w mediach wywołały pana słowa, że dezerter powinien ponieść karę śmierci.
Prezydent Polski mówi nam, że jesteśmy w stanie wojny hybrydowej. Cały rząd też to mówi. Faktem jest, że na granicy polsko-białoruskiej cały czas mają miejsce ataki na naszych funkcjonariuszy ze strony Specnazu, służb białoruskich, itd. W wyniku tego mamy rannych polskich policjantów, strażników granicznych, żołnierzy. To przepraszam, co to jest? Stan wojny czy nie? Moim zdaniem jesteśmy w stanie wojny, skoro tak mówią politycy. I nagle słyszmy, że temu dezerterowi grozi tylko do 10 lat więzienia. To gdzie jest kłamstwo w tej sprawie? Jest wojna czy jej nie ma? Dla mnie, jako żołnierza, to jeżeli jest wojna, to nie ma innego wyroku dla żołnierza, który przechodzi na stronę wroga, jak kara śmierci. Tymczasem okazuje się, że na wojnie są tylko żołnierze, policjanci i strażnicy graniczni, ale już prokuratura żyje w zupełnie innym świecie. Nie mogę tego pojąć.
Jeśli Emil Czeczko zostanie zbyt łagodnie osądzony przez polski wymiar sprawiedliwości, to może to wpłynąć negatywnie na morale naszych żołnierzy?
Oczywiście. Bo to oznacza utratę powagi przez wszystkich, którzy są zaangażowani w obronę granic. Jeżeli od paru miesięcy wszyscy mówią o wojnie, a nagle okazuje się, że jej w zasadzie nie ma i dezerter ma pójść do więzienia, to krew się burzy w żołnierzu. Co więcej, może się jeszcze okazać, że nasi żołnierzy będą sądzeni za to, że rzekomo używają przemocy wobec imigrantów, jeżeli taka będzie postawa polityków. Dla mnie to jest obraza żołnierzy, że ktoś pozwolił sobie na takie opowiadanie w mediach, że temu zdrajcy, który szkaluje Polskę, oskarża polskich żołnierzy o mordowanie migrantów, grozi najwyżej 10 lat więzienia.
A gdyby hipotetycznie ten dezerter został skazany na dożywocie, to pana zdaniem zdaniem dalej byłaby to niewystarczająca kara?
Po pierwsze, to na pewno już nigdy tego człowieka nie dostaniemy w swoje ręce. Łukaszenka nam go nie wyda. Po drugie, jeżeli my się tak będziemy cackać ze zdrajcami, to świadczyłoby to o naszej słabości. Nie ma sentymentów i za zdradę jest tylko jeden wyrok i nie ma innej – kara śmierci.
Czy sądzi pan, że Emil Czeczko przeszedł z własnej inicjatywy na białoruską stronę, czy też był do tego namawiany? A może był białoruskim szpiegiem, bo i takie spekulacje się pojawiają.
Tylko ludzie, którzy nie znają się na wojsku mogą mówić, że szeregowy mógł być szpiegiem. Po drugie, jego nikt nie namawiał do tego kroku. Uciekł na Białoruś przed odpowiedzialnością karną w Polsce. Wiedział, że tutaj go nic dobrego nie czeka, tym bardziej, że został złapany prowadząc pod wpływem alkoholu, po marihuanie, bił matkę. W związku z tym zdradził ojczyznę i poszedł na Białoruś. Moim zdaniem to człowiek niezrównoważony emocjonalnie.
Jakie wnioski z tej sytuacji powinny zostać wyciągnięte? Co zrobić, by zminimalizować ryzyko kolejnych dezercji?
System naboru do wojska jest nieszczelny, dlatego że takie osoby jak on nigdy nie powinny do wojska trafić. Nie wiem, jak to się stało, że ktoś go zweryfikował jako dobrego kandydata na żołnierza. Jeśli się go nie uszczelni, to podejrzewam, że będziemy mieli takich zdrajców więcej. W związku z tym należy zweryfikować ten system. Natomiast w tej konkretnej sytuacji to po tym, gdy ten człowiek pobił swoją matkę i jego dowódcy dowiedzieli się o tym, to następnego dnia powinien on zostać wyrzucony z wojska na zbity pysk. Nie ma miejsca dla damskich bokserów w armii. Tymczasem nie wiem, dlaczego przeniesiono go do innej jednostki. Chyba próbowano go chronić. To był błąd. Powiem więcej – gdyby którykolwiek służący pode mną dowódca tak się zachował, to po pierwsze straciłby u mnie wiarygodność, a po drugie już by nie był dowódcą. Chciałbym wierzyć w to, że służby znają wszystkich tych, którzy budzą jakiekolwiek wątpliwości i szybko ich teraz wyłapią.
W sprawie dezertera pojawia się jeszcze jeden wątek. Niedługo po przekroczeniu granicy udzielił on wywiadu białoruskiej telewizji, w którym w wyjątkowo ostry sposób kłamał na temat działań polskich funkcjonariuszy przy granicy – twierdził m.in., że polskie służby strzelają do migrantów, ale też, że strażnicy graniczni strzelają do… polskich wolontariuszy. Pan uważa, że te opowieści wywołają oczekiwany przez białoruskie służby efekt propagandowy?
Na Zachodzie nikt w to nie uwierzy, w Mińsku i na Kremlu też w to nie wierzą, ale to wykorzystają. Ten przekaz idzie też do Białorusinów i Rosjan i oni już mogą w to uwierzyć, jednak ogólnie skutek takich działań będzie moim zdaniem wątpliwy.
Czy Emil Czeczko będzie jeszcze jakoś wykorzystywany przez białoruskie służby? Co się z nim ostatecznie stanie?
Wykręcą z niego wszystko, wykorzystają go do szkalowania Wojska Polskiego i Polski, ale w końcu się go pozbędą. Za parę miesięcy będzie już nikim. Nie wiem, co konkretnie z nim zrobią, czy gdzieś go osiedlą, czy tez go zabiją, w każdym razie nie wróżę mu świetlanej przyszłości na Białorusi ani gdziekolwiek indziej.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/578763-gen-skrzypczak-bialorusini-w-koncu-pozbeda-sie-dezertera