Dawid zaczął szukać procy, której będzie mógł użyć przeciwko Goliatowi - tak Aleksandra Jakubowska skomentowała fakt, że premier Mateusz Morawiecki zablokował przyjęcie „pustych” konkluzji ws. energetyki podczas ostatniego szczytu unijnych przywódców.
Wygląda na to, że Polska szuka nie jednej procy, ale kilku jednocześnie. W tym samym czasie mieliśmy inne symboliczne wydarzenia. Najpierw zdecydowano o odebraniu 40 mln złotych mniejszości niemieckiej w Polsce i przeznaczeniu ich na wsparcie Polonii w Niemczech. To odpowiedź na rażącą asymetrię we wzajemnych stosunkach w tych obszarze. Przez dekady biedna Polska hojnie wspierała Niemców w Polsce, a bogate Niemcy nie chciały dać paru euro naszym rodakom mieszkającym w Republice Federalnej. Teraz polski rząd przeciął ten węzeł gordyjski niekończących się rozmów i uników ze strony niemieckiej. Chwilę później Sejm przyjął ustawę, która blokuje pochodzącemu spoza Unii Europejskiej kapitałowi omijanie prawa - także unijnego - w sferze medialnej. A tak się dzieje w przypadku stacji TVN, należącej do amerykańskiego koncernu. Jeśli prezydent podpisałby ustawę, Amerykanie musieliby albo zmienić strukturę własnościową, albo podpisać specjalną umowę z państwem polskim na poziomie międzyrządowym. Spółka-słup w Holandii już nie wystarczy. Prezydent zapewne skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, ale to także otwiera drogę do wyklarowania sytuacji prawnej.
Do tej listy możemy jeszcze dodać powołanie Instytutu Strat Wojennych, mimo dużej presji ze strony niemieckiej, którą sprawa reparacji wyjątkowo drażni. Polska nie tylko nie rezygnuje z podnoszenia kwestii braku zadośćuczynienia za straty z okresu drugiej wojny światowej, ale także konsekwentnie podnosi rangę tej problematyki. Powołanie profesjonalnej instytucji to kolejny krok w tę stronę.
W tle jest oczywiście skuteczna obrona granicy; jestem przekonany, że Łukaszenko sądził, iż łatwo złamie Polski opór stosując szantaż moralny. Przeliczył się. Państwo polskie okazało się twardsze niż wielu sądziło.
W sumie mamy więc serię decyzji, które można określić jako kroki mocno asertywne. Kroki, które w sumie oznaczają ważną zmianę w polityce zagranicznej. Trudno się dziwić: skoro dobra wola, ciągła gotowość do szukania kompromisów, daleko idące ustępstwa i szlachetne gesty okazały się trafiać w próżnię, i były brane za oznakę słabości, to trzeba spróbować innej polityki. Nie po to, by toczyć wojnę z całym światem, ale by pokazać naszym partnerom, że potrafimy zachowywać się inaczej. Potrafimy grać twardo, nawet powyżej naszej realnej wagi, bo potrafimy wytrzymywać potężne presje.
Co ważne: są to presje, które rosną niezależnie od realnych działań strony polskiej. Ich prawdziwym źródłem jest rosnący polski potencjał gospodarczy i polityczny, a nie konkretne decyzje rządu. One dostarczają co najwyżej pretekstów, które - jak wiemy - chętny do uderzenia zawsze znajdzie. A jeśli nie znajdzie, to wymyśli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/578637-czy-te-kilka-decyzji-z-ostatnich-dni-oznacza-wazna-zmiane