„Myślę, że ten młody człowiek nie kontrolował swoich emocji, że te problemy - które przecież każdemu mogą się zdarzyć - przesłoniły mu racjonalne myślenie. Niestety, najprawdopodobniej wybrał rozwiązanie najgorsze z możliwych. Bo nie dość, że tam nie spotka go nic dobrego, to jeszcze - jeżeli nie teraz, to zapewne w bardzo krótkim czasie - będzie żałować tego, że dokonał zdrady własnej ojczyzny, własnych kolegów i że wpisuje się w tę narrację Łukaszenki, która po prostu wykorzysta go przedmiotowo i wypluje, tak jak wielu innych swoich aparatczyków” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
CZYTAJ TAKŻE:
Miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska - pisał o żołnierzu, który zaginął na granicy i najprawdopodobniej przedostał się na Białoruś, gdzie w wywiadzie oskarżył polskich mundurowych o strzelanie do migrantów, szef MON, Mariusz Błaszczak. Białoruskie media utrzymują, że Emil Czeczko miał poprosić na Białorusi o azyl, ponieważ nie zgadza się z polityką migracyjną Polski.
Jakie niebezpieczeństwo niosą za sobą tego rodzaju sytuacje? Pytamy o to gen. Romana Polko, byłego dowódcę GROM.
W takiej masie ludzi, jaką dysponuje armia, zawsze pojawiały się jakieś sytuacje trudne. Okres świąteczny też zawsze specjalnie nastraja. Zwykle tego typu dziwne zachowania są efektem jakichś problemów osobistych i chyba również w tym wypadku jest tak samo. Wydaje się, że ten młody człowiek po prostu nie potrafił zorganizować się życiowo, nie bardzo wiedział, czego chciał
— ocenia nasz rozmówca.
Z tego co mówił minister Błaszczak, żołnierz miał też problemy prawne, złożył wypowiedzenie z wojska. Mimo wszystko chyba zawiódł też taki system badań w armii, że jednak pilnujemy się wzajemnie, zwracamy na siebie uwagę i tego typu człowieka, skoro był aż tak niestabilny emocjonalnie, nie powinno się dopuszczać do służby na granicy
— podkreśla.
„Dokonał zdrady ojczyzny”
Nasz rozmówca zwraca uwagę, że choć żołnierz jest pełnoletni, a zatem odpowiada za swoje czyny i działania, to nie do końca wiadomo, czy zdaje sobie sprawę, że być może pewnego dnia będzie chciał wrócić do Polski.
Tymczasem on po prostu dokonał zdrady ojczyzny: pójście na drugą stronę, opowiadanie jakichś bzdur, zupełnie wyssanych z palca, że polscy żołnierze strzelają do migrantów, to wpisanie się w propagandę Łukaszenki
— mówi nam generał Polko.
Wiem, że Białoruś ma sprawne służby specjalne, werbuje wielu tzw. migrantów do swoich działań, ale nigdy nie spodziewałem się, że doczekam się kiedyś, że również polski żołnierz wstąpi w szeregi tej najemnej armii Łukaszenki, która atakuje Polskę, podważa wiarygodność Polski, a przynajmniej stara się podważyć i w dodatku atakuje polską granicę.
— ocenia.
Azyl na Białorusi?
Temat zaginionego polskiego żołnierza podchwyciła nie tylko białoruska propaganda, ale i część polskiej opozycji. Wśród doniesień medialnych są i takie, z których wynika, że mężczyzna poprosił o azyl w kraju rządzonym przez satrapę, którego wybór na prezydenta Białorusi podważa cały demokratyczny świat.
To już byłby całkowity absurd. Pamiętam jeszcze czasy PRL-u, kiedy ludzie uciekali na Zachód, po wolność, w Polsce często prześladowani. I mówiło się wówczas: „Co byś zrobił, gdyby Polska otworzyła granice na Zachód?” „Wszedłbym na drzewo.” „Po co?” „Żeby mnie ludzie nie stratowali” - bo wszyscy chcieli dążyć do UE, do wolności. „A gdyby otwarto granice na Wschód?” „Też wszedłbym na drzewo, żeby wypatrzyć tego durnia, który tam idzie”
— stwierdza Roman Polko.
Myślę, że ten młody człowiek nie kontrolował swoich emocji, że te problemy - które przecież każdemu mogą się zdarzyć - przesłoniły mu racjonalne myślenie. Niestety, najprawdopodobniej wybrał rozwiązanie najgorsze z możliwych. Bo nie dość, że tam nie spotka go nic dobrego, to jeszcze - jeżeli nie teraz, to zapewne w bardzo krótkim czasie - będzie żałować tego, że dokonał zdrady własnej ojczyzny, własnych kolegów i że wpisuje się w tę narrację Łukaszenki, która po prostu wykorzysta go przedmiotowo i wypluje, tak jak wielu innych swoich aparatczyków
— ocenia były dowódca GROM.
Czy konieczne jest zwołanie komisji?
Część polskiej opozycji - posłowie Lewicy - domagają się zwołania w tej sprawie posiedzenia Sejmowej Komisji Obrony Narodowej oraz Administracji i Spraw Wewnętrznych.
To znaczy, że tak samo wpisują się w narrację Alaksandra Łukaszenki. Aż tak krótkowzroczni chyba nie są, żeby nie zdawać sobie sprawy, że to jest incydentalny przypadek, które zawsze będą się zdarzać?
— zastanawia się nasz rozmówca.
W tak dużym gronie, jakim jest dywizja, wśród tysięcy żołnierzy, jedna „czarna owca”, która miała zresztą odejść z armii, zawsze się zdarzy. I jeżeli politycy będą tego typu sytuacje, bardziej życiowe, związane z tragedią tego młodego człowieka, wykorzystywaną przez reżim Łukaszenki, wykorzystywać do swoich gierek politycznych, to rzeczywiście jest to działanie wbrew państwu, wzmacnianie tzw. piątej kolumny i myślenie wyłącznie kategoriami chwilowego zysku politycznego za wszelką cenę, a nie kategoriami odpowiedzialności za nasz kraj
— podsumowuje.
Not. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/578435-tylko-u-nas-gen-polko-komentuje-ucieczke-zolnierza