Żeby zrozumieć istotę nieciekawej operacji, której dokonano w majestacie prawa, trzeba się cofnąć do roku 2018. Oto podczas obrad Krajowej Rady Sądownictwa dochodzi do protestu z udziałem oddziałów szturmowych opozycji, w tym tzw. Obywateli RP. Ówczesny poseł Stanisław Piotrowicz, wybrany do KRS przez Sejm, odnosząc się do tej manifestacji, mówi dziennikarzom, że nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego. Dopytywany, o jakie przywileje chodzi, odpowiada:
Ano takie, żeby sędziowie, którzy są złodziejami, nie orzekali dalej.
Ważny jest kontekst tej wypowiedzi: wiele mediów pokazuje wtedy przypadki sędziów, którzy pomimo popełnienia czynów tego typu, nadal orzekają. Odpowiedzialność zawodowa sędziów, oddana w ręce samych sędziów, w ocenie wielu Polaków, nie działa. Piotrowicz nie mówi na konferencji, ale w przelocie, w trakcie swobodnej z natury wypowiedzi.
Media III RP rozpoczynają jednak akcję zakłamywania tej wypowiedzi. Wmawiają wszystkim kłamstwo, do dziś powtarzane, jakoby poseł Piotrowicz mówił o sędziach Sądu Najwyższego.
Manipulują, że „nazwał sędziów SN złodziejami”.
Także dziś w tej formie jest to kolportowane.
Oto np. relacja pisma Michnika:
Kolejne osoby są odpytywane, co sądzą o wypowiedzi Piotrowicza. Oczywiście podawana jest im ona w zmanipulowanej formie.
To przygotowanie, by wytworzyć rzekomo pokrzywdzonych. Następnie, ówczesna I prezes SN Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Krzysztof Rączka składają pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych przeciwko Piotrowiczowi. Sędziowie domagali się przeprosin w mediach i wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
Sąd przyjął pozew, mimo (potwierdzanej przez prawników z którymi rozmawiałem) poważnej wątpliwości co do braku legitymacji procesowej powodów.
Sąd Okręgowy w Warszawie nie uważał też za stosowne wystąpić z wnioskiem do Sejmu o uchylenie immunitetu posła Piotrowicza pomimo iż jest on w KRS właśnie jako poseł! Sąd uznaje, że może go sądzić jako członka KRS. I to pomimo faktu iż pozwani argumentują w pozwie iż Piotrowicz jest „twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości”. Czyli pozywają go jako posła! Sądowi ta oczywista sprzeczność nie przeszkadza.
W uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy w warszawie wskazał w styczniu - jak podaje PAP, że
dziennikarze biorący udział w dyskusji z Piotrowiczem zrozumieli jego sporną wypowiedź jako słowa o sędziach SN, podobnie jak sami sędziowie tego sądu; tak samo zostały one zrozumiane przez część opinii publicznej, na co wskazywały m.in. komentarze w internecie.
Biorąc pod uwagę moje doświadczenia z sądami - bardzo ciekawe. Czyli decyduje nie prawda obiektywna, nie realny kontekst wypowiedzi, ale zrozumienie jej przez media. Nie wszystkie przecież. Jak wielką władze oddaje to w ręce naszych czarodziejów medialnych? Oni często „rozumieją” przecież wypowiedzi tak, jak im wygodnie.
A dzisiaj Sąd Apelacyjny podtrzymuje tamten szokujący wyrok.
Sądzi sędzia, który wcześniej przepadł w konkursie KRS na ważne stanowisko w Sądzie Najwyższym. Chce się wyłączyć, ale jakoś tak się składa, że zgody nie dostaje. Problemu nie dostrzeżono.
Cytuję za PAP:
Nie jest przedmiotem rozstrzygania w tej sprawie, co naprawdę pozwany chciał powiedzieć (…). Natomiast istota tej sprawy sprowadza się do tego, czy sposób rozumienia wypowiedzi przyjęty przez powodów, którzy tą wypowiedzią poczuli się urażeni, jest uzasadniony” - mówił sędzia Sądu Apelacyjnego Jacek Sadomski. Wskazał, że „uzasadnione jest odczucie powodów, że te słowa zostały skierowane pod ich adresem nie jako konkretny zarzut, bo taka interpretacja byłaby absurdalna, ale po prostu jako zniewaga”.
Innymi słowy mamy rozumieć, że nie ważne, co powiedział, nie ważne co chciał powiedzieć, ważne, że ktoś - nie nazwany nawet imiennie - poczuł się znieważony?
To ta wyśniona praworządność i wolność słowa? A przecież mówimy o parlamentarzyście!
Co to oznacza dla obecnego sędziego Trybunału Konstytucyjnego podtrzymanie przez Sąd Apelacyjny styczniowego wyroku Sądu Apelacyjnego?
Po pierwsze, Stanisław Piotrowicz musi wpłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce. Po drugie, musi przeprosić powodów. Ale też - i to po trzecie - te przeprosiny mogą/mają go zrujnować. Pozwany w terminie 14 dni od uprawomocnienia się wyroku ma opublikować oświadczenie w telewizji TVN po głównym wydaniu „Faktów”.
„Przepraszam I prezes SN Małgorzatę Gersdorf oraz sędziego SN Krzysztofa Raczkę za to, że w dniu 27 sierpnia 2018 r. obraziłem ich nazywając sędziów zwykłymi złodziejami, którzy nie powinni orzekać dalej. Stanisław Piotrowicz”
— głosi treść oświadczenia wskazana przez SO.
To może oznaczać dziesiątki, a być może setki tysięcy złotych opłaty za wykupienie takiego oświadczenia.
Słynna sędzia w słynnej wypowiedzi powiedziała nie tak dawno w kontekście reform sądownictwa:
Będę szczera, pragnę zemsty.
Uważam że właśnie widzimy jej kolejną ofiarę.
Niestety, dla wielu ludzi w Polsce - jeśli mają niewłaściwe z punktu widzenia III RP poglądy - sądy są dziś nie miejscem szansy na sprawiedliwy wyrok, ale narzędziem wymierzania politycznej zemsty.
Bez wstydu, w biały dzień. Z praworządnością na ustach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/578335-po-szokujacym-wyroku-na-stanislawa-piotrowicza