Po podwyżce stóp procentowych przez Narodowy Bank Polski wiele polskich rodzin z niedowierzaniem sprawdzało wiadomości od swoich banków. Kredyty hipoteczne dotąd, to prawda, oprocentowane na rekordowo niskim poziomie, podrożały. Przy kredycie sięgającym wartości pół miliona złotych, a przecież tyle, i więcej, kosztują obecnie nieruchomości w większych miastach, rata mogła wzrosnąć nie o kilkaset złotych, jak uspokajano, a nawet o ponad 1 tys. zł.
Jak pokrywać koszty walki z inflacją? Czy poprzez podniesienie wydatków kredytobiorców, głównie rodzin, które nabywały mieszkania, małych inwestorów, którzy zaciągnęli kredyty rozwojowe?
Czy rząd wziął pod uwagę skutki decyzji NBP o podniesieniu stóp procentowych dla ponad 2,5 mln aktywnie spłacających zobowiązania polskich rodzin? Czy koszty hamowania inflacji mają spoczywać na ich barkach?
W pierwszej kolejności te pytania padły w kierunku Komisji Nadzoru Finansowego, która reguluje działalność banków w Polsce. Jak tłumaczyła w telewizji wPolsce.pl Komisja, będzie przyglądała się sytuacji, ale w najbliższym czasie nie planuje nowych rekomendacji.
Tę, którą dla banków wydała, pożyczkodawcy stosują, a jakże, ale na minimalnym poziomie. Jest wymóg, by banki oferowały klientom kredyty także ze stałym, a nie wyłącznie zmiennym oprocentowaniem. KNF określił czasowo stałe oprocentowanie przez minimum 5 lat. I takie też minimum, w większości zaoferowały klientom banki. Jest tylko jeden, chlubny w tym przypadku wyjątek. To Alior Bank, który oferuje stałe oprocentowanie przez okres 7 lat. Po tym okresie klient przechodzi na zmienne. Albo renegocjuje nową wysokość oprocentowania stałego.
Nieodrobiona lekcja z franków
KNF przypomina także, że klienci mają możliwość skarżyć banki do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, albo dochodzić swoich roszczeń w sądach. Przykład kredytów frankowych pokazuje, i owszem, że po latach długich bojów można wygrać proces z bankiem, ale jest to bardzo kosztowne. Do tego, jeśli sytuacja z kredytami frankowymi miałaby nauczyć czegoś banki, to może właśnie zejścia z pozycji wysoko uprzywilejowanej nad swoimi klientami, jaśniejszego tłumaczenia warunków kredytowania, unikania zamieszczania w umowach klauzuli niedozwolonych. Nic takiego się nie wydarzyło.
Do tego, KNF mówił o tym, że banki powinny oferować także klientom, którzy już posiadają kredyty ze zmienną stopą oprocentowania, oprocentowanie, oczywiście czasowo, stałe. Robert Mazur, prawnik z Mazur i Wspólnicy Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów jest nastawiony pesymistycznie. Przypomina, że najstarszy polski bank działa już od ponad stu lat, a nadal regulator potrafi stwierdzać, że instytucje finansowe muszą nauczyć się zarządzać ryzykiem. Zatem instytucje się uczą, klient musi im ufać. I płaci. Za inflację także.
Chyba że rząd, regulator i NBP dostrzegą zagrożenie. Zagrożenie powtórką z sytuacji, gdzie polskie rodziny nie są w stanie spłacać zobowiązań i będą zmuszane sprzedawać mieszkania. I nadal żyć z długami. O to należy apelować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/578303-czy-koszty-inflacji-poniosa-polskie-rodziny