Kampania wyborcza ma swoją temperaturę i dynamikę. Istotne rzeczy bywają marginalizowane, mało ważne detale bywają wyolbrzymiane. Jeśli chodzi o emocję, to bywają nieprzewidywalne i kandydaci mają tego świadomość. W wyborczym wyścigu niby można więcej i na więcej trzeba być uodpornionym, ale w Nowej Soli Andrzej Duda zmierzył się z niesłychanym chamstwem. Dla sądu to jednak zbyt mało.
Byłem w ponad stu miejscach z prezydentem Andrzejem Dudą na jego kampanijnym szlaku w 2020 roku. Kandydat spotykał na swojej drodze zwolenników i przeciwników. Nie uciekał, mierzył się z nimi, choć czasem nie było argumentów, tylko same złe emocje. Wyjątkowo źle pod tym względem było w Nowej Soli, co opisałem w książce „Operacja Duda 2020. Tajemnice kampanii”.
Nie zapomnę wiecu w Nowej Soli, mieście, w którym Andrzej Duda nie miał nawet tak złych notowań, ale niechętny mu samorząd ośmielił sporą grupę ludzi do napastliwych, ordynarnych zachowań. Spotkanie miało miejsce w wąskim przejściu pomiędzy kościołem, a domem zakonnym. By dostać się do sceny prezydent musiał przejść swoistą „ścieżkę zdrowia”. Ryczący niemiłosiernie przeciwnicy z dwóch stron pokazywali Dudzie obsceniczne gesty. Gdyby nie ochrona, mogłoby dojść do rękoczynów. „Będziesz siedział, będziesz siedział!”. Bardzo daleko poza granicą krytyki, której politycy się przecież spodziewają. Mylili się jednak ci, którzy myśleli, że spowodują u prezydenta jakieś zawahanie. Wręcz przeciwnie, jakby wstąpiły w niego nowe siły. Gdy zobaczył, że ta wyjąca masa stworzyła szpaler z tablic wyborczych Rafała Trzaskowskiego, postanowił mówić o nim, o tym, jak bardzo nie radzi sobie w Warszawie. - Jak mu pękła rura, to musiał wojsko na końcu wzywać, bo sam sobie nie potrafił poradzić. Rząd musiał mu pomagać pękniętą rurę naprawić w najbogatszym mieście w Polsce - mówił prezydent patrząc wprost na szalejący tłum. Po krytyce kandydata KO aż zawyli z wściekłości.
Widząc jak mobilizująco działają na niego przeciwnicy, i wiedząc że zdecydował się pojechać walczyć o głosy na zachód Polski, do dzisiaj nie mogę zrozumieć, jak mogło przyjść komuś do głowy, by nazywać Dudę „cykorem”. Z wieców prezydenta nikt oponentów nie przeganiał, choć często przekraczali granice. W tym czasie, gdy ktoś pojawił się w pobliżu Rafała Trzaskowskiego z trąbką, to towarzyszący mu Sławomir Nitras tę trąbkę połamał. Trzaskowski był izolowany od sytuacji, które mogły go wytrącać z równowagi. Choć i tak było ich niewiele, bo zwolennicy Dudy przychodzili na swoje wiece, a nie chadzali raczej do przeciwnika.
Warto jeszcze raz spojrzeć na zorganizowaną grupę zwolenników Rafała Trzaskowskiego, którzy podążali za Andrzejem Dudą krok w krok.
W Nowej Soli na własne uszy słyszałem obelżywe okrzyki i widziałem obelżywe gesty. Niestety, dla sądu to za mało, by orzec, że jedna z najbardziej agresywnych pań obraziła prezydenta.
CZYTAJ TAKŻE: Niecenzuralne słowa o prezydencie. Sąd uniewinnił Wiktorię K. „Dopuszczenie się znieważenia możliwe jest jedynie umyślnie”
Jestem akurat w trakcie czytanie książki zawierającej rozmowy Anne Applebaum z Donaldem Tuskiem. Były premier ocenia w pewnym momencie, że „Rafał Trzaskowski - mimo porażki - dał wielu Polakom nadzieję na przyszłe zwycięstwa”. Przypadek Nowej Soli pokazuje, że to nie była żadna nadzieja. On swoich zwolenników nasycił nienawiścią. Tylko sądy widzą to inaczej.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent dotrzymał obietnicy! Pociągi znów odjeżdżają ze stacji w Końskich. Internauci zachwyceni. „Dziękuję”; „Super”
Książkę „Operacja Duda 2020. Tajemnice kampanii” można kupić TUTAJ. Serdecznie ją Państwu polecam!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/578125-w-nowej-soli-andrzej-duda-zderzyl-sie-z-wielkim-chamstwem