Dwa lata zasiadania w Sejmie powinny wystarczyć, by nawet najbardziej niedoświadczeni posłowie zrozumieli wagę odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa. Wydawało się, że chociaż ta narodowa część Konfederacji jest już bliska nabrania szlifów powagi, ale szybko zawróciła z tej drogi.
Wizerunek dziwaczności
A przecież nie jest wykluczone, że ta partia będzie tworzyła kiedyś koalicję rządową - dawało się jakoś z Ligą Polskich Rodzin, to i z dzisiejszymi - tu nie słyszycie Państwo mojego ciężkiego westchnienia - narodowcami teoretycznie się może udać. Ostatnio nawet Krzysztof Bosak ze swoimi najbliższymi kolegami klubowymi potrafił siedzieć w maseczce, a i obrona Ronda Dmowskiego nie zapowiadała się żenująco. Co prawda w nadzwyczajnych sprawach Konfederacja nadal zachowuje się dziwacznie - gdy Sejm RP wzywał reżim białoruski do wypuszczenia z więzień Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta, Robert Winnicki zabrał z mównicy głos w niby to dowcipnym wystąpieniu o „szczepionce na głupotę” dla posłów…
Narodowcy a Korwiniści
Ale nadzieja umiera ostatnia! Narodowcy z Konfederacji starają się dystansować od korwinistów, zwłaszcza od ich lidera Janusza „Hitler nie wiedział o Holokauście” Korwin-Mikkego, od jego wystąpień dla rosyjskich mediów, golizny w miejscach publicznych czy jakiejś dziwacznej akcji jedzenie hamburgerów z MacDonalda. Nawet Artur Dziambor pretenduje do roli cywilizowanego człowieka - odmawia noszenia maseczki, ale ma zaświadczenie lekarskie, więc nie uzasadnia tego tyradami o „kagańcach”.
Do tej pory także Grzegorz „Anglosasi nas okupują” Braun był osamotniony w swoich najazdach na urzędy, w których rzekomo walczył z reżimem.
Ale długo panowie nie wytrzymali w tym politycznym jedzeniu nożem i widelcem. Haniebnej akcji wystąpienia na demonstracji pod napisem „Szczepienie czyni wolnym” nie da się niczym usprawiedliwić. Ani zapewnieniem Artura Dziambora, że nie wiedział a napis potem zdjęto, ani tym, że chaos informacyjny w sprawie pandemii uprawnia do radykalnych haseł. Rzecz bowiem nie tylko w treści (dlaczego panowie nie chcą się przyznać, że się zaszczepili?) ale i w nieparlamentarnej formie dopominania się o informacje czy realizację ich postulatów.
Kompromitowanie sprawy najważniejszej
Hasło „Arbeit macht frei”, które widnieje nad wejściem do obozu koncentracyjnego Auschwitz stało się przestrogą przed nazistowskiem totalitaryzmem i niemieckim imperializmem. Polacy od dekad walczą o rozpowszechnienie wiedzy, że w tym miejscy ginęli Polacy, że sprawę Holokaustu i eksterminacji Słowian czy innych grup traktują poważnie. W kraju trwa dyskusja na temat reparacji niemieckich, przed którą trzeba z pełną powagą dotrzeć do opinii publicznej z informacją o niewyobrażalnym spustoszeniu, jakie nam zachodni sąsiad sprawił. Nie ma tu miejsca na drwiny, bo interes Polski wymaga argumentów wagi ciężkiej.
Porównywanie obostrzeń do obozów koncentracyjnych jest lustrzanym odbiciem stwierdzenia Agnieszki Holland, że sytuacja imigrantów na granicy jest podobna do Gułagów.
Posłowie Konfederacji nie po raz pierwszy ten interes Polski zamieniają w wesołe happeningi, na zdjęciach pod napisem (sam transparent ma kształt szyldu nad obozowym wejściem) Konrad Berkowicz, Artur Dziambor, Grzegorz Braun i Janusz Korwin-Mikke mają ubaw z wydarzenia. Słów brak na tę szkodliwą dziecinadę. Berkowicz śmiało brnie w to kuriozum, pisząc na Twitterze:
Ponoć wg salonowych mediów transparent uczestnika protestu przeciw segregacji SPROFANOWAŁ hasło ARBEIT MACHT FREI. Jak dla kogoś nazistowskie hasło to ŚWIĘTOŚĆ, to nie dziwne, że popiera obecny terror. To raczej symbol ZŁA, a niektórzy dostrzegają podobieństwo ze złem obecnym.
Czas cyrkowców
Równolegle do tego cyrku jest i cyrk inny. Wejście posła Brauna do budynku Ministerstwa Zdrowa z jakimś patosem i groźbami wobec Bogu ducha winnego ochroniarza, a potem patetyczne przemowy w duchu rzekomego odkrywania spisku zatajania danych, odbywało się w asyście i Roberta Winnickiego. Poseł Kulesza ostatnio napisał, że ma koronowirusa - innego niż Covid - i obserwował jak wiele osób uwierzyło, że chodzi po sejmie wbrew zakazom.
Widowiskowe są te incydenty, przysparzają rozpoznawalności, tylko poziom polityki obniżają. Czym to się różni od zaaranżowanych scenek ze śpiworem i pizzą Michała Szczerby i Dariusza Jońskiego, albo śpiewnych deklamacji Klaudii Jachiry? Uzasadnieniem - bo forma jest identyczna.
O smutnym dziedzictwie dzisiejszych narodowców przeczytaj tutaj:
Kto pogrzebał Pana Romana? Jak Konfederacja na stałe ośmieszyła idee Dmowskiego
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/578058-konfederacja-miala-sie-ucywilizowac-zawrocila-z-tej-drogi