Nie chcę przesadzać, twierdząc, że wpadłem w euforię po tym, jak kwiat polskiej lewicy wyrwał się z żelaznego uścisku Włodzimierza Czarzastego. Nie będę jednak ukrywał, że dzisiejsze pęknięcie klubu parlamentarnego Lewicy osłodziło mi niespodziewanie wczesne grudniowe popołudnie krztą niekłamanej radości. Choć ogólnie rzecz biorąc, pęknięcia źle znoszę. Szczególnie podczas jazdy rowerem. Może dlatego, że teraz siedziałem w fotelu, czytając portal internetowy „Doniesienia ze świata wielkiej polityki.eu”. Oto piątka prawdziwych bohaterów, w których duch swobody wiał z siłą huraganu. Wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka, senator Wojciech Konieczny oraz posłanka Joanna Senyszyn i jej koledzy z Sejmu - Robert Kwiatkowski i Andrzej Rozenek.
Jak pisze autor tej informacji, ukrywający się pod sygnaturą JJ, na nic się zdały słowa rozsądku przewodniczącego Włodzimierza Czarzastego o koniecznej jedności partii i klubu parlamentarnego jako sile prowadzącej do sukcesów. Nie pomogły jego osobiste błagalne apele. -„Nie wygłupiajcie się”, -„Dziś nie Prima Aprilis, nie czas na takie żarty”, -„Mogę zrezygnować z żółtego sweterka”, - „Wracajcie, jestem gotowy na negocjacje”. Cała piątka pozostała niewrażliwa. Jakby dotknięta jakimś wirusem schizmy, utworzyła krąg, trzymając się za ręce. Senator Wojciech Konieczny oznajmił zaś z lodowatą surowością, niczym spiker radiowy informujący o katastrofie: - Już za późno. Jesteśmy Kołem Parlamentarnym. Nasz szyld to Polska Partia Socjalistyczna.
Włodzimierz Czarzasty zamarł. Wykrzywił oblicze, jakby przeszył go piorun. Nie był w stanie wykrztusić słowa. Patrzył tylko, jak w śmiertelnej ciszy zbuntowani opuszczali gabinet. Z ogromnych emocji zaparowały mu okulary. Nie odróżniał wychodzących, widział tylko ich cienie. Szekspirowska scena.
Początkowe słowa o wyrwaniu się z uścisku, opisują sposób kierowania partią przez Włodzimierza Czarzastego, dostrzegany przez większych niżeli ja znawców życia wewnętrznego Nowej Lewicy. Jak na przykład byłego premiera Leszka Millera. To wcale nie znaczy, że obecny euro poseł Leszek Miller jest większym niż ja sympatykiem lewicy. Tyle, że ja nie afiszuję się z tym tak, jak robi to on.
I właśnie ten stosunek mojego afektu do lewicy – upoważnia mnie, jak sądzę – do uwagi, wynikającej z życzliwości. Uważam, że funkcję przewodniczącej Koła utworzonego przez grupę kontestatorów winna objąć Joanna Senyszyn. To posłanka z kilku powodów zasługuje bardziej na tę rolę niż - mianowany już niestety – Wojciech Konieczny. Przede wszystkim na jej korzyść przemawia ogromne doświadczenie lewicowego polityka. O dużym ciągle apetycie. Pożyteczny na takiej funkcji jest także jej temperament skandalistki w połączeniu z ciętym językiem, przydatnym w sporach politycznych.
Teraz także z Włodzimierzem Czarzastym. A to historia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/578012-czarzasty-na-zime-sie-kurczy