Zastanawiam się, co zrobić, aby utrzymać intensywność, a przede wszystkim żywotność dwóch ważnych postulatów, jakie pojawiły się w oficjalnych wystąpieniach najważniejszych postaci obecnego życia publicznego z okazji państwowych uroczystości upamiętniających 40 rocznice wprowadzenia stanu wojennego. Zadbać o to, aby nie stały się hasłami wygłaszanymi z okazji wyjątkowej chwili, o których wkrótce wszyscy przytłoczeni bieżącymi ważnymi sprawami zapomną, albo odłożą na jakiś bardziej sprzyjający czas, który nigdy nie nadejdzie. Postulaty te próbują nadrobić zaniedbania, jakie państwo, ale w dużej mierze także media mają na sumieniu.
Warto może jeszcze przypomnieć tym, którzy nie oglądali transmisji telewizyjnej z tych uroczystości, że odbywały się one w miejscu szczególnym. W Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie na Rakowieckiej, w dawnym areszcie śledczym na Mokotowie. To ponure miejsce poświęcone jest żołnierzom podziemia niepodległościowego po II wojnie światowej oraz więźniom opozycji politycznej z lat 60 i późniejszych. Jego cele i kazamaty wypełniły się znowu w dwójnasób więźniami politycznymi w okresie stanu wojennego. Wspominam o tym, bo może bezpośrednie, fizyczne obcowanie z więziennym pawilonem i oddziałem specjalnym, korytarzami i otoczeniem do dziś noszącymi ślady kaźni, tortur i znęcania się oprawców, ślepo służącym komunistom, wyzwalały w kolejnych mówcach szczególny rodzaj emocji. To wyjątkowe miejsce wpływało na wyostrzone widzenie spraw związanych ze stanem wojennym.
Zachowanie pamięci
Pierwszy wymóg, jakiego realizacji domagali się mówcy to przekazywanie prawdy o stanie wojennym młodym, kolejnym pokoleniom. O jego pozytywnych bohaterach, ale też czarnych postaciach, zasługujących na potępienie. Główny przekaz płynący kilkakrotnie z różnych ust – a przemawiali prezydent Andrzej Duda, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, premier Mateusz Morawiecki, szef „Solidarności” Piotr Duda – był jednaki pamięć, ale też rzetelna wiedza musi być przechowywana i kultywowana w zbiorowej pamięci kolejnych pokoleń.
W sposób naturalny zadanie to spoczywać musi – jak się wydaje - na dwóch filarach. Na państwie i na mediach. Państwo ma kilka sektorów zdolnych do podjęcia się takiego zadania. Po pierwsze obszar edukacji. Głównie na szczeblu szkoły średniej. Edukacja może odegrać kluczową, pozytywną rolę, pod warunkiem, że jej eksperci zdołają przygotować program atrakcyjny dla młodych ludzi. Wymaga znalezienia właściwego klucza, bo bardzo łatwo zabić pomysł niefortunnymi rozwiązaniami.
Ważnym pionem oddziaływania państwa może się stać stymulowanie finansowe i organizacyjne najróżniejszych przedsięwzięć artystycznych związanych ze stanem wojennym, realizowanych przy udziale młodzieży.
Jeśli idzie o media, nie czuje się uprawniony do snucia konkretnych pomysłów. Jednakże nie wyobrażam sobie, aby media mogły poprzestać na aktywności jedynie z okazji kolejnych rocznic stanu wojennego.
Wołanie o rozliczenie
Drugi wymóg, który muszę przyznać został wyeksponowany ku mojemu zaskoczeniu, to wołanie na cały głos o konieczność pełnego rozliczenia ze stanem wojennym osób i instytucji, które mają na swym koncie czarne karty z tamtego okresu. Niespodzianką dla mnie, być może wróżącą powodzenie w tych ważnych kwestiach, był głos prezydenta Andrzeja Dudy. W jego wystąpieniu przebijały mocne tony zachęcające do dokonania rozrachunku ze środowiskiem prawniczym, w tym najbardziej rzucającym się w oczy opinii publicznej swym wynaturzeniem, środowiskiem sędziowskim. To już tylko w rękach państwa.
Oby to nie był jednorazowy koncert.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/577887-jeszcze-czas-na-wystawienie-rachunku-krzywd-stanu-wojennego