Dziś już wiemy z dokumentów, że możliwa interwencja sowiecka była mitem, a Jaruzelski sam prosił Breżniewa o wkroczenie Armii Sowieckiej, albo „chociaż NRD”. Jednak jesienią 1989 roku ludzie z kancelarii Jaruzelskiego (jako prezydenta PRL) opracowali plan informowania społeczeństwa o stanie wojennym. Główną tezą była sugestia, że bez decyzji ogłoszonej 13 grudnia Rosjanie, by wkroczyli z czołgami i doszłoby do tragedii. Zarówno Jaruzelski, jak i Moskwa, wiedzieli, że było dokładnie odwrotnie.
Dziś łatwo sięgnąć do trzech źródeł, które mówią o wybitnym tchórzostwie i zdradzie Wojciecha Jaruzelskiego i ówczesnej władzy. Dokumenty ujawnione przez Władimira Bukowskiego, Wasilija Mitrochina, a także opublikowana w Biuletynie IPN tzw. „Notatka Anoszkina” to najbardziej dostępne dowody na powyższą tezę.
Sowieci jednoznacznie: nie wkroczymy zbrojnie
Z roboczych wersji stenogramu posiedzeń Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego jasno wynika, że Rosjanie nie chcieli interwencji i liczyli na to, że Jaruzelski sam zdławi Solidarność. Gdyby tak się nie stało, to Kreml dopuścił możliwość, że opozycja w Polsce przejmie władzę, a Moskwie wystarczy jedynie kontrola np. tranzytu czy polityki zagranicznej.
Na tajnym spotkaniu 3 kwietnia 1981 roku Jaruzelski i Kania spotkali się z szefem KGB Jurijem Andropowem i sowieckim ministrem obrony Dmitrijem Ustinowem. Sowieci radzili, by faktycznie wywoływać u Polaków strach przed interwencją zbrojną:
Maksymalnie wykorzystywać powstrzymujący kontrrewolucją czynnik, jakim jest obawa reakcji wewnętrznej i imperializmu międzynarodowego, że istnieje możliwość wprowadzenia do Polski wojsk sowieckich [Mitrochin].
23 kwietnia sowieckie Politbiuro odnotowywało z ulgą, że obawa przed wkroczeniem ich armii jest hamulcem dla działań Solidarności. Według Mitrochina marszałek Wiktor Kulikow „maglował” Jaruzelskiego, by ten wprowadził stan wojenny. W późniejszych dokumentach Rosjanie nazywają przygotowywaną akcję „operacją Z”.
Z polskich archiwów wiemy, że pacyfikację strajków planowano już 16 sierpnia 1980 („Lato’80”), ale rozmiar protestów przestraszył PZPR. 22 października 1980 roku Jaruzelski nakazał pełne przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego. Już wtedy przygotowano listę tysięcy osób do internowania.
Sowieci zorganizowali 18 października wybór Jaruzelskiego na I Sekretarza PZPR. Dzień po tym Leonid Breżniew zadzwonił do PRLowskiego przywódcy:
(…) ważne jest, aby nie tracąc czasu przejść do zaplanowanych przez was stanowczych działań przeciw kontrrewolucji. [Bukowski]
-mówi gensek, wskazując jednoznacznie, że to Jaruzelski „zaplanował” wojnę z naraodem.
Ufali mu, choć krytykowali między sobą za zbyt miękką postawę. Jaruzelski odpowiada, że już teraz wojskowi wchodzą do zakładów pracy a służby prowadzą rozmaite operacje mające skłócać Solidarność czy też izolować robotników od związków zawodowych.
Dziewięć dni później Sowieci ostatecznie formułują przekonanie, że żadnej sowieckiej interwencji w Polsce nie będzie.
Andropow: Towarzysze polscy wspominają o pomocy wojskowej ze strony bratnich krajów. My jednak powinniśmy trwać zdecydowanie przy naszej decyzji o niewprowadzaniu wojsk do Polski. Ustinow: W ogóle należy powiedzieć, że naszych wojsk wprowadzać do Polski nie wolno. Polacy nie są gotowi na ich przyjęcie.
Breżniew nakazuje przekazać Jaruzelskiemu, że albo on zaatakuje pierwszy „Solidarność” albo Solidarność zaatakuje jego.
Teraz jest już najzupełniej jasne, że bez zdecydowane j walki z wrogiem klasowym uratować socjalizmu w Polsce się nie da. W istocie nie chodzi już o to, czy dojdzie do konfrontacji, czy nie, ale o to, kto ją zacznie, jakimi środkami będzie ona prowadzona i kto wykaże inicjatywę. [Bukowski]
Ostatnia szansa na nawrócenie
Przez półtora miesiąca od nominacji Jaruzelskiego na I sekretarza PZPR, generał miał szansę zrobić dyskretną woltę i uratować kraj. Zrobić to co Imre Nagy na Węgrzech w 1956 roku lub Alexander Dubček w Czechosłowacji w 1968 roku tylko w zupełnie zmienionych okolicznościach - warunkach, gdy Sowieci nie chcieli i nie mogli wkroczyć z interwencją. Jaruzelski mógł towarzyszy z Moskwy zwodzić, zresztą oni odnotowywali nieustannie, że jest słaby, że się boi - ale nie wyprowadzenia wojsk na ulicę, lecz boi się, że z narodem przegra**. Dowolna gra, choćby na zwłokę, mogłaby odmienić losy Polski i zamiast do 1989 roku cofać ją w rozwoju, mogłaby zyskać pewną formułę wolności, która po rozpadzie ZSRS miałaby nie złamane elity ale jako tako działające niezależne i samorządne struktury.
Jednak Jaruzelski wybrał inną drogę. Najgorszą. 9 grudnia spotkał się z marszałkiem Wiktorem Kulikowem. Domagał się gwarancji, że w razie niepowodzenia wejdą Rosjanie. „Bez pomocy nie damy rady” - tłumaczył Jaruzelski (notatka Anoszkina).
Jaruzelski wręcz panikował. Tak prośbę generała relacjonuje Mitrochin:
Partia jest skompromitowana licznymi przypadkami złodziejstwa, łapówkarstwa oraz innymi przykładami nadużycia zaufania społecznego. Dlatego może się zdarzyć, że dla powodzenia stanu wojennego będę musiał poprosić o pomoc wojska Układu Warszawskiego, chociaż oddziały NRD.
Sowieci nie mogli mu pomóc, bo obawiali się sankcji Zachodu, ZSRS było w zbyt dużym kryzysie. W tej sprawie dzień później zabrał głos szef KGB Andropow:
Jeśli chodzi o „operację Z”, to sprawa powinna być całkowicie i do końca zdecydowana przez polskich towarzyszy; jak oni postanowią, tak będzie. Nie będziemy ich nakłaniać ani odmawiać.
(…)
Nie mamy zamiaru wprowadzać wojsk do Polski. Jest to stanowisko słuszne i musimy trzymać się go do końca. Nie wiem, jak rozstrzygnie się sprawa, ale nawet jeżeli Polska dostanie się pod władzę „Solidarności” to będzie to tylko tyle.
Sowieci bardziej bali się reakcji Zachodu na interwencję niż utraty totalnej kontroli nad PRL.
Platforma Obywatelska wiedziała
Jaruzelski wybrał Związek Sowiecki ponad Polskę, wybrał wojnę z narodem ponad podjęcie gry o pewne swobody dla rodaków. Gdy generał zmarł 25 maja 2014 roku wszystkie te fakty były znane - polski czytelnik mógł się zapoznać z dokumentami Bukowskiego w 1998 roku, z Archiwum Mitrochina od 2006 roku, a notatkę Anoszkina ujawnił profesor Antoni Dudek w 2009 roku.
Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Bronisław Komorowski, premier Rzeczpospolitej Polskiej Donald Tusk i cała partia rządząca zlecili lub zgodzili się na pochowanie generała Wojciecha Jaruzelskiego z honorami, przy salwach honorowych wyprawili pogrzeb człowiekowi, który wyręczył komunistów Sowieckich w pacyfikowaniu kraju. 32 lata po stanie wojennym, 24 lata po Okrągłym Stole, oddali hołd zdrajcy.
Dziś udają krytyków stanu wojennego. Nieprawdopodobna bezczelność.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/577878-wiedzieli-ze-zdradzil-a-oddali-mu-hold-ludzie-po-i-sld