„Idea sfederalizowanej Europy co kilka lat regularnie wraca, dodatkowo wspierana przez polityczne siły lewicowo-liberalne” - mówi w rozmowie z „Magazynem Polska Times” europoseł Prawa i Sprawiedliwości prof. Zdzisław Krasnodębski.
Jaką Europę chcą kształtować konserwatyści?
Krasnodębski był pytany m.in. o zeszłotygodniowy zjazd europejskiej prawicy w Warszawie.; Jaką Europę chcą kształtować konserwatyści?
Przede wszystkim prawica chce, by przestrzegano w Unii obowiązujących obecnie traktatów, mających formę umów międzynarodowych. W tych traktatach państwa członkowskie zdecydowały się oddać część kompetencji w niektórych tylko obszarach i współpracować, zachowując jednocześnie swoje prerogatywy
— wskazał polityk.
Eurodeputowany podkreślił,, że „panami” traktatów są państwa członkowskie i to one mogą je zmieniać. Jak powiedział rozmówca „Magazynu Polska Times”, konserwatywne partie, które spotkały się tydzień temu w Warszawie przedstawiają odmienną koncepcję UE niż forsowana przez takie kraje jak Niemcy czy Francja wizja Wspólnoty „jako jednego, federalnego państwa”.
Jeśli prezydent Francji Emmanuel Macron mówi o suwerenności Europy, to jasne jest, że suwerenna nie może być wtedy ani Francja, ani Niemcy czy Polska. Prezes Kaczyński mówił o tym, że oczywiście powinniśmy współpracować jako państwa członkowskie i tworzyć wspólne instytucje, ale nie ma zgody na to, by instytucje europejskie poszerzały samowolnie swoje kompetencje niezgodnie z traktatami
— powiedział prof. Zdzisław Krasnodębski.
Polityk zwrócił uwagę, że pewne wartości są inaczej postrzegane na Zachodzie. W tym kontekście wskazał na rewolucję kulturową, na którą nie godzą się europejscy konserwatyści, a z którą mamy do czynienia w krajach Europy Zachodniej.
Chcemy opierać współpracę w Europie na wartościach wyrastających z kultury europejskiej, a nie będących wręcz zerwaniem z dziedzictwem Europy.
Pytany, czy Polska ma szansę przeciwstawić się wizji forsowanej przez silniejsze państwa zachodnie, eurodeputowany ocenił, że to jest możliwe.
To wcale nie jest tak, że wszystkie społeczeństwa europejskie chcą takiej federalnej Unii. Te dążenia federalistyczne są stanowiskiem rządów, koalicji rządowych, a nie narodu francuskiego czy niemieckiego
— zauważył prof. Krasnodębski.
Dodał, że „niezależnie od siły czy wielkości państw, Unia Europejska z założenia ma opierać się na idei równości”. Jak ponadto przypomniał, traktaty można zmienić tylko z zachowaniem jednomyślności - i właśnie dlatego mamy możliwość przeciwstawienia się wizji federalnej Europy. Możemy bowiem odwołać się do opinii publicznej w społeczeństwach europejskich.
UE jako federalne „superpaństwo”
Odnosząc się do postulatów zawartych w umowie koalicyjnej nowego rządu w Berlinie, europoseł PiS zwrócił uwagę, że część z nich jest niezgodna z konstytucją Francji czy Niemiec, bowiem na gruncie prawa zasadniczego któregoś z krajów członkowskich nie można zbudować takiego federalnego superpaństwa.
Najpierw trzeba by było te wszystkie konstytucje państw członkowskich pozmieniać, a czy to by przeszło? Jestem pewien, że nie
— ocenił rozmówca „Magazynu Polska Times”.
Ta idea sfederalizowanej Europy co kilka lat regularnie wraca, dodatkowo wspierana przez polityczne siły lewicowo-liberalne. Znany nam w Polsce dobrze Guy Verhofstadt otwarcie mówi, że traktaty unijne ograniczają możliwość federalizacji Europy, więc trzeba je zmienić. Te formacje prezentują charakterystyczne podejście do innych wizji Unii Europejskiej - gdy ktoś sprzeciwia się federalizacji, próbuje się go zakrzyczeć. To są tendencje autorytarne
— wskazał Krasnodębski.
Co z Krajowym Planem Odbudowy?
Pytany o to, czy istnieje szansa, że nasz KPO jeszcze w tym roku zostanie zaakceptowany i Polska otrzyma zaliczkę, eurodeputowany odpowiedział, że „szansa jest zawsze”.
Nierozsądne i niezgodne z traktatami jest wstrzymywanie tej decyzji. Komisja Europejska nie ma takich uprawnień, jest też zresztą pod presją różnych nieprzyjaznych nam sił politycznych
— podkreślił.
Jak dodał, wiele zależy od tego, czy KE odważy się przeciwstawić tym naciskom politycznym.
Nowy rząd Niemiec
Eurodeputowany, który wykłada na niemieckich uniwersytetach, był pytany także o to, jak mogą ułożyć się relacje Polski z Niemcami po zmianie rządu w Berlinie.
Ta wizyta (kanclerza Olafa Scholza w Warszawie - aja) świadczy o tym, że niezależnie od tego, jaki rząd będzie w Berlinie, Niemcy muszą liczyć się z Polską. Wbrew temu, co mówi opozycja, nie jesteśmy jakimś małym, peryferyjnym krajem, który wszystkiemu ma się podporządkować. Jesteśmy dużym krajem, liderem w regionie, bardzo ważnym partnerem handlowym, gospodarczym, politycznym dla Niemców
— wskazał prof. Krasnodębski.
Polityk dodał, że każdy kanclerz Niemiec zawsze odwiedza najpierw Paryż, Brukselę i Warszawę. Zapewnił przy tym, że polski rząd - mimo iż krytykuje niektóre działania Niemiec - na pewno chce nadal współpracować. Jednocześnie polityk zastrzegł, że nie ma zgody na „klientelistyczną politykę” wobec Berlina, taką jak uprawiana przez Donalda Tuska. Tego rodzaju podejście PiS odrzuca - niezależnie od tego, czy chodzi o Niemcy, czy np. Brukselę.
Niemcy i Rosja
W kwestii polityki nowego rządu Niemiec w stosunku do Rosji i Ukrainy, Zdzisław Krasnodębski podkreślił, że w relacjach Berlina z Moskwą „widać pewne trwałe, stałe cechy”.
Niemcy nie zrezygnują z pewnych interesów i spraw, które są dla nich ważne, w tym z rosyjskiego gazu. Tradycyjna niemiecka polityka wobec Rosjan to jednak utrzymywanie dialogu. Tylko w sytuacji bardzo agresywnych zachowań ze strony Moskwy Berlin reaguje, by jednak po pewnym czasie zaakceptować stan rzeczy
— zauważył.
Rozmówca „Magazynu Polska Times” jako przykład wskazał tutaj rosyjską agresję na Gruzję. Zauważył, że aneksję Krymu Berlin też już „przełknął”, ponieważ rząd RFN - choć był zwolennikiem sankcji wobec Rosji w sprawie Ukrainy - to nie na tyle, aby porzucić projekt Nord Stream 2. Zdaniem prof. Krasnodębskiego, również i teraz możemy spodziewać się starań Niemiec, aby sankcje wobec Rosji „nie były zbyt dotkliwe”. Polityk ocenił, że choć można było oczekiwać prób przeforsowania przez Zielonych ostrzejszego stanowiska wobec Moskwy, to wydaje się, że w umowie koalicyjnej to ugrupowanie wycofało się już z części postulatów.
Na pytanie, czy Rosja rzeczywiście odważy się zaatakować Ukrainę, prof. Krasnodębski odpowiedział „nie wiem”.
Wiemy jednak, że Władimir Putin za największą klęskę i nieszczęście geopolityczne XX wieku uważa upadek ZSRR. I że chciałby odbudować rosyjskie imperium
— przypomniał polityk PiS.
Afera z sędziami TSUE
Krasnodębski odniósł się również do ujawnionej przez francuski „Liberation” afery z udziałem sędziów TSUE oraz polityków Europejskiej Partii Ludowej.
Oczywiście, opinia publiczna ma prawo oczekiwać wyczerpujących wyjaśnień, ale zwrócę uwagę na to, że czym innym są oskarżenia o lobbowanie, pokazywanie wzajemnych wpływów, kontaktów, a czym innym są dowody na to, że ktoś złamał prawo i jest skorumpowany. To są jednak dwie różne rzeczy, o innej wadze
— wskazał europoseł.
Krasnodębski dodał, że „takie konszachty to unijna codzienność”.
To też pokazuje, jak bardzo wyidealizowany obraz Unii Europejskiej i jej urzędników - podsuwany naiwnym, by ich przekonać, że należy zrzec się suwerenności na rzecz UE - odbiega od rzeczywistości. nie święci rządzą Europą
— powiedział.
Polityk wskazał, że unijni urzędnicy nie są wolni od przywar wszystkich innych, a co więcej - nie podlegają kontroli medialnej czy demokratycznej. Wyraził przy tym zdziwienie, że artykuły na ten temat nie pojawiają się częściej.
aja/Magazyn Polska Times
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/577601-prof-krasnodebski-niemcy-musza-sie-z-nami-liczyc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.