Tylko Nowa Lewica miała na tyle odwagi, aby jasno określić swoje stanowisko ws. szczepień. Dla jej projektu dot. obowiązkowych szczepień, którego osobiście nie popieram, nie będzie jednak większości w Sejmie. Doceniam jednak chwile, gdy politycy przestają kluczyć, patrzeć na sondaże i na to, co piszą ich wyborcy na Twitterze i podejmują niepopularne decyzje. Lewica przecież nie musiała tego robić, mogła kluczyć w tej sprawie, jak Platforma i skupić się na krytykowaniu rządu. Postanowiła jednak inaczej. Warto docenić, nawet jeżeli się z tym projektem nie zgadzamy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lewica chce szybkiego rozpatrzenia projektu ws. obowiązkowych szczepień. Dystansują się od niego nawet politycy PO i PSL
Wpatrzeni w sondaże
Przyznam, że nieco zaskoczył mnie brak poparcia posłów opozycji dla projektu przedstawionego przez Lewicę. Nie mówię tutaj o Konfederacji, bo jej sprzeciw wobec proponowanych rozwiązań był oczywisty. To ciekawe, że części opozycji tak łatwo przychodzi oskarżanie Prawa i Sprawiedliwości o rzekomą nieumiejętność poradzenia sobie ze środowiskiem rzekomych antyszczepionkowców we własnych szeregach, a sami wpatrzeni w sondażowe słupki, nie potrafią nawet jasno określić swojego stanowiska. Tak jest chociażby z Platformą Obywatelską.
I choć część polityków przekonuje, że nie jest za obowiązkiem szczepień, to jednocześnie wzywają do wprowadzenia paszportu covidowego, tak jakby miał on moce lecznicze albo chociaż chronił przed zarażeniem koronawirusem. A przecież paszport covidowy to nic innego, jak potwierdzenie tego, że jesteśmy zaszczepieni. O co więc chodzi?
W zamyśle ma on otwierać drzwi do kin, teatrów, sklepów, a może i kościołów. Generalnie do publicznych miejsc zamkniętych, które będą niedostępne dla osób niezaszczepionych. W ten sposób politycy sprytnie omijają wprowadzenie obowiązkowych szczepień, ale tak naprawdę do tych szczepień zmuszają, jeżeli ktoś chce „normalnie” żyć. Bo chyba nikt nie jest na tyle głupi, aby wierzyć, że sam paszport covidowy coś tu zmienia.
I być może miałoby to jakiś sens, gdyby szczepionki rzeczywiście przerywały transmisje wirusa, ale tego nie robią. Zaszczepieni nadal mogą się zarazić i zarażać innych. Dziś, nie tylko w Polsce, paszport covidowy to zakamuflowana forma przymusu do szczepień. Nic innego. A słuchając niektórych polityków, mam wrażenie, że chcą oni nas przekonać, że aplikacja w telefonie zapewni nam wszystkim zdrowie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/577374-kilka-slow-o-projekcie-lewicy-i-paszporcie-covidowym