„Jest to sytuacja dla Unii Europejskiej absolutnie patowa, bo uderzenie tego typu zarzutami w TSUE jest uderzeniem w serce systemu, a przy okazji jeszcze Komisja Europejska jest pod tym samym pręgierzem” - powiedziała w rozmowie z red. Edytą Hołdyńską na antenie wPolsce.pl ekspert prawa międzynarodowego, prof. Genowefa Grabowska. Prawniczka odniosła się w ten sposób do opisywanej niedawno przez francuski dziennik „Libération” afery z udziałem sędziów TSUE oraz KE.
CZYTAJ TAKŻE:
„Tykająca bomba w końcu roku 2021”
Gościem telewizji wPolsce.pl był również sędzia Jarosław Dudzicz, zastępca rzecznika prasowego Krajowej Rady Sądownictwa. Część polskich polityków i komentatorów wyrażało opinię, że po aferze z sędziami TSUE oraz przedstawicielami KE unijny Trybunał powinien zawiesić swoją działalność.
Nie jest to zły pomysł, aby Trybunał zawiesił swoją działalność, jeśli też nakazywał zawieszenie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Wystarczy tu przypomnieć choćby słynny wyrok TSUE, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem m.in. dlatego, że sposób jej ukształtowania, samo zinstytucjonalizowane założenie zostało spowodowane przez polską Krajową Radę Sądownictwa w jej obecnym składzie i to „wzbudza obiektywne wrażenie, że nie jest niezależna”
— ocenił sędzia Dudzicz.
To obiektywne wrażenie w tej chwili dotyczy wyłącznie Trybunału, jeżeli okoliczności opisane w „Libération” się potwierdzą, takie wrażenie, niestety, obecnie jest i ciąży na Trybunale
— wskazał.
Jest to sytuacja dla Unii Europejskiej absolutnie patowa, bo uderzenie tego typu zarzutami w TSUE jest uderzeniem w serce systemu, a przy okazji jeszcze Komisja Europejska jest pod tym samym pręgierzem
— powiedziała z kolei prof. Grabowska.
Ktoś mógłby powiedzieć: ach, przecież są to nie wiadomo jak skonsumowane spotkania, wspólne polowania, no panowie się bawili. Ale absolutnie nie można bagatelizować, marginalizować tego typu zdarzeń. Konflikt interesów jest czymś, co w UE jest wskazane jako absolutnie karygodne
— dodała ekspert prawa międzynarodowego.
Wróćmy na moment do tego słynnego rozporządzenia z grudnia ubiegłego roku, które właśnie Polska zaskarżyła do TSUE i kilka dni temu Trybunał, na razie ustami swojego rzecznika generalnego, powiedział, że nie widzi tam żadnych uchybień, usterek. A przecież to rozporządzenie ma jako podstawę tropić w państwach członkowskich to, czy jest konflikt interesów między osobami, które wydają unijne pieniądze a władzą, a także sędziami. To sędziowie mają rozstrzygać o tych sprawach
— podkreśliła.
Jakże oni mają rozstrzygać, skoro na nich - nie na wszystkich, ale na części z nich - ciąży tego typu poważny zarzut. Z tym Unia Europejska musi sobie poradzić. Nie może nagle stwierdzić, tak jak pewnie chciałyby niektóre państwa, skoro były już naciski na instytucje zajmujące się kontrolą, tropieniem tych negatywnych zjawisk
— wskazała rozmówczyni wPolsce.pl. Jak podkreśliła, taka sytuacja musi się skończyć.
Pamiętam sprzed dwóch kadencji sytuację w PE, kiedy jeden z posłów, rumuński poseł, został nagrany, kiedy podczas rozmowy z lobbystami po prostu obiecał wprowadzenie określonej poprawki do toczącego się procesu legislacyjnego na poziomie parlamentu
— powiedziała Genowefa Grabowska.
To ujawniono i skutki tej rozmowy oraz przyjęcia pieniędzy były dla niego druzgocące. Mimo iż dopełnił swoją kadencję, bo sam nie zrezygnował, to później został pociągnięty do odpowiedzialności w swoim państwie i już na dobre pożegnał się z funkcjonowaniem w jakichkolwiek brukselskich instytucjach
— podkreśliła prawniczka.
Taka sytuacja, która w tej chwili jest, to tykająca bomba w końcu roku 2021 r., tykająca bomba w Komisji Europejskiej i w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Co z tego będzie - zobaczymy, ale wygląda bardzo poważnie
— dodała.
„Przyczynek do zreformowania instytucji unijnych”
Redaktor Hołdyńska zapytała, czy po tych informacjach możemy liczyć na jakąkolwiek refleksję wewnątrz instytucji unijnych.
Uważam, że ta sytuacja powinna stanowić przyczynek do zreformowania instytucji unijnych, zwłaszcza TSUE. Z tym że, niestety, jest to możliwe wyłącznie w drodze zmiany traktatu. Mam nadzieję, że taka refleksja zaistnieje w poszczególnych państwach, bo trzeba jednoznacznie stwierdzić, że orzecznictwo TSUE cały czas rozszerza kompetencje organów UE, następuje swego rodzaju uzurpacja władzy, czego przykład mieliśmy przy orzeczeniach polskich sędziów ID Sądu Najwyższego, gdzie Trybunał decydował w zakresie kompetencji mu nie przekazanych. To powinno być naprawione w kolejnym traktacie, aby tego typu praktyki nie były możliwe
— powiedział sędzia Dudzicz.
Niestety, to jest tylko zmiana traktatów. Oczywiście, są też sądy konstytucyjne poszczególnych krajów, które próbują bronić ich suwerenności, ale tutaj, niestety, większość krajów będzie spotykać się z różnymi naciskami ze strony organów UE, m.in. Polska, czego mieliśmy przykład w ostatnim czasie
— dodał zastępca rzecznika KRS.
Stosowane są także podwójne standardy, bo okazuje się, że niemieckiemu TK wolno więcej niż polskiemu. Powinien więc wyjść z Polski jednoznaczny głos o pilną reformę TSUE
— zaznaczył sędzia.
Reforma jeszcze w tej kadencji?
Prowadząca zapytała profesor Grabowską czy jest na tę reformę szansa jeszcze w bieżącej kadencji Parlamentu Europejskiego.
Zmiana w UE powinna się odbywać wyłącznie poprzez zmiany traktatów. Ale ostatnio obserwujemy również i takie zabiegi, aby zmieniać skład instytucjonalny czy kompetencje, nie ruszając jednak traktatów. I to jest jeszcze groźniejsze, ponieważ robi się to poprzez tzw. prawo wtórne, wydając rozporządzenia - przy dyrektywach jest już trudniej
— wskazała prawniczka.
I tu należy mówić gromko: nie, tak nie można, kompetencje muszą być zakresem swobody działania organów UE. Gdybyśmy pozwolili na taką swobodną, kroczącą, rozszerzającą ciągle kompetencje UE działalność czy to KE, czy Trybunału, to dojdziemy do takiego kształtu UE, jakiego chce aktualna większość. Jeżeli to jest większość o skłonnościach lewicowych, będziemy mieć inną Unię, jeżeli przewagę będą miały partie prawicowe, będzie to inna Unia
— podkreśliła Grabowska.
Jest to szalenie ważne, aby uważać i patrzeć, jak tę zmianę w UE można przeprowadzić. Mamy aktualnie konferencję, wielką dyskusję o przyszłości Europy. To jest konferencja, na której zgłasza się wiele rozmaitych pomysłów, ale mam wrażenie, że nie tyka się tego, gdzie obywateli boli, tych segmentów życia unijnego, gdzie zmiana jest konieczna
— dodała rozmówczyni wPolsce.pl.
Czy regułą jest - mówię o TSUE w tej chwili - że sądy, wydając wyroki, nie zostawiają możliwości odwołania? Że wyrok wydany przez TSUE jest ostateczny, to jest pierwsza i ostatnia instancja. Czy właściwe jest, że sędzia może nieodwołalną decyzją ukartać państwo karą sięgającą właściwie np. miliona euro dziennie, i ma taką kompetencję i od tego nie można się odwołać
— oceniła ekspert ds. prawa międzynarodowego.
Czy to jest system demokratyczny, czy to jest praworządne? Nikt się nie zastanawia, że kompetencje wiceprzewodniczącej TSUE, tej słynnej pani sędzi z Hiszpanii, która poszła już na emeryturę, nakładając na Polskę tego typu kary. Uzasadnienie dalekie jest od merytorycznego uzasadnienia ważącego racje jednej i drugiej strony. Pani sędzia ma podejrzenie, że tak być powinno i realizuje je. Czy tak ma być, czy tak ma wyglądać praworządność? Nie, tak być nie powinno i to trzeba zmienić. To taki mały krok, który należałoby wykonać
— podsumowała.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/576934-tylko-u-nas-afera-z-sedziami-tsue-to-tykajaca-bomba