Siła i wściekłość ataku na Prawo i Sprawiedliwość za zorganizowanie konferencji europejskich partii konserwatywnych nieco mnie zadziwiła. „O co tyle szumu?” - zastanawiałem się. Ale potem uświadomiłem sobie, że atakujący dobrze rozpoznali przełomowy charakter wydarzenia i możliwe konsekwencje polityczne. Pięć powodów dla których warszawska konferencja europejskich konserwatystów spotkała się z tak niepohamowanym atakiem.
Po pierwsze, wiedzą iż dziś siły europejskiej prawicy - nawet jeśli jeszcze nie są w większości - znaczą dużo mniej niż powinny właśnie wskutek rozdrobnienia. Próba ich zjednoczenia, pierwsza tak poważna, przemyślana i jak na razie skuteczna, musi więc spotkać się z potężnym atakiem, z użyciem wszelkich środków. I tak się stało. Tym bardziej, że niemal nikogo nie wykluczono, podjęto pewne ryzyko w imię wspólnego dobra wyższego.
Po drugie, oczywisty już sukces Warsaw Summit - frekwencyjny i merytoryczny - oznacza potwierdzenie wielkiego szacunku jakim obóz Jarosława Kaczyńskiego i on sam cieszy się wśród zdroworozsądkowych Europejczyków. Rzekoma izolacja jest oczywistym kłamstwem, co udowodnił choćby niedawno premier Morawiecki w czasie spotkań z jedenastoma liderami w sześć dni. Dziś potwierdza się także, że ataki zewnętrzne na obóz rządzący Polską mają wyłącznie barwę ideologiczną. Ich źródłem jest lewica, wyczuwająca realne zagrożenie. Dla Europy pragnącej zachowania dorobku cywilizacyjnego kontynentu, rządy w Warszawie i Budapeszcie (choć to nieco różne przypadki) niosą nadzieję.
Po trzecie, premier Kaczyński zdecydował się jasno nazwać istotę propagowanej już otwarcie propozycji likwidacji państw narodowych na rzecz niedemokratycznej struktury jakiegoś „państwa europejskiego”. Fakt, że żądają tego właśnie Niemcy, „oznacza przekreślenie pamięci historycznej XX w., odrzucenie niemieckiego samoograniczenia”. Ta płaszczyzna jest oczywista ale skrywana. Perspektywa, że narody europejskie - a wiele z nich doświadczyło także niemieckiego barbarzyństwa - mogą usłyszeć iż nie tylko one to wyczuwają, to nazwanie rzeczy po imieniu, budzą agresję.
Po czwarte, wszystko to odbywa się w kontekście twardej obrony granicy państwowej i europejskiej przez rząd w Warszawie. Straż Graniczna, Wojsko Polskie, Policja, inne służby i kierownictwo polityczne wytrzymało nie tylko uderzenie zorganizowane przez dyktatora, ale także próby szantażu moralnego, prowokacji i wzbudzania paniki moralnej przez lewicę w kraju i na zewnątrz. Wydarzyło się coś, co ma duże znaczenie Europy - odrzucono dogmat iż granicy nie da się skutecznie bronić. To jest dostrzeżone, to buduje autorytet Warszawy w krajach takich Francja gdzie, jak mówił w ostatnim Salonie Dziennikarskim Bernard Marqueritte, siedemdziesiąt i więcej ludzi ma dość, absolutnie dość migracji. A jeszcze więcej widzi, że bajka o asymilacji i ubogaceniu się rozsypała, zostawiając tylko konflikty, problemy i dramatyczny spadek poziomu bezpieczeństwa.
Po piąte, to nie koniec. Wybrzmiał w głosach po konferencji jasny plan nie tylko zorganizowania kolejnego spotkania (w Hiszpanii), ale także budowy konkretnej politycznej kontrpropozycji dla bagna nicości proponowanego przez europejską lewicę. Może nowe Traktaty?
Coś ważnego zaczyna się (wreszcie!) na naszych oczach. Stąd tak wściekły atak.
ZOBACZ ZDJĘCIA:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/576793-5-powodow-tak-wscieklego-ataku-na-warsaw-summit