„Chodzi tylko i wyłącznie o wolę polityczną, a nie o prawo. Czyli o zinstytucjonalizowanie systemu przeniesienia władzy od władzy demokratycznej, wybranej w demokratycznych wyborach, jak w Polsce czy na Węgrzech, do władzy sędziowskiej, która pod płaszczykiem niezależności i niezawisłości będzie strażnikiem interesów najważniejszych państw i zrealizuje to, co czytamy w nowej umowie koalicyjnej w Niemczech, czyli państwo federalne” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Patryk Jaki, europoseł PiS, polityk Solidarnej Polski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rzecznik Trybunału Sprawiedliwości UE wydał opinię ws. mechanizmu warunkowości: Należy oddalić skargi Polski i Węgier
wPolityce.pl: Rzecznik TSUE wydał opinię, iż „należy oddalić skargi Węgier i Polski na system warunkowości”. W jakich kategoriach to odczytywać?
Patryk Jaki: Oczywiście opinia rzecznika to jeszcze nie jest wyrok. Natomiast od samego początku nie miałem złudzeń, że nie będzie decydowało ani prawo, ani doktryna, ani logika, tylko będzie decydowała polityka. Politycy w przebraniu sędziów w jednym z najbardziej upolitycznionych sądów w Europie, to znaczy w TSUE, gdzie ludzie są rekomendowani przez polityczne rządy z niektórych państw, gdzie nawet mogą przecież ci sędziowie należeć do partii politycznych, po prostu wydadzą polityczny wyrok.
Gdyby spojrzeć na to merytorycznie, to wniosek o odrzucenie skargi Polski i Węgier, które przecież mówią co? W tej skardze tylko i wyłącznie powołują się na traktaty. Przecież w prawie pierwotnym, czyli w traktatach przewidziano jedyną procedurę, która dotyczy łamania praworządności. Jest to procedura z tzw. art. 7, która wymaga jednomyślności, żeby postawić państwo w stan oskarżenia. Problem tylko polega na tym, że tej jednomyślności przez lata nie można było znaleźć w Radzie, a politycy niemieccy i Platformy koniecznie chcieli Polskę ukarać. Ale ponieważ traktat na to nie pozwalał, to musieli sobie wymyślić coś, co sprawi, że traktat i praworządność nie będą miały znaczenia, jak obejdą ten traktat, jak obejdą praworządność. Wymyślili sobie, że stworzą nową procedurę, która nie będzie prawem pierwotnym, tylko będzie prawem wtórnym, gdzie nie będzie już potrzebna jednomyślność, tylko będzie można Polskę ukarać. I na tej podstawie powstał tzw. mechanizm warunkowości, który przecież, jak wskazują Polska i Węgry, jest prawem wtórnym, a prawo wtórne nie może być wyżej niż prawo pierwotne, jeżeli się ocenia dokładnie to samo.
Merytorycznie to sprawa jest jasna, ale jak widać dla rzecznika, który wydaje rekomendacje w tym zakresie do orzeczenia TSUE, ani doktryna, ani prawo, ani traktaty nie mają żadnego znaczenia. Liczy się tylko i wyłącznie wola polityczna, przed czym niestety przestrzegaliśmy.
Tyle tylko, że rzecznik TSUE stoi na stanowisku, że system warunkowości został przyjęty na właściwej podstawie prawnej, jest zgodny z art. 7 TUE oraz z zasadą pewności prawa . To jest dosyć kuriozalne uzasadnienie…
To jest bardzo kuriozalne uzasadnienie, dlatego że jeżeli coś, co jest ewidentnie zrobione po to, żeby obejść art. 7 i jest jednocześnie, jak twierdzi rzecznik, zgodne z art. 7, to równie dobrze można stwierdzić, że PE w Brukseli nie znajduje się w Brukseli, tylko znajduje się w Kambodży, albo w Chinach. Równie dobrze można tak twierdzić i się przy tym upierać.
Chodzi tylko i wyłącznie o wolę polityczną, a nie o prawo. Czyli o zinstytucjonalizowanie systemu przeniesienia władzy od władzy demokratycznej, wybranej w demokratycznych wyborach, jak w Polsce czy na Węgrzech, do władzy sędziowskiej, która pod płaszczykiem niezależności i niezawisłości będzie strażnikiem interesów najważniejszych państw i zrealizuje to, co czytamy w nowej umowie koalicyjnej w Niemczech, czyli państwo federalne. Będzie to polegało na tym, że nigdy Polska – czyli osoby wybrane przez Polaków – nie będzie w stanie w żadnej sprawie podjąć ostatecznej decyzji, tylko zawsze, jeżeli jakaś decyzja nie będzie się podobać Niemcom, to będzie można odwołać się do judykokracji czyli do specjalnie utworzonej władzy sędziów, która będzie w stanie zmienić każdą decyzję. I to jest ta ogromna zmiana ustrojowa, którą widać w tym stanowisku rzecznika TSUE.
Jest jeszcze jedna bardzo niebezpieczna rzecz w tym stanowisku rzecznika TSUE, a mianowicie to, że decyzja o uruchomieniu mechanizmu warunkowości miałaby być uznaniowa. Rzecznik TSUE wskazuje na „ryzyko wpłynięcia na zarządzanie finansami” jako przesłankę do uruchomienia tego mechanizmu.
To, o czym pani mówi, to nie jest żadna niespodzianka, bo ta uznaniowość znajduje się już w samym rozporządzeniu, które jest oceniane przez TSUE. Natomiast to, co jest tutaj dodatkową podłością, to że dokładnie w tych samych dniach, kiedy to stanowisko było szykowane, KE zrezygnowała z prowadzenia procedury przeciwko Niemcom, które to Niemcy wielokrotnie w swoich wyrokach podważały pierwszeństwo prawa europejskiego nad prawem krajowym. Ponieważ Niemcy w odpowiedzi odesłali: „Ale przecież szanujemy art. 2 traktatu”, to KE odpowiedziała: „A, jak szanujecie, to my już w takim razie kończymy procedurę”. W tym samym czasie, kiedy rzecznik TSUE przedstawia coś, co reprezentuje dokładnie odwrotną logikę, że państwo krajowe, nawet jeżeli mówi, że szanuje traktaty, w tym również art. 2 traktatu, który jest sformułowany bardzo ogólnie, to nie ma to żadnego znaczenia, dlatego że prawo europejskie ma pierwszeństwo i koniec. Czyli sprowadzałoby się to do tego, że prawo europejskie ma pierwszeństwo, ale ma pierwszeństwo tylko i wyłącznie w stosunku do krajów „gorszych kulturowo” - takich jak Polska czy Węgry, a w stosunku do „lepszych” - takich jak Niemcy – to działa inna logika – już nie prawo europejskie ma pierwszeństwo, tylko prawo krajowe ma pierwszeństwo. To taka ma być nowa Europa – Europa podwójnych standardów, gdzie są państwa ważniejsze i mniej ważne. Zresztą dokładnie tak samo, jak według idei I Rzeszy, II Rzeszy, jak również III Rzeszy. To jest kwestia znajomości historii, żeby rozumieć, na czym polegało najpierw Święte Cesarstwo Niemieckie, potem na czym polegała polityka Bismarcka Mitteleuropy, potem już pewnie lepiej znana polityka Hitlera.
Natomiast czym różni się polityka Cesarstwa Niemieckiego, tej III Rzeszy, Mitteleuropy, od tego, co w tej chwili chcą zaserwować nam Niemcy? Że są jacyś Niemcy „wyżsi kulturowo”, a jakaś tam Europa Wschodnia, Środkowa to są „ludzie, którzy nie mogą mieć takich samych praw, jak my”. Do tego sprowadza się stanowisko rzecznika TSUE.
Tak, tylko że najczęściej późniejsze orzeczenie TSUE jest zgodne z wcześniejszym stanowiskiem rzecznika TSUE…
Nie zawsze, ale tak.
Pytanie, co w tej sytuacji Polska powinna zrobić? Czy powinna w jakiś sposób zareagować na tego typu przemoc instytucjonalną?
Polska już dawno powinna zrobić to, co sugeruję, to znaczy wypowiedzieć politykę klimatyczną. Po prostu wywrócić stolik. Wycofać się z ETS, który kosztuje nas przede wszystkim utratę bezpieczeństwa energetycznego, ale kosztuje nas też finansowo. Ta cała inflacja jest napędzana tymi wszystkimi zielonymi pomysłami. Dodatkowo transformacja będzie nas kosztowała więcej, niż te wszystkie środki, które otrzymamy. To wynika chociażby z dokumentów rządowych, że transformacja – bez przyjęcia jeszcze tego pakietu „Fit for 55” ma nas kosztować 1,5 bln zł.
Ja bym wywrócił ten stolik i powiedział: od dzisiaj nie ma u nas ETS, nie zgadzamy się na tę politykę. Co oni mogą zrobić? TSUE może nakładać kolejne kary, ale TSUE nie ma żadnego mechanizmu, żeby te kary egzekwować, poza zabieraniem nam pieniędzy takich, jak pieniądze z KPO. Ale przecież oni i tak nam tych pieniędzy nie dają. Rachunek jest tutaj bardzo prosty.
Najwyższy czas, żeby Polska zaczęła prowadzić naprawdę prawdziwą politykę, jak przystało na państwo, które ma aspiracje, a nie jak – z całym szacunkiem dla naszych przyjaciół – na maluteńkie państwo bałtyckie. To nie tak.
Polityka, która do tej pory była prowadzona, że dogadamy się, zgodzimy się na to, co oni proponują, i na pewno będzie dobrze, czyli zgadzania się na mechanizm warunkowości, zgadzania się na zieloną politykę, zgadzania się na inne głupoty, które oni proponowali, doprowadziła do sytuacji, w której dzisiaj jesteśmy. Potworna inflacja, zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, a w końcu zablokowanie wszystkich europejskich pieniędzy i oczywiście konsekwentne wprowadzanie w Polsce chaosu poprzez blokowanie wszystkich reform państwa, w tym reform wymiaru sprawiedliwości i próba zabrania Polsce polskiego wymiaru sprawiedliwości i przeniesienia go do Brukseli. Czyli to by było tak, że każde państwo, żeby było suwerenne i podmiotowe, musi mieć podmiotowe trzy władze: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, a UE w tej chwili próbuje przenieść jedną z tych władz – czyli trzecią władzę – w ogóle do Brukseli, żeby Polska jej nie miała, tylko tam będzie suweren dla sędziów. Przy okazji, jak tam będzie ten suweren, to jeszcze dodać mu uprawnienia władzy wykonawczej i władzy ustawodawczej, żeby wszystko było jasne. Na takiego potwora ustrojowego Polska po prostu nie może się zgodzić.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/576498-jaki-politycy-w-przebraniu-sedziow-wydadza-polityczny-wyrok