Ani krzty cywilnej odwagi. Ani odrobiny honoru – to smutny obraz polskich buntowników „kasty sędziowskiej”. Nędzę swoich osobowości w jaskrawym świetle zaprezentowali dwaj bojownicy o rzekomą praworządność – Paweł Juszczyszyn i Waldemar Żurek. A przecież podobnych im, stojącym dziś na barykadach w obronie zdegenerowanego wymiaru sprawiedliwości, jest wielu. To przywrócenia pełni praw sędziowskich takim mizernym pod każdym względem figurom żąda od Polski Komisja Europejska i TSUE, nie zdając sobie sprawy, że w istocie działają na szkodę polskiego sądownictwa. Na szkodę Polski.
Niewiele brakowało, aby swoje uczestnictwo w politycznym tanim teatrze z udziałem Donalda Tuska, jakim były obchody 6. rocznicy utworzenia Komitetu Obrony Demokracji, Paweł Jusczyszyn i Waldemar Żurek tłumaczyli jak w kabarecie.
Umówiliśmy się na spotkanie na Wybrzeżu, żeby popływać w Bałtyku, póki woda nie zamarzła. W drodze do Sopot zobaczyliśmy, że w jednym z budynków gromadzi się spora grupa ludzi. Zobaczyliśmy jakichś ludzi z Krakowa, Olsztyna. Kiedy poznali nas, podbiegli i zaczęli serdecznie zapraszać na ich drobny jubileusz 6-lecia. Nie potrafiliśmy odmówić. Gdy znaleźliśmy się w środku, akurat na mównicę wszedł Donald Tusk…
—mogłaby brzmieć ich opowieść.
Ta fikcyjna historyjka nie różni się zbytnio od ich tłumaczenia, o którym można powiedzieć, że jest na poziomie przedszkolaków.
Organizatory zaprosili nas, bo miała być dyskusja o praworządności. Ale nikt nas nie uprzedził, że na początku będzie przemawiał Donald Tusk
—mówili.
Uf!
—odetchnęli z ulgą po odparciu potencjalnego najpoważniejszego zarzutu.
Odnotowano jednak drugi krępujący, by nie powiedzieć drażliwy dla nich obrazek. Mianowicie fakt, że po wystąpieniu Donalda Tuska obydwaj sędziowie Paweł Juszczyszyn i Waldemar Żurek oklaskiwali szefa Platformy Obywatelskiej na stojąco.
Obydwaj zgodnie wyjaśniali, że ich oklaski były kurtuazyjne i nic ponad to. Wynikały z ich kultury osobistej. Poza tym, dostawał je każdy, kto schodził z mównicy - umniejszali swój hołd polityczny złożony Donaldowi Tuskowi.
Obydwu panów obleciał strach przed zarzutem udziału w politycznym wydarzeniu, bo byłoby to równoznaczne z naruszeniem przez sędziów zasady „apolityczności”. Sięgnęli więc po wyjaśnienia, które ich jedynie jeszcze bardziej pogrążają.
I wywołują raczej współczucie nad ich umysłowością niżeli oburzenie.
Najbardziej mi ich żal, że są niewolnikami kultury osobistej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/576339-niewolnicy-osobistej-kultury