„Dla mnie istotne jest jedno – pokazanie wyborcom, że nie musicie się opozycji bać, że z jej rządami nie wiąże się koniecznie bezradność, chaos czy, jakby powiedział Kaczyński, imposybilizm, że nie stworzymy rządu albo stworzymy jakiś rząd pokraczny, któremu nóżki i rączki będą się rozjeżdżały, bo będzie zajęty wewnętrznymi konfliktami i przetargami międzypartyjnymi. Bo to jest realny lęk. Co może być receptą na to? Pokazanie, że mamy kandydata na premiera” - powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborcza” Ludwik Dorn, były wicepremier i były minister spraw wewnętrznych. Kto mógłby być takim kandydatem? Dorn podał nazwisko.
CZYTAJ TAKŻE:
Dlaczego nie powstanie zbierająca się raz albo dwa razy w miesiącu konwencja opozycyjna? Zbiera się w sali kolumnowej, odbywa się dziesięciogodzinna debata, partie opozycyjne prezentują swoje stanowiska opinii publicznej i sobie, także spierając się ze sobą, pokazując, gdzie możliwe jest ustalenie wspólnej linii, a gdzie nie
— zaproponował Dorn.
Może przewodniczącym takiej konwencji będzie jakaś szacowna postać spoza parlamentu o mocnej pozycji społecznej i politycznej, ale jednocześnie nie naznaczona mocną afiliacją partyjną. Taka postać mogłaby się też stać kandydatem opozycji na premiera rządu pozaparlamentarnego, coś w rodzaju drugiego gabinetu Grabskiego. Dla mnie narzucającym się kandydatem do tej roli jest prof. Jerzy Hausner, ale może pojawią się lepsze pomysły
— dodał.
tkwl/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/575954-dorn-zaproponowal-opozycji-kandydata-na-premiera