Groźne jest to, że jako pełnokrwisty parlament z inicjatywą ustawodawczą, PE stałby się atrybutem państwa federalnego. Komisja Europejska jako rząd, Parlament jako legislatywa z pełnymi uprawnieniami, a także państwa członkowskie - czyli Rada Europejska, sprowadzone do roli Bundesrat. Niemcy mają kalkę swojego ustroju i chcą ją narzucić Unii Europejskiej - jeśli trzeba, to siłą. To program landyzacji Unii Europejskiej, czyli radykalnego zaniku, osłabienia państw narodowych i narodów - z wyjątkiem jednego, czyli Niemiec - powiedział w rozmowie z Aleksandrą Jakubowską na antenie wPolsce.pl europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
CZYTAJ TAKŻE:
Co planuje „koalicja sygnalizacji świetlnej”?
Dziennikarka zapytała swojego rozmówcę o umowę koalicyjną trzech niemieckich partii: SPD, Zieloni i FDP, które utworzą nowy rząd. W dokumencie znalazły się zapisy brzmiące co najmniej kontrowersyjnie, takie jak „odpowiedzialność Niemiec za Europę i świat”. Pytany przez Jakubowską, kto Niemcom tę odpowiedzialność powierzył, Saryusz-Wolski odparł:
Sami sobie. Zero zdziwienia, że takie poglądy mają te siły polityczne, bo to wszystko wiedzieliśmy. Ale problem polega na tym, że oni zamierzają te poglądy - po pierwsze - narzucać innym; po drugie - narzucać je siłą.
Państwo federalne, którego zarysy - wobec niemożności zmiany traktatów - mają się stać rzeczywistością poprzez użycie przemocy prawnej, politycznej, instytucjonalnej, finansowej. To wszystko jest zapisane w tej umowie i cały ten mechanizm tzw. obrony praworządności ma się dokonywać poprzez stosowanie różnego rodzaju presji, do których ten dokument wręcz zachęca
— przestrzegł eurodeputowany.
A jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Niemcy mają po temu instrumenty, jest to skrajnie groźne
— dodał.
Czy Niemcy znajdą sojuszników?
Prowadząca zapytała, gdzie Niemcy będą szukać sojuszników w ich zakusach.
Oni albo mają sojuszników, albo uważają, że ich nie potrzebują. Kanclerz Merkel powiedziała kiedyś, otwartym tekstem - trzeba jej przyznać, że było to odważne - że państwa członkowskie muszą pozbyć się części suwerenności. Oczywiście, jest to możliwe tylko w drodze traktatowej, natomiast w tym samym dokumencie popiera się działania, które mają gwałcić traktaty, pomijać je. Tam otwartym tekstem napisano, że ci, którzy będą nieposłuszni tym pozatraktatowym działaniom, mają być karani, chociażby finansowo, np. poprzez blokowanie funduszy
— ocenił Saryusz-Wolski.
To jest zapowiedź przemocy. To różni Niemcy od innych krajów, gdzie można mieć takie czy inne poglądy na Europę, ale działać lege artis, tj. w ramach traktatów. Natomiast Niemcy mają przepotężne przełożenie na inne kraje, którego skuteczność już widzieliśmy - ten konsekwentny, już od 4 lat atak na Polskę i Węgry, w ostatnim czasie również na Słowenię, tego dowodzi. Poza tym są nadreprezentowani w instytucjach unijnych. Mają taką siłę gospodarczą, finansową, kadrową, że mogą tego dokonać - już mówi się o pełzającej federalizacji
— dodał polityk.
I tu wcale nie chodzi o Europę federalną, tylko o - mówiąc starym językiem: imperium z hegemonem na czele, albo - nowym językiem: o centralizm oligarchiczny, w którym wybrane siły polityczne mają rządzić innymi wbrew ich demokratycznie wyrażonej woli
— zastrzegł.
Niezależnie od tego, kto obejmie urząd kanclerza Niemiec, zawsze będzie w pozycji siły. Będziemy tego doświadczać, ale wiemy to też z bezpośredniego kontaktu, z linii frontu w Parlamencie Europejskim, co potrafią robić socjaliści, Zieloni, ale również liberałowie. W tych sprawach, w których uważają, że mają rację, inni mają ją uznać. Jeżeli nie uznają, to tym gorzej dla nich
— powiedział rozmówca redaktor Jakubowskiej.
Prowadząca zwróciła uwagę, że obecnie, w podejmowaniu wiążących decyzji w RE, kluczowa jest zasada jednomyślności. Dziennikarka zapytała, czy bez złamania traktatu będzie można usunąć możliwość weta?
Można zrobić to siłą, podstępem, przymusem, „wykręcaniem rąk”, stawianiem kogoś pod ścianą. Wszystkich oponentów w tej chwili postawiono pod ścianą, mają tak zrujnowaną opinię w Unii, że cokolwiek by nie mówili, to są „zbrodniarzami”. Mieliśmy takie przykłady i wiele krajów członkowskich jest do tego stopnia zastraszonych - albo po prostu kalkuluje sobie, że nie opłaca im się sprzeciwiać Niemcom - że nie stosują weta, nie stosują w ogóle sprzeciwu, poddają się temu dyktatowi
— odpowiedział europoseł.
UE jako kalka RFN?
Kolejnym dość groźnym zapisem wydaje się ten o przyznaniu inicjatywy ustawodawczej Parlamentowi Europejskiemu.
Formalnie musiałoby to mieć kształt zmiany traktatu, ale też można zrobić to tylnymi drzwiami. Jeżeli panuje się nad Parlamentem Europejskim i Komisją Europejską - a na to się zanosi, gdy mamy szefową KE z Niemiec i kandydatkę na przewodniczącą PE, która jest chadeczką, a więc pionkiem w rękach Niemców, czyli panią Metsolę - to można umówić się, że cokolwiek Parlament nie zaproponuje, KE potraktuje taką propozycję jako swoją
— zauważył Jacek Saryusz-Wolski.
Gość wPolsce.pl zauważył, że tego rodzaju apele i praktyki już teraz mają miejsce.
To jest obejście nie litery, ale ducha traktatu, kiedy inicjatywa de facto jest w ręku PE, na co nie było zgody. Groźne jest to, że jako pełnokrwisty parlament z inicjatywą ustawodawczą, PE stałby się atrybutem państwa federalnego. komisja Europejska jako rząd, Parlament jako legislatywa z pełnymi uprawnieniami, a także państwa członkowskie - czyli Rada Europejska, sprowadzone do roli Bundesrat
— ocenił polityk.
Niemcy mają kalkę swojego ustroju i chcą ją narzucić Unii Europejskiej - jeśli trzeba, to siłą. To program landyzacji Unii Europejskiej, czyli radykalnego zaniku, osłabienia państw narodowych i narodów - z wyjątkiem jednego, czyli Niemiec
— wskazał eurodeputowany.
Niemcy, jako największy kraj w Unii, mają wyjątkową, faktyczną i formalną pozycję, mogą wykonywać swoją suwerenność i jeszcze narzucać ją innym. Wszyscy inni natomiast musieliby swoją suwerenność oddać na rzecz Niemiec. Na tym polega cały dramatyzm tej propozycji
— podsumował.
Charakterystyczną cechą niemieckiej polityki jest to, że jeśli raz już wybiorą przywództwo, to potem do końca słuchają go - bardziej lub mniej ślepo. Stosunek Niemców do prawdziwych rządów prawa najlepiej ilustruje casus Nord Stream 2: jeżeli prawo UE w czymś im przeszkadza, to bezceremonialnie je gwałcą. Jeżeli im odpowiada - to wręcz je naciągają i narzucają innym
— powiedział europoseł.
„Albo poddać się, albo walczyć”
Jakie wyjście mają kraje, które nie zgadzają się z taką wizją Europy?
Wybór jest bardzo prosty: albo się poddać, albo walczyć. Polsce przypadła ta druga rola
— zauważył Jacek Saryusz-Wolski.
Jednocześnie polityk zastrzegł, że siły przeciwne zmianie ustroju UE na państwo federalne są tak naprawdę potężne.
Gdyby połączyć dwie siły prawicowe: Konserwatystów (EKR) oraz ID - byłyby największą grupą. To rośnie, ale proces jest, niestety, powolny
— wskazał europoseł.
Trzeba działać i otwarcie zdać sobie sprawę, że jesteśmy na kursie kolizyjnym i nie unikniemy walki
— podsumował.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/575796-saryusz-wolski-niemcy-chca-narzucic-swoj-ustroj-calej-ue
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.