„Nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków z pojedynczych pomiarów. Mówiąc w skrócie Prawo i Sprawiedliwość oddaliło się trochę od swojego sufitu. W elektoracie tej partii jest wielu wyborców mniej na co dzień zainteresowanych polityką, których do głosowania na prawicę inspirowały głównie kwestie natury społeczno-ekonomicznej, więc oni na to są szczególnie przewrażliwieni” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog, komentując ostatni sondaż, w którym Zjednoczona Prawica odnotowuje spadek o 2 pkt procentowe.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ SONDAŻ. Krajobraz partyjny: PiS nadal bardzo wysoko, choć KO nieco bliżej. SPRAWDŹ wyniki najnowszego badania Social Changes
Jak wynika z badania pracowni Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl, w ostatnim czasie zmniejszył się dystans dzielący Zjednoczoną Prawicę od Koalicji Obywatelskiej. Chęć głosowania na Zjednoczoną Prawicę zadeklarowało 39 proc. badanych, co oznacza spadek o 2 punkty w porównaniu z poprzednią falą naszych badań. Zapytany, z czego wynika ten spadek i dlaczego nie ma wzrostu ze względu na skuteczną obronę granic Polski, prof. Rafał Chwedoruk odpowiada:
Generalnie należy pamiętać o tym, że jesień ubiegłego roku spowodowała trwały spadek Prawa i Sprawiedliwości, poniżej poziomu z ostatnich wyborów, a na poziom wyników zbliżonych do 2015 roku i wahania w obrębie przedziału 35-40 proc. należy traktować jako coś normalnego ze względu na rozległość elektoratu.
Politolog przypomina, że „Platforma też to w swoich notowaniach powyżej 20 proc. przeżywa podobne”.
Nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków z pojedynczych pomiarów. Mówiąc w skrócie Prawo i Sprawiedliwość oddaliło się trochę od swojego sufitu. W elektoracie tej partii jest wielu wyborców mniej na co dzień zainteresowanych polityką, których do głosowania na prawicę inspirowały głównie kwestie natury społeczno-ekonomicznej, więc oni na to są szczególnie przewrażliwieni
— zauważa.
Inflacja przyczyną spadku notowań?
Ekspert podkreśla, że „wszelkie wydarzenia polityczne znajdują odzwierciedlenie w sondażach z karencją mniej więcej dwu-, trzytygodniową, więc trzeba by się zastanowić, jakie wydarzenia ostatnich tygodni mogły trafić do świadomości wyborców”.
Moim zdaniem ten spadek, pokazywany zresztą w różnych ostatnich badaniach nie jest niczym dziwnym, ponieważ po pierwszej fali kryzysu na wschodniej granicy pojawiła się dyskusja, którą można by zamknąć w jednym słowie: inflacja. Oczywiście jest to bardzo nieprecyzyjne, bo to nie inflacja sama w sobie tak naprawdę jest problemem, a raczej wzrost kosztów życia codziennego, który jest bezpośrednio odczuwalny i który stał się przedmiotem rozmów między ludźmi oraz przedmiotem debat we wszystkich głównych mediach. I to za to głównie płaci w tym momencie Prawo i Sprawiedliwość
— ocenia prof. Chwedoruk.
Natomiast kryzys migracyjny, zachowując wszelkie proporcje, tak jak to było z Covidem, że odgrywał wielką rolę przez kilka tygodni, a później już kompletnie nie wpływał na podziały – kompletnie co innego decydowało, że ktoś zyskiwał, a ktoś tracił. Został w jakimś sensie zbanalizowany przez obywateli i myślę, że tak jest trochę teraz z sytuacją nadgraniczną – pewien szczyt z tym związany minął. Też obywatele zauważyli, że horyzont tego kryzysu jest jednak do uchwycenia i wiadomo, że ten kryzys się zakończy w ciągu kilku tygodni – stał się elementem życia codziennego. Zresztą on dotyczy ograniczonej liczby gmin na wschodzie kraju, więc jeśli temat migracji miałby być paliwem sondażowym i potem wyborczym, to musiałby się pojawić w odpowiednim czasie przed samą kampanią wyborczą, a w innej sytuacji pewnie będzie jednym z argumentów, jakim PiS będzie się posługiwał wypominając osobom wspierającym główny nurt opozycji niektóre wypowiedzi, czy zachowania. Zwłaszcza z początków tego kryzysu
— analizuje.
W ocenie prof. Chwedoruka „nie ma więc w tym nic zaskakującego i można by to spuentować tak, że kwestie migracyjne, jeśli pojawią się w kampanii, to będą sprzyjać Prawu i Sprawiedliwości, natomiast o tym kto wygra wybory naprawdę zadecyduje stan kieszeni tej nielicznej grupy wyborców, która jest w stanie zmienić swoje preferencje. U tej grupy wyborców, która może się wahać między niegłosowaniem a głosowaniem na Prawo i Sprawiedliwość”.
Tarcza antyinflacyjna poprawi sondaże?
Dopytywany, jak w tym kontekście ocenia przedstawioną przez rząd ZP tarczę antyinflacyjną, prof. Chwedoruk mówi:
PiS funkcjonuje w trochę innych realiach, niż wtedy, gdy dochodziło do władzy. Gdy dochodziło do władzy, można by powiedzieć, że polskie społeczeństwo było wygłodniałe dużej zmiany. Wiele środowisk społecznych chciało odejścia od neoliberalnego paradygmatu transformacji, który tak naprawdę sprowadzał się w ostatecznej instancji do tego, żeby każdy sam sobie radził. Było wygłodniałe także dlatego, że pobocznie, bo pobocznie, ale jednak i nas dotyczył wielki światowy kryzys światowego kapitalizmu lat 2008-2009. Rosły społeczne aspiracje. Wtedy sprawujący władzę nie uchwycili tego momentu i PiS musiało podjąć polityczną ofensywę i zrealizować kilka symbolicznych dla siebie reform. Na dodatek niektóre z nich znajdowały przełożenie na poziom życia codziennego dość istotnych grup obywateli, jak kwestia wieku emerytalnego, czy kwestia 500 plus, kwestia płacy minimalnej, czy likwidacji gimnazjów.
Politolog zaznacza, iż „często jest tak, że kiedy rządząca pod hasłami zmiany społecznej i bardziej egalitarnej polityki partia dłużej rządzi, pojawiają się liczni beneficjenci tych programów społecznych” i „ci beneficjenci niekoniecznie zachowują się w taki sam sposób, jak wtedy, kiedy oczekiwali tej zmiany”.
Tego doświadczało na przykład wiele partii lewicowych w Ameryce Łacińskiej, czego przykładem była Brazylia w ostatnich latach. Wielu tych, którzy dzięki polityce prezydenta Luli i pani prezydent Rousseff mogli się wynieść z faveli do dzielnic położonych bliżej centrów miast, później niejednokrotnie wykazywali tendencję do tego, by nie głosować ponownie na Partię Pracy, tylko którąś z liberalnych partii. Mówiąc w skrócie – zadowolili się tym awansem, a niekoniecznie chcieli, żeby on był udziałem kolejnych
— wyjaśnia.
Wreszcie także i tutaj następuje taka banalizacja, że w którymś momencie przyjmujemy 500 plus i niższy wiek emerytalny za coś zupełnie oczywistego, co skoro się pojawiło, to będzie trwało już na zawsze. Myślę, że trochę i z tym PiS może się borykać
— konstatuje.
„Młode pokolenia są wychowane w zupełnie innym duchu niż starsze”
Prof. Chwedoruk podkreśla, że „do tego dochodzi coś, co zresztą sam PiS oficjalnie zauważył po ostatnich wyborach – problem demograficzny”.
Choć młodsze pokolenia są stosunkowo mało liczne w stosunku do starszych, kolejne roczniki wchodzą w wiek wyborczy, ale wszystkie te młode pokolenia są wychowane w zupełnie innym duchu niż starsze. Są zdecydowanie bardziej liberalne w podejściu do życia społecznego, w tym także do egalitaryzmu itd., chociażby dlatego, że są to pokolenia, w których życiu nigdy nie było widać wokół kryzysu – rodzice nie doświadczyli bezrobocia, czy strachu o pracę, czy nie musieli pracować za śmieszne stawki, jak w pierwszej dekadzie XXI wieku
— wskazuje.
W ocenie eksperta „to też nie sprzyja partii, która może być postrzegana jako partia bardziej redystrybucyjna i partia, z którą swoje nadzieje w większym stopniu wiążą Polacy w średnim i starszym wieku”.
To są uniwersalne zjawiska, które występują w wielu krajach i wiele różnych ugrupowań politycznych borykało się z tym, jak sobie poradzić, jak utrzymywać różnorodność swojego zaplecza społecznego w sytuacji, w której zewnętrzne, często niezależne od danego kraju czynniki, na przykład dotyczące gospodarki światowej zmieniają się
— podsumowuje.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/575554-tylko-u-nas-spadek-zp-prof-chwedoruk-po-przezywa-podobne