„Gazeta Wyborcza” od momentu wybuchu kryzysu na granicy polsko-białoruskiej już kilkukrotnie była oskarżana o jawne powielanie propagandy Mińska. Granie na emocjach, powielanie narracji białoruskich funkcjonariuszy, to tylko pierwsze dwa z brzegu przykłady. W dzisiejszym wydaniu dziennika ukazał się felieton Antoniego Podolskiego, byłego wiceministra spraw wewnętrznych (sic!), w którym autor przekonuje, że wojna hybrydowa wypowiedziana Polsce przez Mińsk i Moskwę, jest de facto na rękę rządowi w Warszawie i wcale nie chce on jej zakończenia. Nie zabrakło również cynicznego grania na emocjach i obrony działań p.o. kanclerz Angeli Merkel.
CZYTAJ WIĘCEJ:
O czym zapomina Podolski
Podolski pozytywnie ocenia działania odchodzącej z urzędu kanclerz, która postanowiła bez konsultacji z Warszawą rozmawiać z białoruskim dyktatorem. Rozmowy, które były krytykowane przez polskie władze, zdaniem Podolskiego, mają pokazywać „właściwe intencje rządu i prezydenta”.
Propozycja Łukaszenki (pytanie, na ile wymuszona przez Putina?) to odesłanie do krajów pochodzenia 5 tys. migrantów pod warunkiem przyjęcia przez Unię koczujących na granicy pozostałych 2 tys. Co istotne, Polska nie miałaby ich przyjąć, lecz jedynie utworzyć tzw. korytarz humanitarny do Niemiec, w których zresztą już niektóre społeczności – a nawet miasta – zadeklarowały wcześniej chęć ich przyjęcia
—pisze Podolski, dodając, że „reakcje polskich władz były od początku bardzo nerwowe, wręcz paniczne”.
Szczegół w tym, że Niemcy od razu zadeklarowali, że nie ma zgody na propozycję Łukaszenki i żadnych 2 tys. migrantów nie przyjmą. Podolski już jednak o tym nie wspomina.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Premier Morawiecki, komentując już sam fakt rozmów, błyskotliwie – jak zwykle – zauważył, że „wszelkie rozmowy bezpośrednie z panem Łukaszenką są mu na rękę o tyle, że legitymizują jego reżim”
—kpi Podolski.
I znów, autor nie pisze, że krytyka rozmów Merkel z Łukaszenką płynęła nie tylko z Polski, ale także z samych Niemiec. Odchodząca z urzędu kanclerz była krytykowana m.in. przez niemiecką europosłankę Zielonych. Rozmowy Merkel z Łukaszenką krytykowała również białoruska opozycja, ale o tym Podolski nawet się nie zająknął.
CZYTAJ WIĘCEJ: Merkel w ogniu krytyki za rozmowy z Łukaszenką! „UE nakłada sankcje, a kanclerz sobie z nim gawędzi”; „To nieodpowiedzialne”
Podolski powiela więc narrację, którą próbuje narzucić opozycja, że to Niemcy, a nie Polska, stoi za uspokojeniem się sytuacji na naszej wschodniej granicy.
Skoro więc pisowska władza nie zgadza się na dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu, powstaje pytanie o rzeczywiste cele tej całej awantury na granicy i intencje rządzących Polską. Na łamach „Wyborczej” wielu ekspertów i publicystów od początku konfliktu zwracało uwagę na cyniczne rozkręcanie przez PiS spirali lęku społecznego, dehumanizowanie i demonizowanie migrantów, swoiste zarządzanie strachem. Dodatkowo wprowadzenie w ramach stanu wyjątkowego zakazu obecności mediów i organizacji pozarządowych na granicy ustanowiło swoisty monopol informacyjny władzy na przekaz do społeczeństwa, co jest marzeniem każdego propagandysty od czasów Goebbelsa
—czytamy.
Cyniczna gra na emocjach
Następnie Podolski robi to, co od samego początku robi opozycja i jej zwolennicy, czyli próbuje grać na emocjach.
Pytanie tylko, ile jeszcze niemowląt, dzieci, kobiet i mężczyzn musi zamarznąć w polskich lasach, ilu żołnierzy i funkcjonariuszy zostać rannych lub może trwale okaleczonych, żeby zmiękło pisowskie serce? To zapewne pytanie retoryczne, bo – jak widzimy – dla nich liczy się tylko ich polityczny interes
—pisze Podolski.
Autor stwierdza, że to „rozsądek i humanitaryzm” są tym, co „leży w prawdziwym interesie Polski i jej racji stanu”.
Na pewno także nie można wchodzić w pisowską licytację na zagrożenia i patriotyzm, gdyż jest naukowo udowodnione, że przestraszone rzekomym zewnętrznym zagrożeniem społeczeństwo zawsze skupia się wokół rządu, a nie opozycji. I tego zapewne PiS będzie bronił do ostatniego żyjącego uchodźcy…
—kończy były dyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
Czytając tekst Podolskiego można się tylko cieszyć, że tacy ludzie nie odpowiadają już za bezpieczeństwo Polski.
kk/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/575353-byly-wiceszef-msw-w-gw-gra-na-emocjach