Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Paweł Wroński pokusił się o określenie rozwiązania kryzysu migracyjnego mianem „klęski nad Bugiem”. Wschodnie granice Polski to dla niego „rubieże UE”. Wroński przekonuje, że zażegnanie kryzysu migracyjnego było zasługą Niemiec, Francji i UE. Drwi z polityki obecnego rządu, narracji o wojnie hybrydowej Łukaszenki (o której mówili również tak wychwalani przez niego politycy i urzędnicy unijni) manipuluje i robi absolutnie wszystko, co w jego mocy, aby przekonać czytelników, że Prawo i Sprawiedliwość nie poradziło sobie z kryzysem, dlatego premier Mateusz Morawiecki próbuje teraz… przypisać sobie sukcesy Niemiec, Francji i Brukseli.
CZYTAJ TAKŻE:
„Sukces” Merkel i Macrona
Po klęsce nad Bugiem. Smutny bilans „sukcesów” PiS w obronie rubieży UE - taki tytuł nosi tekst Pawła Wrońskiego w „GW”. Rzeczywiście, smutne jest to, że „GW”, która od początku atakowała rząd, wojsko i SG za ochronę granic (manipulując i grając na uczuciach, choćby poprzez samo używanie określenia „uchodźcy” w odniesieniu do ludzi, którzy uchodźcami nie są), powielała narrację reżimu Łukaszenki, a im bardziej oczywiste stawało się autorstwo kryzysu, tym bardziej gubiła się we własnej narracji i nadal rozmywała problem, dziś twierdzi, że rząd nic nie zrobił i dopiero bohaterska interwencja Angeli Merkel i Emmanuela Macrona spowodowała, że migranci wycofali się. Dodajmy, że kryzys trwa w Polsce od sierpnia, wcześniej borykały się z nim Litwa i Łotwa, a przywódcy Niemiec i Francji dopiero w zeszłym tygodniu rzucili się w wir rozmów z Łukaszenką i Putinem.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej ukazał katastrofę państwa PiS. Rząd Morawieckiego okazał się niezdolny do zażegnania kryzysu, a polskie problemy rozwiązywali kanclerz Niemiec, prezydent Francji i przewodnicząca Komisji Europejskiej
— podkreślił Wroński.
W sobotę rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział ofensywę premiera Mateusza Morawieckiego w krajach Unii Europejskiej w sprawie sytuacji na Białorusi. Ofensywa okazała się podróżą do krajów bałtyckich, i to w chwili, gdy sytuacja na granicy uległa stabilizacji w wyniku nacisku kanclerz Angeli Merkel. Mimo to na Litwie premier głosił, że to polska ofensywa doprowadziła do powstrzymania napływu uchodźców – „broni Łukaszenki w wojnie hybrydowej”. Wygłosił dłuższą pogadankę na temat geopolityki i perfidii Kremla, który destabilizuje świat, oraz o naiwności zachodnich mediów, które słuchają Łukaszenki, choć wcześniej tych mediów na polską stronę granicy nie wpuścił. Na koniec zagroził napływem nowej fali uchodźców z Afganistanu i zamknięciem wszystkich przejść granicznych z Białorusią.
— drwił dziennikarz „GW”. To naprawdę duży wysiłek, żeby uderzać w premiera nawet za stwierdzenie tak oczywistego faktu jak to, że Rosja prowadzi imperialistyczną politykę i dąży do destabilizacji Europy.
Prawo i Sprawiedliwość ma jednak problem. Narracja o wojnie hybrydowej i obronie kraju straciła na sile, gdy opustoszało obozowisko w Kuźnicy, a imigranci w dzień nie rzucają już kamieniami. Owszem, zdarzają się próby nocnego przekraczania granicy, ale po pierwsze trudno te wydarzenia zweryfikować, a po drugie trudno określić je jako „szturm na Europę”
— pisał Paweł Wroński. Pewnie, po co wierzyć rzeczniczce „pisowskiej” Straży Granicznej i „pisowskiemu” rzecznikowi ministra koordynatora ds służb specjalnych, którzy mówią, że taktyka białoruskiego reżimu uległa zmianie, ale to nie znaczy, że sytuacja na granicy jest spokojna.
Rozmywanie problemu
Dziennikarz przytomnie zauważył, że „kluczowe dla trwałego rozwiązania tego konfliktu było nie tyle powstrzymanie imigrantów na granicy, ale powstrzymanie ich napływu na Białoruś”. Zdaniem Wrońskiego, z nadejściem zimy ruch na granicy zapewne ustanie zupełnie, ale oczywiście nie w wyniku działań rządu, a z powodu rozmów Merkel i Macrona z Putinem i Łukaszenką.
Bo istotą przekazu, jaki od lat sączy PiS swoim wyborcom, jest teza, że Polska rządzona przez Jarosława Kaczyńskiego ze wszystkimi problemami poradzi sobie sama, a Zachód nie jest naszym przyjacielem, ale agresorem kulturowym, niemal równie groźnym jak „muzułmańska nawała”
— przekonywał publicysta, oczywiście naginając i manipulując.
Dalej oskarżał władze o „odsyłanie matek z dziećmi na druty” i przyzwolenie na to, aby „ludzie ginęli na bagnach i w lesie”.
Polski honor w tej sytuacji ratowali mieszkańcy terenów nadgranicznych, którzy dostrzegli w migrantach ludzi, oraz przedstawiciele organizacji humanitarnych działających nie z władzą, ale przeciw władzy. Dla władzy, która uznała za swoją misję przekonanie świata, że w czasie II wojny światowej Polacy masowo pomagali Żydom, jest to narracja dewastująca
— podkreślił autor artykułu w „GW”. Pomaganie ludziom „przeciw” komukolwiek - jakież to szlachetne i humanitarne…
W ocenie Wrońskiego, „PiS i jego propaganda uruchomiły najgorsze instynkty w polskim społeczeństwie”, a kryzys migracyjny, który dziennikarz nazywa „wojną hybrydową” (właśnie w cudzysłowie), miał… odwrócić uwagę od problemów władzy. Redaktor poszedł również dalej, stwierdzając, że sytuacja na granicy miała również posłużyć oddzieleniu „patriotów” (popierających rząd) od „zdrajców”, czyli tych mających wątpliwości. Kolejna manipulacja i rozmywanie problemu.
Dziś otumanieni propagandą współcześni „żołnierze wyklęci” nawołują do strzelania na granicy, wyrzucają z kraju domniemanych zdrajców (na razie tylko w internetowych komentarzach) i rozbijają samochody lekarzy, którzy chcą pomóc migrantom
— przekonywał dziennikarz. Wroński nie mógł również przeboleć ustawy o budowie zabezpieczenia na granicy. Obowiązkowo podkreślił jego koszt oraz zasugerował, że zapora może nie zostać zbudowana.
Straty dla wizerunku Polski będą nie do odrobienia. Najgorszą krzywdę obecna władza wyrządziła jednak społeczeństwu polskiemu i idei człowieczeństwa
— podsumowuje.
Skoro rząd nic w tej sprawie nie zrobił, a działania były nieskuteczne, skąd słowa uznania w stolicach europejskich, instytucjach unijnych, zagranicznych mediach? Niemiecki „Bild” nie dziękował kanclerz RFN czy prezydentowi Francji (którzy do akcji włączyli się tak naprawdę dopiero w zeszłym tygodniu), tylko właśnie Polsce. Ale najwyraźniej części mediów chodzi tylko o to, żeby uderzyć w polski rząd.
aja/Wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/575167-bajki-redaktora-wronskiego-pisze-o-porazce-nad-bugiem