W czasie głośnego wywiadu dla portalu wp.pl Donald Tusk dostał proste, konkretne pytanie. W jaki sposób walczyłby z pandemią koronawirusa, gdyby „dzisiaj był premierem i miał możliwość wydawania poleceń ministrowi zdrowia”. Pytanie i proste, i bardzo zasadne. Polityk, który aspiruje do władzy, powinien nie tylko krytykować rządzących, ale i przedstawiać własne propozycje i pomysły. Tymczasem Tusk uznał, że pytanie jest… bez sensu. Jego zdaniem to „próba przerzucenia na opozycję odpowiedzialności za decyzje, które trzeba podejmować w stanie pandemii…”.
To nie jest pytanie do opozycji
– unikał odpowiedzi Tusk.
Prowadzący rozmowę ponownie zwrócił uwagę, że jest to pytanie „do polityka, który chciałby znowu rozdawać karty w tym kraju. Jaki ma pomysł na najważniejszy kryzys”.
Ja nie jestem graczem karcianym, nie chcę rozdawać żadnych kart. Ja muszę wygrać wybory, żeby móc zastąpić ten rząd
– oświadczył Tusk.
Ta odpowiedź - w istocie te uniki - to bardzo ciekawy komunikat. Tusk w istocie powiedział nam, że w sprawie konkretnych sposobów radzenia z pandemią nie zabierze głosu, ponieważ oznaczałoby to nieuchronne zrażenie którejś z grup: albo antyszczepionkowców, którzy uważają, że rząd zmusza ich do szczepień, albo zaszczepionych, którzy sądzą, że rząd powinien aktywniej przymuszać do szczepień. Unikając jakichkolwiek konkretów Tusk liczy, że będzie mógł skorzystać politycznie z niezadowolenia obu tych grup, lub też tej grupy, która okaże się politycznie silniejsza. Tusk unika jakichkolwiek deklaracji, a jednocześnie ostro atakuje rząd w sprawie pandemii. Liczy, że nie musi przedstawiać żadnych pomysłów, żadnego programu, że tak jak w 2007-ym roku wystarczą emocje, tym razem podkręcone do rekordowego poziomu. Cóż, czasem w polityce taki cynizm popłaca, ale chyba nie tym razem.
W każdym razie zapamiętajmy: Tuskowi nie chodzi o skuteczną walkę z pandemią, ale o zbijanie kapitału politycznego, zarówno po stronie antyszczepionkowej, jak i tej zaszczepionej. To właśnie nam powiedział, stwierdzając: „Ja muszę wygrać wybory, żeby móc zastąpić ten rząd”.
Czy negatywne reakcje na te uniki skłonią lidera PO do refleksji i podjęcia pracy programowej? Wątpliwe. Nie tylko dlatego, że oznaczałoby to ryzyko zrażenia różnych grup społecznych. Także dlatego, że ani Tusk, ani Platforma, w pisaniu programów wielkiej wprawy nie mają. To, co ważne, powie Bruksela, a reszta niech się toczy sama. Taka była i taka jest filozofia polityczna tej formacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/575066-tusk-ma-plan-ws-pandemii-sprytny-cyniczny-ale-czytelny