Unia ani NATO przez dwa miesiące fizycznie nie zrobiły nic, poza komunikatami i deklaracjami. Właściwie zdążyliśmy sami zrobić wszystko we właściwym czasie. Oni ocknęli się dopiero wtedy, gdy granica już płonęła. Na ich działanie było za późno, poradziliśmy sobie sami bez UE i NATO. Zanim cokolwiek zrobią, muszą najpierw wszystko przedyskutować, zebrać się na kilku posiedzeniach komitetów. Ale Polska nie miała czasu na dyskusje i posiedzenia komitetów - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. broni Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Czy kryzys na granicy polsko-białoruskiej zmierza ku końcowi? Z jednej strony w piątek opustoszał teren zamkniętego przejścia granicznego w Kuźnicy, z drugiej, według rzeczniczki SG, nadal nie możemy powiedzieć, że jest spokojnie, ponieważ właściwie każdej nocy mają miejsce próby sforsowania granicy, migranci oraz białoruskie służby zachowują się wobec polskich żołnierzy i funkcjonariuszy coraz bardziej agresywnie
Gen. Waldemar Skrzypczak: Niedawno mówiłem, że za kilka tygodni sytuacja się wyciszy. Pewnie jeszcze teraz dziać się będzie, ale to kwestia czasu. W tej chwili ta strategia Łukaszenki nie przynosi w zasadzie żadnego sukcesu, poniósł porażkę i w zasadzie jest już w odwrocie. To, co teraz się dzieje, to być może ostatnie, rozpaczliwe uderzenie, rozpaczliwe ataki, ale w zasadzie widać wyraźnie, że migranci w zasadniczej części opuszczają już rejon przygraniczny, że już się ich pozbywa. Zostawił sobie jedynie tych najbardziej agresywnych, którzy są w rękach mafii przemytniczej. Tam, gdzie służby są powiązane z mafią przemycającą ludzi, w grę wchodzą ogromne pieniądze i dlatego to się jeszcze dzieje, ale jeżeli chodzi o perspektywę czasową, to wydaje mi się, że w ciągu kilku tygodni sprawa wygaśnie, bo Łukaszenka poniósł katastrofę. Teraz pozostaje mu tylko patrzeć, co zrobi Putin - boi się, że Putin po prostu wymieni go na innego.
A może jest trochę tak, że Łukaszenka sam zaczął już tracić kontrolę nad sytuacją?
Łukaszenka sobie nie poradził. Liczył bowiem na to, że jego służby szybko przepchną do Polski tę masę migrantów, ale nie udało się, Polska nie wpuściła ich, była stanowcza i zdeterminowana. Sądzę, że taki właśnie był powód klęski Łukaszenki, on jest teraz w pewnym odwrocie zarówno taktycznej, jak i wizerunkowej.
W tej sytuacji wydaje mi się jednak, że Unia Europejska nie może ustąpić, wycofać się z tego, co powzięła. Sankcje muszą być wdrożone, to uderzy w Łukaszenkę po raz kolejny. Jego czas jest policzony, on już uwiera i przeszkadza Putinowi w jego polityce. Prezydent Rosji nie chce już specjalnie awanturować się z Unią Europejską, boi się kolejnych sankcji. Obawia się również, że UE wymusi na Berlinie zablokowanie Nord Stream 2. Putin powoli odpuszcza i albo wymieni Łukaszenkę na innego, albo Łukaszenka sam się podda - nie wiem, jakie są relacje między nimi i jakie ustalenia zostaną poczynione, ale w mojej ocenie jego czas jest już skończony.
Ten sukces zażegnania kryzysu na granicy każdy przypisuje sobie. Strona rządowa podkreśla w tym zakresie własne działania, opozycja mówi o tym, że rząd właściwie nic nie zrobił i zażegnanie kryzysu jest zasługą UE, Berlina, Paryża, a nawet Donalda Tuska. Na ile to sukces Polski, na ile UE, zwłaszcza Francji czy Niemiec?
Rząd był stanowczy, jednoznacznie postawił służbom zadania, a one te zadania wykonały. Żołnierze, Straż Graniczna, policja sprawiły się, wykonały swoje zadania na odpowiednim poziomie i nie ma nad czym dyskutować - mamy tutaj bezsporny sukces strony polskiej.
Od początku pojawiały się opinie, że powinniśmy umiędzynarodowić kryzys na granicy, zaangażować NATO czy UE, że budowa zapory czy wprowadzenie stanu wyjątkowego w niczym nie pomagają. Czy jednak, gdybyśmy nie wzmocnili ochrony granic, ktokolwiek by nam pomógł?
Proszę zauważyć, jak szybko reagują UE i NATO. Po tygodniu czy dwóch dopiero są jakiekolwiek działania. A w tym akurat przypadku minęły dwa miesiące - Unia ani NATO fizycznie nie zrobiły nic, poza komunikatami i deklaracjami. Właściwie zdążyliśmy sami zrobić wszystko we właściwym czasie. Oni ocknęli się dopiero wtedy, gdy granica już płonęła. Na ich działanie było za późno, poradziliśmy sobie sami bez UE i NATO. Oni zanim cokolwiek zrobią, muszą najpierw wszystko przedyskutować, zebrać się na kilku posiedzeniach komitetów. Ale Polska nie miała czasu na dyskusje czy posiedzenia komitetów. Gdybyśmy nie zrobili nic poza czekaniem na ruch UE czy NATO, fala imigrantów zalałaby i Polskę, i Europę Zachodnią.
A jak można zinterpretować rozmowę ustępującej kanclerz Niemiec Angeli Merkel z białoruskim przywódcą? Opinia publiczna jest w tej sprawie dość podzielona. Czy możemy tu mówić o uwiarygadnianiu reżimu, który został potępiony przez państwa UE, czy też o zwyczajnych zabiegach dyplomatycznych?
Merkel zadzwoniła już po „bitwie”. Kiedy „bitwa” z Łukaszenką była już wygrana, ona do niego zadzwoniła. Na dobrą sprawę trudno zresztą powiedzieć, po co to zrobiła i czy miała mandat, aby do niego dzwonić. Czy robiła to we własnym imieniu, czy w imieniu Niemiec, czy w imieniu całej UE? Wiem, że są tacy, którzy ją usprawiedliwiają, jednak uważam, że kiedy był czas, aby działać - nic nie zrobiono. I dopiero wtedy, gdy Łukaszenka odbił się od muru na polskiej granicy, uruchomiła się dyplomacja. Macron zadzwonił do Putina, Merkel do Łukaszenki. Po co? Dlaczego zrobiła to już po czasie, po wygranej bitwie?
Zatem wygrana w bitwie jest po stronie Polski, zwłaszcza służb mundurowych?
Służby sprawiły się dobrze, bezdyskusyjna kwestia. Chyba nikt w Europie nie kwestionuje, że polscy funkcjonariusze i żołnierze sprawili się, wykonali swoje zadania. Można nawet powiedzieć, że pokazaliśmy Europie, jak postępować z takimi terrorystami jak Łukaszenka.
Czyli zgodziłby się Pan z poglądem, że z terrorystami nie warto negocjować?
Jeżeli próbujemy negocjować z terrorystą, on i tak pozostanie terrorystą i zrobi to, co będzie mógł zrobić. Na dobrą sprawę negocjacje z terrorystami przeważnie nie przynoszą rezultatów.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/575058-wywiad-skrzypczak-lukaszenka-juz-wie-ze-poniosl-porazke