Szczegółowo relacjonowana na naszym portalu wizyta premiera Mateusza Morawieckiego w Estonii, na Litwie i w Rydze (wszystko w niecały jeden dzień) otwiera ofensywę dyplomatyczną, wspólnego która ma wzmocnić jedność europejską wobec coraz brutalniejszych form wojny hybrydowej i nieludzkich szantaży po które sięgają reżimy ze Wschodu.
To sensownie pomyślane: najpierw potwierdzenie wspólnego stanowiska państw najbardziej zainteresowanych, bo dotkniętych bezpośrednio (Polska, Litwa, Łotwa) presją migracyjną lub nią zagrożonych (Estonia, ze strony Rosji). Ale też narodów, które - jak podkreślał Morawiecki - pamiętają dobrze sowietyzm i wyczuwają podobieństwo dziś stosowanych metod z tamtą epoką, propagandowe zakłamanie, cynizm, brak szacunku dla ludzkiego życia i prawa międzynarodowego.
Następnie, z tak wzmocnionym mandatem, wizyty w państwach zachodnich, kluczowych dla UE i NATO. To ma nastąpić w kolejnych dniach.
Wysłuchałem wszystkich trzech konferencji prasowych, z premierem Estonii panią Kają Kallas, Litwy - panią Ingridą Šimonyte i Łotwy - panem Artursem Krišjanisem Karinšem.
Uderzała precyzyjna ostrość oceny sytuacji przez naszych partnerów i pełna świadomość z jak skoordynowanym, cynicznym atakiem mamy do czynienia. Jeden przekaz powtarzał się szczególnie często i jednoznacznie: kryzys humanitarny ma miejsce wyłącznie na Białorusi, która tych ludzi ściągnęła i ich cynicznie używa. Na naszych granicach mamy do czynienia z wojną hybrydową, szantażem, wręcz państwowym terrorem.
Wspólne jest poczucie zagrożenia i przekonanie, że z terrorystami się nie negocjuje, że to jest atak na granice UE i NATO, który trzeba odeprzeć, że Polska pokazała, jak to należy robić.
O akcji pani Merkel, która pospieszyła z telefonami do Putina i Łukaszenki - wstydliwa cisza. Bo jak dyplomatycznie nazwać wbicie nóż w plecy?
Wspólna wyczuwalna duma, że ich narody zgodnie, bez względu na różnice polityczne w innych sprawach, podobnie widzą to zagrożenie. Tylko polski premier mógłby się tu pochwalić jedynie powszechnym wsparciem społecznym.
Ci premierzy, to różniący się znacznie od siebie politycy. W większości spraw bliżsi tzw. głównemu nurtowi w Unii Europejskiej od rządu Zjednoczonej Prawicy. Ale żaden z nich nie zbliżył się nawet pomysłu, by rozwiązanie ataku powierzyć jakimś diabelskim debatom między Merkel a Putinem i Łukaszenką. Jakimi paktami to pachnie, każdy wie.
Co Polska zrobiła naszej opozycji i wielu mediom, że to właśnie próbują wymusić na rządzie?
Co im zrobiła, że atakują nawet budowę umocnień granicznych, co w tej chwili realizują wszystkie trzy państwa bałtyckie?
Co im zrobiła, że kupują wulgarną propagandę Łukaszenki, brutalnego dyktatora katującego swój naród, a nagle rzekomo epatującego cierpieniem uchodźców, których sam rzucił do walki na granice? To też pojawiało się w niedzielę bardzo często - Litwa, Estonia i Łotwa bardzo przestrzegają i swoich obywateli i państwa zachodnie przed tą neosowiecką propagandą. Bo Związek Radziecki też martwił się o szczęście każdego dziecka na świecie - z milionami ludzi we własnych łagrach.
Skondensowana wizyta premiera Morawieckiego w państwach bałtyckich była dobrze pomyślanym działaniem, okazała się dużym sukcesem, realnie wzmocniła wspólny front. Ale jednocześnie uświadomiła jak bardzo totalna i cyniczna jest nasza opozycja, jak okazała się gotowa zagrać nawet z Łukaszenką, byle przeciw rządowi. I wspierać bezprawne wstrzymywanie przez Brukselę- w takim czasie - należnych Polsce pieniędzy!
Wstyd to Polakowi pisać, ale trzeba stanąć w prawdzie: tak nielojalnej wobec państwa i narodu opozycji i największych mediów nie ma naprawdę żaden inny kraj naszego regionu. Żaden.
To niestety nasza największa dziś słabość.
Żaden inny premier nie musi toczyć jednocześnie zaciętej bitwy wewnątrz kraju, z ludźmi, którzy przyjmują automatycznie stronę agresora, z mediami, które powielają jego propagandę, kłamstwa, ohydne moralnie szantaże.
Jak to jest, że premier Łotwy doskonale umie nazwać rzeczy po imieniu, stwierdzić iż szturmujący polskie granice migranci są rodzajem broni w rękach reżimu, a żaden z liderów naszej opozycji tego nie potrafi?
Tak, wiem, to tym większe zobowiązanie do pracy dla tych, którzy Polską nie handlują, którzy wiedzą, że trzeba jej pilnować. Ale jednak przykro.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/574935-wizyta-premiera-realnie-wzmocnila-wspolny-front