Drukujemy list naszego Czytelnika, prezentujący bardzo ciekawe spojrzenie na przyczyny nagłej i nielojalnej wobec Polski i Unii interwencji dyplomatycznej kanclerz Niemiec”.
Szanowna Redakcjo,
chciałbym się podzielić kilkoma uwagami odnośnie tekstu p. Jacka Karnowskiego opublikowanego na portalu wPolityce.pl pt.: Absurdalna kapitulacja Merkel to desperacka próba przesłonięcia wielkiego sukcesu Polski w obronie granicy. To sztucznie wykreowana klęska.
Znam niemiecki i przeglądam w internecie gazety niemieckie, w szczególności Die Welt, czyli nie jakieś niszowe pisemko, tylko gazetę głównego nurtu, zwłaszcza interesują mnie informacje dotyczące Polski. Bardzo ciekawą lekturą są komentarze do zamieszczanych tam artykułów.
Poparcie dla Polski
Otóż lektura tych komentarzy potwierdza to co napisał redaktor J. Karnowski. W kwestii tego co dzieje się na granicy, praktycznie 100 procent komentujących popiera całkowicie postawę Polski i stanowisko polskiego rządu. Jest mnóstwo podziękowań dla polskich służb, Wojska Polskiego, Policji, Straży Granicznej. Pojawiają się nawet pytania o numer konta, na który można by wpłacić pieniądze na zabezpieczenie granicy i wsparcie personelu, który jej broni.
Mam wrażenie, że wielu Niemców traci zaufanie do elit (co w Niemczech samo w sobie jest pewnym novum), wynik partii p. Merkel jest tego najlepszym przykładem, ale równocześnie nie widzą sensownej alternatywy. W tym kontekście obecny polski rząd jest wielkim zagrożeniem dla status quo, bo pokazuje (a nie tylko mówi), że jest możliwa rozsądna polityka, że alternatywą dla tego co zrobiła niemiecka kanclerz w roku 2015 wcale nie musi być jakiś „faszyzm”, jakaś „twierdza-Europa”, ale że można skutecznie kontrolować granicę, a jednocześnie pomagać uchodźcom politycznym oraz prowadzić rozsądną politykę legalnej emigracji.
Myślę, że wielu Niemców było by bardzo zdziwionych, zwłaszcza w kontekście obecnej obrony granicy polsko-białoruskiej, że polski rząd, ten taki rzekomo skrajnie prawicowy i nacjonalistyczny rząd PiS-u, przedstawiany im jako uosobienie wszelkiego zła, wydaje więcej pozwoleń na stały pobyt dla cudzoziemców niż tacy tytani otwartości jak Niemcy czy Francja, albo że kilkanaście tysięcy Białorusinów, którzy uciekli po ostatnich wyborach ze swojego kraju, znalazło schronienie w Polsce.
Dowód, że jest alternatywa
Oczywiście niemieckie media głównego nurtu nie będą zainteresowane w szerokim rozpowszechnianiu tej wiedzy, bo wtedy wielu Niemców mogłoby sobie zacząć zadawać pytanie, czy rząd, który przyjął kilkanaście tysięcy uchodźców politycznych, który co roku wydaje kilkaset tysięcy pozwoleń na stały pobyt, czy taki rząd jest rzeczywiście taki „faszystowski”, skrajnie nacjonalistyczny i skrajnie prawicowy. A od tego już tylko jeden krok do pytania, czy rzeczywiście są rzetelnie informowani przez własne media i czy rzeczywiście polityka ich elit jest taka bezalternatywna jak usiłuje się im wmówić.
Co warto podkreślić, mówimy tu tylko o jednej kwestii - migracji. A przecież na innych polach, chociażby gospodarki, obecny polski rząd też ma duże sukcesy. Być może dlatego jest tak atakowany. Czy w UE ktoś dyskutuje, w kontekście praworządności, o tonącej w korupcji Bułgarii, gdzie w ciągu jednego roku, trzeci raz z rzędu odbyły się wybory parlamentarne? Czy ktoś dyskutuje o zabójstwach niewygodnych dziennikarzy na Słowacji czy Malcie? Czy ktoś dyskutuje o zaczynającej pogrążać się w przestępczości narkotykowej Holandii?
Kamyk, który wywoła lawinę?
Można zaryzykować tezę, że to, co teraz robi Polska w sprawie granicy, uruchamia jakąś dynamikę społeczną w Niemczech, której długofalowych skutków jeszcze nie widzimy. Przecież wiemy, że czasami znacznie drobniejsze wydarzenia mogą uruchomić potężne procesy. Myślę, że w Polsce często nie doceniamy, jak wielu ludzi obserwuje co się u nas dzieje. OK, jeszcze zgodzimy się, że kraje Europy środkowo-wschodniej, powiedzmy Słowacja, Litwa, Ukraina. Ale czy na Zachodzie kogoś obchodzi co dzieje się w Polsce? Otóż obchodzi. Dawno nie poświęcano w niemieckich mediach tyle uwagi Polsce.
Jeżeli pod artykułem w Die Welt czytam komentarz, gdzie ktoś pisze, cytuję z pamięci, w moim tłumaczeniu: „Będąc dzieckiem wypędzonych nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek wypowiem tekie słowa - Dziękuję Polsko!”, i słowa „dziękuję Polsko” są w tym niemieckim komentarzu po polsku, zaś pozostałe 100 czy 200 komentarzy jest w podobnym tonie, to wydaje mi się, że coś ważnego zaczyna się zmieniać.
Premier Morawiecki kanclerzem?
Strzałem w dziesiątkę był wywiad premiera Mateusza Morawieckiego dla Bilda. Die Welt zrelacjonował ten wywiad na swojej stronie internetowej. Całość komentarzy można określić jednym słowem - entuzjazm dla polskiego premiera. Wielu komentujących żałuje, że ktoś taki nie jest niemieckim kanclerzem. Równocześnie wiele komentujących osób zwraca uwagę na to co powiedział premier, że granicę można skutecznie chronić i zestawiają te słowa z wypowiedziami Merkel, że granicy nie da się chronić. Ten entuzjazm być może był zbyt duży, bo artykuł dosyć szybko został usunięty z głównej strony.
Zauważyłem jeszcze jedną ciekawą rzecz. Otóż wcześniej dosyć obszernie relacjonowano kwestie praworządności, wyroku TK, itd. Prym tutaj wiedzie p. Fritz, nie trzeba chyba nawet dodawać, że relacjonuje te sprawy w sposób skrajnie tendencyjny i nieprzychylny dla polskiego rządu. Otóż na początku większość komentarzy, w kwestii rzekomego ataku na niezależność sędziów, nie wszystkie, ale chyba większość, były Polsce nieprzychylne - w takim duchu (i w dużym skrócie), że w UE są pewne reguły i jak komuś one nie odpowiadają to powinien opuścić UE. I w duchu, że przecież Polacy dostają tyle pieniędzy z UE, że wystarczy zakręcić kurek i od razu przywoła się ich do porządku. Ale już jeśli chodzi o wyrok TK w/s wyższości Konstytucji nad prawe UE, to większość komentarzy była przychylna - podkreślano, że instytucje unijne uzurpują sobie kompetencje, których nie mają. Podkreślano też, że zarzut, że wpływ na powoływanie sędziów mają politycy jest w Niemczech po prostu śmieszny, bo tam szef TK to jest partyjny kolega p. Merkel.
Kuriozalność obecnej sytuacji
Kilka dni temu, p. Fritz znów sprokurował artykuł, jak to Polska sobie lekceważy orzeczenia unijnych trybunałów. Ale ta propaganda chyba już przestaje działać, bo tym razem 95 procent komentarzy, była utrzymana w tonie, że kwestie wymiaru sprawiedliwości to jest wewnętrzna sprawa państw członkowskich i instytucje unijne nie powinny się w to mieszać. Podkreślano, że UE i Niemcy powinny wspierać Polskę za obronę granicy zamiast ciągle ją atakować. Ludzie coraz częściej zadają pytanie, dlaczego Polsce w tej sytuacji zamraża się środki z funduszu odbudowy.
Mam wrażenie, że do wielu ludzi w Niemczech zaczyna docierać kuriozalność obecnej sytuacji, kiedy Polska ponosi ogromny wysiłek, żeby obronić granicę, a w tym samym czasie jest permanentnie atakowana ze strony instytucji unijnych. Jakiś czas temu, jeden z braci Karnowskich zadał w swoim komentarzu pytanie - czy elity niemieckie naprawdę nie słyszą tych okrzyków „Germany!, Germany!” na granicy polsko-białoruskiej. Otóż nie wiem jak elity, ale z całą pewnością słyszą je zwykli Niemcy. W komentarzach to widać bardzo wyraźnie. Wiele osób to podkreśla, niektórzy nawet się dziwią, że Polska ponosi tak wielki wysiłek, skoro i tak celem migrantów są Niemcy. Niemcy pamiętają decyzję w 2015 o otwarciu granic i skutki tej decyzji i to, co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej, obserwują z przerażeniem.
Obnażenie kłamstwa z 2015 roku
Obecny kryzys ma wiele aspektów. Podkreśla się, że w jakimś stopniu już wygraliśmy, bo pokazaliśmy, że jesteśmy państwem, które jest w stanie skutecznie stawiać opór. To prawda, ale wydaje mi się, należy dostrzec jeszcze jeden aspekt - działania polskiego rządu obnażyły kłamstwo niemieckiej kanclerz - że granicy nie można skutecznie bronić. Społeczeństwo niemieckie to widzi bardzo wyraźnie. Ludzie zaczynają sobie zadawać pytanie, dlaczego Niemcy nie potrafią chronić granicy, skoro Polska potrafi? I od razu wysuwają przypuszczenie, że może nie tyle nie potrafią, co nie chcą, tzn. elity polityczne nie chcą. Mam wrażenie, że coraz więcej Niemców zaczyna tracić zaufanie do niemieckich elit. W tym kontekście pokazanie przez Polskę, że inna polityka jest możliwa, ma swoją siłę.
W naszych komunikatach skierowanych na zewnątrz, powinno się podkreślić jeszcze jedną kwestię, a właściwie dwie.
Po pierwsze, zdecydowanie chronimy naszą granicę, ale równocześnie jeśli chodzi o legalną emigrację, jesteśmy czempionem UE. Obecnie żaden kraj w UE nie wydaje tyle zezwoleń cudzoziemcom na stały pobyt co Polska, to jest na poziomie kilkuset tysięcy pozwoleń rocznie.
Druga kwestia: po ostatnich wyborach na Białorusi, Polska przyjęła ok 10 tysięcy uchodźców politycznych. Dopiero te informacje dają pełen obraz sytuacji. To jest coś o czym powinno się mówić chociażby dziennikarzom CNN, w zestawieniu z faktem, że w USA nie pozwala się na wjazd nie tylko migrantom w południa, ale również politycznym uchodźcom z Kuby. Nie kto inny jak prezydent Obama podpisał z kubańskim reżimem umowę o odsyłaniu tzw. boat-people z powrotem na Kubę, mimo że grożą im tam polityczne represje.
Pozdrawiam serdecznie,
Imię i nazwisko znane redakcji
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/574875-dzialania-polskiego-rzadu-obnazyly-klamstwo-kanclerz-merkel
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.