Jednego dnia medialna porażka, drugiego - utrata prawa jazdy za nieodpowiedzialną, szybką jazdę w terenie zabudowanym. Średniowieczne miłosierdzie nakazywałoby rannego dobić, by już się nie męczył.
Zwolennicy Donalda Tuska mają sporo racji, gdy mówią, że Patrycjusz Wyżga, prowadzący dla portalu wp.pl wywiad z szefem PO był ponadprzeciętnie stanowczy. Nie tylko zadawał pytania, ale także go oceniał i pouczał: że powinien mieć program, że ma prawo go dociskać o konkrety, że aby wygrać wybory trzeba mieć gotowe propozycje na rządzenie, także będąc w opozycji. Nie będzie przesadne zastosowanie często powtarzającej się frazy Wiadomości TVP, że „komentatorzy są zgodni” co do tego jak Tusk wypadł: dramatycznie słabo.
Jedni tłumaczą to surowością dziennikarza, inni - co co już dawno zaprzedali duszę Tuskowi - że „Kaczyński wypadłby gorzej”. Co się naprawdę stało?
Z jednej strony opisał to Kamil Kwiatek, gdy przypomniał wielokrotnie na prawicy powtarzaną tezę, że Tusk zawsze był, jest i będzie słaby w autentycznej konfrontacji i tylko potężna bańka medialna zapewniała mu bezpieczeństwo.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kwiatek: Skończmy z mitem Donalda Tuska
Ale jednak ta para kontrastów - mierność polemiki z osłoną medialną - do tej pory liderowi PO wystarczała, a teraz objawiła swoje bolesne pęknięcie. Dlaczego?
Nieudane igrzyska Tuska
W dniu gdy Tusk udzielił wywiadu - jak zauważyli dziennikarze po rozbieżności godziny na zegarku rozmówcy i czasie rzeczywistym, wcale nie była to rozmowa na żywo - mijało 139 dni od gromkiego „Wróciłem na 100%” na konwencji PO. Ziściło się marzenie Tomasza Lisa i prawie całej Platformy Obywatelskiej, był biały koń, nowe wyzwiska wobec „pisoskiej” władzy, obelgi wobec dziennikarzy TVP INFO, jakieś wyzwanie na pojedynek Kaczyńskiego, słowem: igrzyska! Polityczna krew miała się lać, zwierzęta miały być wpuszczone arenę, a tłum miał wyć w atakach wścieklizny.
Ni chleba, ni igrzysk nie udało się jednak dać ludowi „tenkraju”. Na pojedynek zgłosił się nie Kaczyński, a Kłeczek, objazd po Polsce zakończył się po spotkaniu na ulicy niechętnej wodzowi pani ze Szczecina, zamiast jedności opozycji było podgryzanie ze strony lewicy i chłód Kosiniak-Kamysza, w niektórych regionalnych strukturach PO, ludzie Tuska przegrali wśród własnych szeregów. Potem te okropne wpadki - że sankcje na Polskę, że z tą granicą na Białorusi to trzeba by inaczej - w kontraście z „inaczej” w postaci sprintu Sterczewskiego z niebieską torbą, wyglądało to dość ponuro-śmieszno.
Można by teraz parafrazować samego szefa PO, jego słynną ankietę dla miesięcznika „Znak”:
Co pozostanie z Tuska, gdy odejmiemy od niego cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń?
Tusk zawiódł. Mafia nie wybacza
Tusk zawiódł. Miał zagrozić PiSowi, doprowadzić do wcześniejszych wyborów albo przynajmniej rzucić blady strach na obóz rządzący. Nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, choć tyle mu dano. Po 2005 roku pocieszono go po klęsce wyborów prezydenckich, dano obstawę medialną, nawet jego synowi pozwalano szaleć wokół wielkich przekrętów finansowych. Załatwiono mu najlepszą robotę, jaką kiedykolwiek dostał za granicą Polak, ustawiono go na trzy-cztery pokolenia wprzód, delegacje po świecie i najlepsze alkohole. Owszem, teraz miał trochę trudniej, PiS z 2021 roku to już nie PiS z 2007 roku, no ale miał Tusk tyle lat, by się wyrobić, nauczyć czegoś nowego, a on przebimbał dwie kadencje w brukselskich pałacach!
Zawiódł mamę Angelę, tatę Waltera, wuja Urbana, ojca chrzestnego Michnika, kuzynów i pociotków, widownię z salonów. Teraz postawią na kogo innego. Może znów Hołownia, może Łukasz Kołodziejczak z Agrounii (choć ten to raczej ma podgryzać PiS na wsi, a nie prowadzić wielkomiejskie tłumy), może Kosiniak-Kamysz, a może znowu jakiś polityk z trzeciego, czwartego szeregu - jeśli by odsunął PiS, to mógłby być i kozłem z perłami na szyi.
Utrata przez Donalda Tuska prawa jazdy za drastyczne przekroczenie prędkości to już tylko wisienka na torcie. To już tylko łaska losu, by się nie męczył dłużej, nie konał w męczarniach politycznych kompromitacji, by po prostu szybko odszedł. „Weź kredyt, zmień pracę” - mogą mu powiedzieć.
Tylko czy Tusk już słyszy zgrzyt tej wajchy, która go odstawi na boczny tor?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/574842-porazka-medialna-teraz-utrata-prawa-jazdy-zmierzch-tuska