Oczywiście, że Niemcy są naszymi sojusznikami, choćby w ramach NATO i partnerami w biznesie. Z czego więc wynika ciągłe testowanie tej zależności?
Skrajnie nielojalnymi wobec sojuszników należy nazwać obecne kontakty Angeli Merkel z Aleksandarem Łukaszenką. Jest to przynajmniej oczywiste dla „sojuszników”, dla samych Niemiec nieco mniej. Pani kanclerz po rozmowie z dyktatorem nazwała go co prawda w oficjalnym oświadczeniu „panem Łukaszenką”, a nie prezydentem, ale to nic w porównaniu z samą rozmową. To, że ona się odbyła jest czytelnym znakiem, że ten uzurpator na Białorusi rządzi i to z nim trzeba rozmawiać.
Ale to nie wszystko. Wiem, że Władimir Putin (jak zwykle) wciela się obecnie w rolę bezstronnego obserwatora konfliktu polsko-białoruskiego (tak go nazywa), ale nawet dla mało rozgarniętych jest jasne, że bez jego przyzwolenia, a może i wsparcia, ów „konflikt” nie miałby miejsca. Merkel zatem paktując z Łukaszenką, prowadzi w istocie dialog z Putinem. I tu wszystko staje się jasne. Jeśli nie wiadomo, o co chodzi… itd.
Niemiecki Urząd statystyczny w lutym opublikował dane, z których wynika, że Polska po raz pierwszy została piątym najważniejszym partnerem handlowym Niemiec. Wyprzedziliśmy w tym zestawieniu Włochy. Obroty handlowe między Polską a Niemcami wyniosły w 2020 roku 122,9 mld euro. Sporo, ale widocznie za mało, by iść pod rękę z nami, a nie z Putinem. Oczywiście, że najwieksza kasa dla Berlina płynie z Moskwy. Dla niej zapewne warto (w sensie finansowym) przymknąć oko na niejedno świństwo.
CZYTAJ TAKŻE: Tak się kończą rozmowy z Rosją! Moskwa publikuje poufne listy. Jest reakcja Francji i Niemiec: To złamanie protokołu
Nasi „sojusznicy” nie bacząc więc na zobowiązania podcinają zachodnioeuropejską wspólnotę z jeszcze jednego powodu. Wiedzą, że Polska jest poważnym krajem i nigdy nie zagra kartą granicy. Nie zagrozi, jak np. niedawno Turcja tym, że przepuści migrantów przez swoje terytorium. Nie zażąda za to gratyfikacji finansowej. Bo to Sojusz, a tych Warszawa zwykła dotrzymywać. Właściwe jest też stanowisko polskiej władzy wyartykułowane wprost zarówno przez prezydenta Andrzeja Dudę, jak i premiera Mateusza Morawieckiego, że „żadnych ustaleń podjętych podczas spotkań, w których nie uczestniczymy, nie przyjmiemy”.
Partnerstwa z Berlinem nie ma. Przykłady można by mnożyć, dzisiaj widać wyraźnie brak szczerości w tej relacji. Poza retorycznym bajaniem o europejskiej równości jest brutalny podział na tych, z którymi warto (w sensie finansowym) się zadawać i na tych, którzy muszą ustąpić „większym”. To jawne zaprzeczenie idei Unii Europejskiej, prosta droga do Europy dwóch prędkości. Im bardziej Berlin podkreśla, że jej nie chce, tym więcej robi, by taki podział stał się faktem.
CZYTAJ KOMENTARZ MICHAŁA KARNOWSKIEGO: I znowu Angela Merkel nie skorzystała z okazji, by pokazać iż szanuje europejską jedność. Premier Kaczyński pożegnał ją właściwymi słowami
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/574690-niemcy-wciaz-pokazuja-ze-chca-europy-dwoch-predkosci