„Swą rozmową [Merkel] wzmocniła Łukaszenkę, dowartościowania go. Decyzję Komisji również oceniam to negatywnie z tego samego względu” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.
wPolityce.pl: Aleksander Łukaszeka domaga się od kanclerz Niemiec Angeli Merkel stworzenia korytarza humanitarnego dla 2 tys. migrantów. Czy w Pana ocenie UE powinna się na coś takiego zgodzić?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Ale Pani powiedziała, że się domaga od Angeli Merkel, czyli od Niemiec, nie od Unii Europejskiej.
Tak, ale Angela Merkel ma rozmawiać w tej sprawie w Unii Europejskiej.
Nie powinniśmy utożsamiać jednak decyzji władz Unii Europejskiej z zamiarami Angeli Merkel. Może rozmawiać, ale rozumiem, że Łukaszenka zwrócił się do Merkel, ponieważ większość tych imigrantów, jak wiem, chce dostać się do Niemiec. Prawda? Poza tym dzisiaj chyba była wypowiedź pana Wolfganga Schaeuble, który opowiedział się za tym, żeby Niemcy przyjęły tych imigrantów.
Odpowiadając na pani pytanie – gdyby rzeczywiście przetransportowano tych uchodźców do Niemiec z Białorusi po umowie między Białorusią a Niemcami, byłaby to suwerenna decyzja Niemiec, którą my będziemy respektować, jeśli nie będzie naruszeniem naszej suwerenności terytorialnej. Dodam tylko, że decyzja byłaby zgodna z polityką Angeli Merkel z 2015 r. oraz niemiecką „Willkommenskultur”. Można się więc nawet dziwić się, że tego jeszcze Niemcy pod rządami Angeli Merkel nie zrobiły. Nie wiem tylko, co by na to powiedziało niemieckie społeczeństwo.
Tylko, że mam obawy, że skoro Łukaszenka poprosił panią kanclerz Merkel o to, żeby rozmawiała z UE w tej sprawie, a to przekazała z kolei rzecznik pana Łukaszenki, to rozumiem, że jest brana pod uwagę opcja, że ci migranci mieliby trafić nie tylko do Niemiec, ale również do innych krajów wspólnoty, w tym być może również Polski.
Ale to już nie podlega kompetencji ani pani kanclerz Merkel, ani nawet pani Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji, ani przewodniczącego PE Davida Sassoliego, tylko to już musiałaby być decyzja całej Unii, w tym również Polski. A my się na to nie zgodzimy – podobnie jak wiele innych krajów. Państwa UE nie zgodziły na przygotowany przez Komisję pakt migracyjny; od dawna jest on „zamrożony” w związku z tym nie ma takich możliwości. Unia nie może wymóc na Polsce przyjmowania imigrantów lub otwarcia polskiej granicy. Takich uprawnień ani Komisja Europejska, ani inne instytucje unijne nie mają. Rozmowa kanclerz Merkel z z kimkolwiek z UE nie to nie może zmienić – jak długo pozostajemy w granicach prawa.
Natomiast Niemcy mogą prowadzić taką politykę imigracyjną, jaką chcą. Kiedyś postanowili przyjąć ogromną rzeszę ludzi podążających od nich przez Węgry i Austrię. Szanowaliśmy, tę decyzję, bo każdy kraj może decydować o swojej własnej polityce migracyjnej. Każdy kraj może decydować o tym, czy chce strzec swoich granic, czy nie. Ale UE nie może jakiemuś państwu członkowskiemu nakazać otwarcie swoich granic.
Czy w Pana Profesora ocenie Komisja Europejska asygnując te 700 tys. euro nie dała się ograć Alaksandrowi Łukaszence? Podobnie zresztą, jak i Angela Merkel, która do niedawna nie uznawała go za prawomocnego przywódcę, a teraz nagle z nim negocjuje. Jak Pan ocenia całą sytuację?
Znowu oddzieliłbym postępowanie Angeli Merkel od decyzji Komisji. Merkel jako kanclerz Niemiec rzeczywiście wyłamała się z europejskiej solidarności, ale wolno jej dzwonić, gdzie chce. Pytanie tylko, czy było to mądre posunięcie polityczne? Nie, nie było mądre, tym bardziej, że zbiegło to się z ogłoszeniem nowych sankcji unijnych. Swą rozmową wzmocniła Łukaszenkę, dowartościowała go. Decyzję Komisji również oceniam to negatywnie z tego samego względu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/574662-prof-krasnodebski-to-nie-bylo-madre-posuniecie-merkel