Doktor Rafał Brzeski ujął rzecz celnie: „Unia Europejska nie została „ograna” przez Łukaszenkę, bo ona dobrowolnie wsadziła głowę w jarzmo Putina”. Z robiła to ”z własnej woli, ze strachu przed Polską„:
Zamiast rozmawiać z nami, zamiast wystąpić jako wspólny blok, zdecydowała się, że idzie z Putinem.
W istocie kapitulacja Merkel - tak naiwna, że wręcz kuriozalna - to desperacka próba przesłonięcia wielkiego sukcesu Polski, którym było odparcie szturmu na granice Rzeczypospolitej. Był to sukces operacyjny, w pewnym sensie militarny; pokazaliśmy, że mamy sprawne struktury i sprawne państwo. Ale był to także sukces w sferze jeszcze ważniejszej, czyli mentalnej. Polska okazała się państwem zdającym trudne testy, i odpornym na szantaże, także te szczególnie perfidne, bo opierające się na graniu dziećmi. Tylko naprawdę mocne państwa i narody są w stanie wygrywać takie batalie.
To między innymi dlatego Merkel podjęła interwencję, która z politycznego punktu widzenia jest bez sensu. Zdecydowała się na legitymizację Łukaszenki w momencie, gdy było jasne, że nie jest w stanie przepchnąć imigrantów, że nie wyrąbie sobie korytarza przez naszą granicę. Merkel też to musiała wiedzieć. Ale ona gra w inną grę niż deklaruje. Nie chodziło jej o obronę granicy Unii, ale o zapobieżenie wzrostowi prestiżu Polski. W tej grze jej sojusznikami są Moskwa i Mińsk, a nie Warszawa. By przesłonić nasz sukces, Merkel zdecydowała się na sztuczne wykreowanie klęski.
Oczywiście są i inne przyczyny. Religijny status „uchodźców” w świecie zachodnim, i obawa, że skuteczna Polska obrona jeszcze bardziej uwypukli błąd niemieckiej kanclerz z 2015-go roku. A także ryzyko, że polski przykład rozleje się po Europie, i narody zaczną domagać się zdecydowania w obronie granic, co zresztą już się dzieje. Ale to wątki poboczne: najważniejszą motywacją był strach przed polskim zwycięstwem.
Merkel wyraźnie się spóźniła. I my, i świat, już wiemy, że Polska wygrała, obroniła swą granicę. Niestety, wiemy także, jakie są realne motywacje Berlina. Wiemy, jak bardzo nienawidzą - tak, nienawidzą - obozu politycznego, którego nie daje się obalić, i który prowadzi politykę w interesie Polski i Polaków. I który krok po kroku, w bólach i cierpieniu, ale jednak wyrywa się ze statusu niemal oficjalnej kolonii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/574633-merkel-sztucznie-wykreowala-kleske-by-uderzyc-w-polske