Prawda jest taka, że Magdalenę Środę mało kto czyta, bo jej ideologiczny radykalizm dawno umiejscowił ją gdzieś w okolicach wynurzeń Barbary Kurdej-Szatan i Piotra Zelta.
A jednak, czytać warto, bo mówi ona czasami rzeczy, które są przed publicznością polską skrywane za firanką wzniosłych słów o „lepszej” Polsce, którą zamierza zbudować opozycja.
Czy faktycznie Polska i Polacy, ich interes i łączące ich wartości, są tu jakimkolwiek realnym punktem odniesienia?
O ile słowo „państwo” kojarzy mi się z ładem, praworządnością i nowoczesnością, o tyle naród - z mitami, tradycją, martyrologią, a popularne skojarzenie tych dwóch słów (państwo narodowe) - z wojnami i separatystyczną polityką opartą na podziale swoi-obcy (definiowanym według potrzeb partii rządzącej)
— stwierdza Środa w ostatnim felietonie na łamach GW.
To tylko wstęp do postawienia dwóch tez. Po pierwsze, że „potencjał państwa narodowego jest na wyczerpaniu”, jest jedynie „narzędziem propagandowym”. Po drugie zaś, że powinno zostać państwo narodowe skokowo zredukowane.
„Naród” powinien funkcjonować jako ważna wspólnota ideowa, a państwo powinno być nowoczesne i - tak jak gospodarka czy kultura - gotowe do unieważniania granic, uniwersalizowania swoich produktów i wartości oraz wolnego przepływu obywateli i obywatelek.
Czytajmy precyzyjnie: najpierw Polska ma zostać wynarodowiona, a potem zlikwidowana. Taki jest sens.
Gdzie pani Środa planuje przenieść uczucia Polaków?
Przedmiotem uczuć patriotycznych stać się mogą małe wspólnoty miejsca, regionu czy miasta.
Innymi słowy, mamy stać się „tutejszymi”, „tubylcami”.
Jak ten plan pani Środa zamierza zrealizować?
Nadzieją na to, że państwa narodowe „rozpłyną się” w większej wspólnocie, była Unia. Nie jest to jeszcze nadzieja płonna. (…) Kierunek naszego rozwoju jest więc prosty: odnarodowić państwo, a potem odpaństwowić wspólnoty (…).
Zwróćmy uwagę: rozpłynięcie narodów jako cel Unii Europejskiej i pani Środy. Dość dokładny plan, konsekwentnie realizowany. Tak otwarcie nawet masoneria takich projektów nie snuła, a komuniści się ich po 1956 roku już wstydzili.
Wszystko podane bez mrugnięcia okiem w organie Michnika, największej wciąż gazecie środowisk III RP.
Na koniec dwie prośby. Po pierwsze, nigdy, ale to nigdy nie zarzucajcie już obozowi propolskiemu, że mnoży teorie spiskowe o prawdziwym celu waszych działań i nigdy już nie mówcie, że boli was monopol obozu Jarosława Kaczyńskiego na patriotyzm czyli umiłowanie Ojczyzny.
Po drugie, przestańcie mówić, że wy byście granicy lepiej bronili, że chcecie informować, co się na niej dzieje. Prawda jest taka, że chcecie ją przebić. Setki tysięcy i miliony migrantów to przecież przećwiczona już wielokrotnie metoda szybkiego wynarodowienia państw europejskich i ich rozpuszczania w magmie plemion i grupek tubylców.
Gdyby to się faktycznie dokonało, władza lewicy pragnącej reedukacji świata, wielkiego biznesu i centrów decyzyjnych w Berlinie i Brukseli byłaby już niczym nieograniczona, w pełni orwellowska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/574513-najpierw-polska-ma-byc-wynarodowiona-a-potem-zlikwidowana
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.