”W ogóle w operacjach bojowych ważne jest przejęcie inicjatywy, a inicjatywę przejmuje się przez szybkie, zdecydowane działania, adekwatne do stopnia zagrożenia. UE wprowadziła jakieś kolejne, nic nieznaczące sankcje, które tak naprawdę nic nie zmienią i Łukaszenka już się z nich śmieje, bo taka biurokracja i papierowa wojna to jest za mało” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Stoltenberg wzywa Rosję do przejrzystości działań wojskowych. Deklaruje: NATO stoi po stronie Ukrainy
wPolityce.pl: NATO zaobserwowało nietypową, dużą koncentrację sił rosyjskich w pobliżu granic Ukrainy. Do tego dochodzi kwestia destabilizacji na polskiej granicy. Ponadto Władimir Putin wykonuje w stosunku do UE gesty oferujące pomoc w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego. Widać, że Rosja gra na to, żeby docelowo przejąć kontrolę nad terytorium Europy Środkowo-Wschodniej. Pytanie, czy obecne reakcje NATO są adekwatne? Czy nie należałoby jednak podjąć jakichś innych działań?
Gen. Roman Polko: I NATO i nasze reakcje szczerze mówiąc, bo wtedy, kiedy miał miejsce kryzys gruziński, czy Gruzja została zaatakowana, to proszę popatrzeć, w jak krótkim czasie śp. prezydent Lech Kaczyński uruchomił Art. 4 i przeszedł do Art. 5 czyli do konkretnego działania, a nie do konsultacji.
W ogóle w operacjach bojowych ważne jest przejęcie inicjatywy, a inicjatywę przejmuje się przez szybkie, zdecydowane działania, adekwatne do stopnia zagrożenia. UE wprowadziła jakieś kolejne, nic nieznaczące sankcje, które tak naprawdę nic nie zmienią i Łukaszenka już się z nich śmieje, bo taka biurokracja i papierowa wojna to jest za mało. Samo NATO w tej chwili i my też weszliśmy w tę narrację - mówimy o Art. 4, który oznacza konsultacje. Pytanie, co tu jeszcze konsultować? Bo tak naprawdę jakiś pomysł, jakaś strategia powinna być budowana i to Rosja dyktuje warunki. Zanim my skonsultujemy obecną sytuację, to znów Rosja będzie o dwa kroki do przodu, a dla wszystkich obserwatorów jest to oczywiste, że celem Putina jest to, żeby Europa była zajęta czymś innym – była zajęta w tej chwili właśnie covidem czy sytuacją z migrantami, a żeby on miał swobodę działania na Ukrainie. Był Krym, był Donbas, była Cieśnina Kerczeńska, teraz znów tam generuje siły. To wszystko, te działania i nawet wysyłanie migrantów na tym kierunku, Ukrainy, która nie ma granicy ani z Rosją ani z Białorusią, bo dopiero ten mur się buduje, to ma doprowadzić do upadku też ten ukraiński rząd i zainstalowanie tam takiej władzy, jak ma w tej chwili Putin w postaci Łukaszenki na Białorusi – całkowicie zależnej, całkowicie podporządkowanej i jeszcze przez to, że Łukaszenka uprawia międzynarodowy terroryzm, taki, z którym nikt na świecie nie rozmawia i jeżeli chcą cokolwiek zmienić, to rozmawiają z Putinem.
To jest oczywiste dążenie do odbudowy dawnej mocarstwowej pozycji, a realizowane to jest metodami, które do tej pory rzeczywiście przypisywano tylko terrorystom.
Powiedział Pan o przejęciu inicjatywy. Co Pan miał na myśli? Co powinno się zrobić przede wszystkim?
Przejęcie inicjatywy to jest krótko mówiąc wprowadzenie takich sankcji i takich działań, żeby Putinowi nie opłacało się destabilizować wschodniej flanki NATO. To po pierwsze. Żeby Putinowi nie opłacało się utrzymywać Łukaszenki przy władzy, który stosuje terroryzm państwowy i w ten sposób zagraża bezpieczeństwu Unii Europejskiej. Żeby powstrzymać zapędy Putina w kierunku aneksji czy ataku, destabilizowania Ukrainy. Strategię trzeba budować wieloaspektowo, bo dzisiaj wojny nie wygrywa się czołgami, tylko lotnictwem, ale to są kwestie odpowiednich sankcji gospodarczych, blokad. Rosja ekonomicznie nie jest potęgą. W tej chwili rzeczywiście ceny surowców poszły w górę – to jest dla Rosji korzystne, ale mamy narzędzia, które pozwoliłyby sprowadzić Rosję do właściwego jej miejsca, żeby nie przejawiała takich agresywnych zachowań. Naprawdę dyplomacja, czyli te narzędzia ekonomiczne, narzędzia militarne, ale co jest kluczowe w tym wszystkim i co Putin rozgrywa od szeregu lat – nie od teraz, tylko właściwie od całego czasu, jak istnieje NATO – żeby nie doprowadzać do podziału wewnątrz samych członków sojuszu. Wtedy kiedy odpowiadamy wspólnie, zdecydowanym głosem, kiedy nikt nie buduje Nord Streamu 2, a Turcy nie wchodzą w jakieś swoje konszachty po to, żeby wygrywać swoje kwestie w regionie, czy chociażby z Kurdami… Wówczas, kiedy udaje się Putinowi podzielić nasze społeczności to wygrywa. Niestety jest sprawny, jest jednowładcą, a u nas zanim te wszystkie struktury dojdą do jakiegoś pomysłu, do jakiegoś głosu, to okazuje się, że Putin już jest dwa kroki do przodu.
Tym bardziej, że istnieje zagrożenie dla rosyjskiego imperializmu w postaci chociażby inicjatywy Trójmorza i konsolidacji krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Pytanie, czy nie należy się obawiać, że rosyjskie działania w dalszej perspektywie nie pójdą na izolację i próby skłócania państw tworzących wspomnianą strukturę?
Te działania są na bieżąco realizowane. Rosyjska aktywność w cyberprzestrzeni, w mediach społecznościowych, trolle, dezinformacja, narracja… Nawet słyszeliśmy przecież, jak Siergiej Ławrow mówił o tym, co się dzieje na granicy, że to jest wynik działania Zachodu, że Białoruś wyciąga pomocną dłoń dla tych ludzi, a Europa nie jest solidarna i nie chce tym ludziom pomagać. Przecież jak słyszy się te słowa, to jest absolutny skandal! Czy Łukaszenka wyrażający zmartwienie o tych ludzi, którzy są na granicy, mówiący o zagrożeniu ze strony NATO. Potrzebne by mu były rosyjskie pociski Iskander, „bo my z Putinem jesteśmy jak bracia i doskonale rozumiemy to zagrożenie, które jest” i kończy ten „wspaniały” wywiad, którego niedawno udzielił, apelem do Białorusinów, żeby kupowali białoruskie ziemniaki. Rzeczywiście w tym ostatnim zdaniu to ja się z nim zgadzam – był dyrektorem PGR-u to wie, jak to robić. Oczywiście można sobie żartować, ironizować, ale to jest niesamowicie niebezpieczne, że mamy takich satrapów, mamy takich nieprzewidywalnych liderów z jakimiś ambicjami odbudowy sowieckiego imperium, mamy terrorystę międzynarodowego Łukaszenkę i nie mamy takiej odwagi, jak kiedyś miał Ronald Reagan, żeby zdecydowanie powiedzieć „Nie!”. A mamy potęgę, mamy siłę, mamy potencjał, który rzeczywiście w bardzo krótkim czasie doprowadziłby Rosję do właściwego miejsca. Świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński, kiedy zebrał prezydentów, kiedy w krótkim czasie zareagował, wygłosił to przemówienie w Gruzji – na szczęście odsunął na bok prezydenta Francji – naprawdę uratował Gruzję, bo pewnie ta agresja postępowałaby dalej. Teraz też po prostu trzeba więcej odwagi w samym Sojuszu, w samej Unii Europejskiej i zdecydowanych działań, czy blokady powietrznej, embarga czy sankcji, ale takich, które mocno uderzą w Łukaszenkę po to, żeby zatrzymać to szaleństwo, które z tamtej strony po prostu tylko narasta.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/574134-wywiad-gen-polko-trzeba-wiecej-odwagi-w-nato-i-ue