Polscy artyści ruszyli z pomocą. Niestety, nie będą pomagali naszym żołnierzom, strażnikom granic i policjantom, którzy walczą na froncie coraz mniej hybrydowej wojny na wschodniej granicy. Zagrają, ale nie dla obrzucanych kamieniami, oślepianych laserami, narażonych na przypadkowe strzały żołnierzy. Nie, oni zagrają dla „uchodźców”, czyli faktycznie dla ludzi, którzy w Iraku Syrii czy Jemenie kupili bilety na samolot do Mińska, i już na miejscu zgodzili się zagrać dramatyczne role w starannie wyreżyserowanym przedsięwzięciu służb specjalnych wywodzących się wprost z sowieckiego NKWD i KGB.
Tu wszystko jest zakłamane. Już sam tytuł koncertu („Chopin też był uchodźcą”) jest tandetną manipulacją. Jak słusznie zwrócono uwagę, Chopin nie szturmował granic innego państwa. Ale nawet gdyby to robił, niczego by to nie zmieniło. Dziś mamy bowiem do czynienia z bezpośrednim zagrożeniem naszego bezpieczeństwa i naszej państwowości. To jest w istocie wojna, tyle że toczona innymi niż klasyczne metodami. Ale jeśli przegramy, skutki będą takie, jakbyśmy przegrali „tradycyjną” bitwę i wojnę.
Kto zagra? Stanisław Soyka, Danuta Stenka, Maja Komorowska, Marian Opania, Zbigniew Hołdys, Alicja Majewska, Aga Zaryan, Jacek Kleyff. Organizatorzy koncertu domagają się „natychmiastowego dopuszczenia pomocy medycznej i humanitarnej oraz obecność dziennikarzy na terenach objętych stanem wyjątkowym”. Chcą „utworzenia korytarzy humanitarnych” i zapewnienia azylu osobom, które „chcą się o niego ubiegać na terytorium RP” oraz „dopuszczenia organizacji międzynarodowych na tereny przygraniczne objęte kryzysem humanitarnym”.
W sumie chcą takich działań państwa polskiego, które sprawią, że Łukaszenka i Putin łatwiej osiągną swoje celem. Finałem będzie przełamanie granicy, stały napływ imigrantów (Mińsk może ich ściągnąć nieskończenie wiele), eskalacja żądań, poparta skutecznym szantażem. A więc klęska. Klęska, po której wielu z tych bohaterów być może wreszcie spełni swoje zapowiedzi i wyjedzie do bezpiecznych krajów. Mają kontakty, mają środki.
Jak to jest, że zwykli Polacy rozumieją istotę sprawy, widzą białorusko-rosyjskie manipulacje i cele, a artyści nie widzą? Co z nimi jest nie tak? Dlaczego nie wspierają polskich żołnierzy, za to realnie wspierają zbirów używających ludzi do szantażowania naszego państwa?
Cóż, to chyba nie przypadek, że całą patologię III RP najlepiej widać w zachowaniach artystów i celebrytów. Teraz, w chwili próby, odwracając się plecami - a nawet strzelają - do tych, którzy dla Polski ryzykują życiem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573981-dlaczego-artysci-wspieraja-putina-a-nie-naszych-zolnierzy