Zgodnie z najnowszymi informacjami, ok. 100 migrantów otrzymało od białoruskich funkcjonariuszy pojemniki z gazem łzawiącym. Również narzędzia do rozbijania zasieków, budowy koczowisk, możliwość ładowania telefonów komórkowych etc. etc. Białorusini szkolą i instruują migrantów, pomagają im w rozrywaniu ogrodzenia, oślepiają laserami broniących tych instalacji polskich żołnierzy, oddają prowokacyjne strzały w powietrze. Jednym słowem - prą do konfrontacji…
Wg międzynarodowego prawa - cywile współdziałający ramię w ramię z regularnym wojskiem w celu np. naruszenia granic innego kraju – traktowani być winni jako agresorzy. I to, że nie trzymają w dłoniach broni palnej nie ma tu żadnego znaczenia…
Załóżmy, że ze względu na znaczne różnice poziomu życia cała zdesperowana ludność Afryki i najbiedniejsza część Azji zechce samowolnie przenieść się do Europy. W tym celu setki milionów nieuzbrojonych cywilów przekroczą granice strefy Schengen, zalewając tłumnie bogate kraje Zachodu. Nie ma żadnej możliwości asymilacji, wyżywienia i zakwaterowania aż takiej masy nachodźców (przekraczającej liczbę ludności gospodarzy!). Konflikty, rabunki, gwałty i morderstwa będą naturalnymi następstwami tego stanu. Nic więc dziwnego, że zarówno Putin jak i Łukaszenka starają się tym właśnie sposobem osłabić kraje Unii Europejskiej.
Ale ta hybrydowa wojna – to miecz obosieczny. Nowej taktyce przygląda się z uwagą cały świat. Być może już wkrótce sto milionów cywilów-Chińczyków wkroczy (bez broni) na bezkresne obszary dalekiej Syberii…
Analizując te niestandardowe ataki na naszą wschodnią granicę zaczynam się obawiać o zdrowie i życie naszych żołnierzy. Służyłem w wojsku (po studiach, na rocznym szkoleniu podchorążych) i wiem, do jakich zadań szkoleni są żołnierze! Z grubsza rzecz ujmując - do walki z wrogiem na polu bitwy, przy wykorzystywaniu sprzętu na jakim się szkolą (karabinów, moździerzy, armat, czołgów, samolotów, okrętów etc. etc.).
Dla zwykłego wojska (np. WOT) konfrontacja normalnych żołnierzy z agresywnym tłumem cywilów (powiedzmy, że cywilów – w co nie wierzę do końca) – przy odgórnym zakazie użycia posiadanej na wyposażeniu broni palnej – jest narażeniem ich na możliwość rozbrojenia, poturbowania, na ciężkie obrażenia lub nawet śmierć. Chłopaki z WOT są na pewno sprawni fizycznie, ale daleko im do zawodników MMA czy mistrzów karate. To nie są nawet wyrywni kibole, zaprawieni w ulicznych „ustawkach”. Ich pistolety maszynowe - to nie maczugi czy pałki. Do walki z kamieniami, drągami czy łopatami (a takiego oręża używają dziś agresywni napastnicy) - potrzebne są zupełnie inne środki „perswazji”… Wojsko z bronią gotową do strzału powinno stać w odwodzie, na wypadek, gdy atak przekroczy granice burdy ulicznej… A wraz z nimi – transportery opancerzone i czołgi. Tak dla onieśmielenia białoruskiego specnazu…
Jak zatem zabezpieczyć nienaruszalność granić? Skoro mamy zakaz używania broni palnej (a mimo to pochód migrantów trzeba jakoś powstrzymać) – należy zwiększyć ilość oddziałów prewencji używanych do rozpędzania tłumów podczas ulicznych demonstracji, a wyposażonych w kaski z przyłbicami, ochraniacze, tarcze, pały, miotacze gazów, paralizatory, broń gładkolufową (najlepiej pneumatyczną, bo nie daje niepożądanego hałasu) itp. akcesoria. Absolutnie wskazane jest wsparcie tych formacji armatkami wodnymi, które (przy coraz to niższej temperaturze otoczenia) bardzo skutecznie schłodzą temperamenty agresorów… Zakładam, że wielu z tych, którzy bezczelnie, na oczach bezradnych żołnierzy tną nożycami druty kolczaste polskich umocnień – to białoruski specnaz w cywilu… A oni nie przestraszą się byle czego…
A przede wszystkim - musi powstać mur! I to jak najszybciej. Byśmy nie musieli wkrótce budować zasieków wokół naszych domów…
PS Przypominam balladę o zdefiniowanej od nowa Wolności. Utwór ten promował ostatni Marsz Niepodległości…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/573944-jak-skutecznie-zatrzymac-fale-migrantow-nie-uzywajac-broni